czwartek, 26 czerwca 2008

99. Są już Państwo!


    Nareszcie wrócili nasi Państwo ze swoich wojaży. Mimo że mogłem jeść trochę więcej i delektować się dłuższymi, niż zwykle spacerkami, to jakoś tak brakowało mi czujnego oka mojej Pani podczas mojej konsumpcji i gadaniny Pana na temat mojego menu. Tęskniłem za nimi i tyle. Kiedy weszli w progi domowe, z walizkami na kółeczkach, pobiegłem do nich i miaucząco ich pozdrowiłem. Podsłuchałem, że Państwo latali samolotem  do  kraju, w którym są jakieś fiordy. Hmm..  myśli 
    Myślę jednak, że Mufasa bardziej skorzystał z nieobecności naszych Ludzi. Wyszkolił sprytnie naszą Nianię do tego stopnia, że pozwalała mu na wiele. Wypuszczała go na spacerki do naszej zamkniętej strefy ogrodowo-trawnikowej, do której mają dostęp tylko sąsiedzi, na jakieś 10 godzin dziennie! Niebieściuch przesiadywał w krzaczkach, na murku, zaglądał do swojej Narzeczonej Mimi
i biegał po trawce, ile chciał. Spacerował też sobie pod naszym okienkiem i wskakiwał na nasz parapecik, aby zachęcić naszą Opiekunkę na wyjście na zewnątrz. Ale beze mnie. Cwaniaczek...  gniew 
     Wtedy Mama naszej Pani wpuszczała go do domku lub ze mną na smyczy towarzyszyła mu. Mogłem się w końcu przewietrzyć oraz zaliczyć moje ulubione drzewo.
     Rusek spał z naszą Opiekunką w łóżeczku, a kiedy tylko słoneczko się obudziło i zaświtało, trącał Ją łapką, prosił oczkami i pamiaukiwaniem o otworzenie drzwi tarasikowych, aby mógł już iść na spacerek. Nasi Państwo spaliby dalej i nawet ręką by nie ruszyli, żeby spełnić Mufasikowe życzenie. A Mama naszej Pani ma czujny sen i natychmiast się budziła, a potem wypuszczała Niebieściucha na dwór. Ja w tym czasie jeszcze drzemałem, ale kiedy zobaczyłem, jak Ruskowy ogon znika za drzwiami, rozpoczynałem moją kocią melodię. Nasza kocia Opiekunka ulegała mi również, rozpieszczała, za co Jej się trochę oberwało od naszej Pani. Ale tylko trochę. My wiemy, że nasi Państwo z nami postępują inaczej i z nimi nie ma takiej laby jak z naszą Nianią. Ale od tego Ona jest!
    A co zjadłem po kryjomu to moje, moi Państwo nigdy się nie dowiedzą, ile i co szamałem. To tajemnica. Zawarłem umowę z naszą Opiekunką- Ona nic nie wygada, a ja w zamian będę Jej  mruczał i mruczał, tulił się do Niej i przysypiał razem z nią przy Jej płuchach, które chętnie ogrzeję.
Pomruczę Wam tylko, że kabanosiki są przepyszne.....

poniedziałek, 16 czerwca 2008

98. Nasza kocia Opiekunka!

 Przyjechała do nas nasza kocia Opiekunka, czyli inaczej mrucząc Mama naszej Pani. Jutro nasi Państwo dokądś jadą, a my zostaniemy z naszą tymczasową Nianią. Jak tylko Państwo przekroczą próg domku i skierują się do dworca kolejowego, od razu zabieram się za czarowanie Mamy naszej Pani. Szyneczka, pasztecik, rybka nie mogą się zmarnować, więc chętnie przekonam naszą chwilową Opiekunkę do skosztowania. A co! A rozpieszczać to Ona nas potrafi. Tuli, drapie nas za uszkiem, głaszcze po futerku, a my mruczymy Jej, co Ją ogromnie raduje. Wychodzi z nami na godzinne spacerki, nie to co nasi Właściciele. Nie zna się na żywieniu Kotów, a mi to pasuje. Odpowiada mi też, że karmi nas, jak tylko staniemy pod lodówką.

-Mów za siebie- Włochaty Ursusie, ja jem tylko wtedy, kiedy chcę, a nie kiedy ktokolwiek z Ludzi otworzy lodówkę albo pójdzie do kuchni.

    Mufasa się wymądrza, ale nie mam teraz głowy na dyskusję z Nim. Ważne, że czeka nas, a właściwie mnie kilka dni laby. W końcu nasi Państwo nigdy się nie dowiedzą, jak kombinowałem i czarowałem Mamę naszej Pani albo co i kiedy jadłem. A pomruczę Wam, że już Pan zrobił wykład naszej Niani na temat dokarmiania mnie przypieczonym mięskiem z szaszłyczka. Ojej, ma On te swoje gadane, ale kto tam Go będzie słuchał! A jeszcze nasza Pani wtrąciła swoje "trzy grosze" o tym, że nie można dopuścić, żebym tył. Mądralińskich mam Właścicieli, ale i tak Ich uwielbiam, bo dają mi domek i miłość. Natomiast to co zjem po kryjomu, kiedy Ich nie będzie nie zaszkodzi naszej więzi;-) Mruczę Wam do zobaczenia, ponieważ Mama mojej Pani nie będzie redagowała mojego Pamiętnika i muszę poczekać do powrotu naszych Opiekunów.

piątek, 13 czerwca 2008

97. Ursusikowy piłkarski dylemat

Co to się wczoraj działo? Od kilku, a może kilkunastu dni trwają Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Moi Państwo siedzą przed telewizorem i oglądają mecze, a szczególnie te, gdzie gra Polska. Przy nich najbardziej się denerwują i emocjonują. Muszę Wam pomruczeć, że moi Właściciele oszaleli, a Pan w szczególności. Komentuje dość głośno przebieg spotkania, kręci się na kanapie, że nie mogę wytrzymać, kiedy sobie przysypiam przy Jego nodze. Trzęsie się, kiedy przeciwnik chce wbić gola naszej reprezentacji. Bardzo mi się nie podoba zachowanie moich Opiekunów, bo ile można znieść takie hałasy? Wtedy wychodzę i idę do kuchni, gdzie kładę się pod stół albo do pokoju, gdzie stoi duże łóżko i tam odpoczywam. Mufaska mi towarzyszy, bo On też ma dość. Kiedy mecz się kończy i komentarze mojego Pana ucichną, a wierzcie  mi, że wraz z Panią  strasznie przeżywają te mistrzostwa, (a Pan jeszcze bardziej) to wracamy z powrotem do naszych Państwa. 
Tak sobie myślę, że Ja powinienem chyba kibicować USA, bo w końcu jestem amerykańskim Kotem, ale przez wzgląd na moich Opiekunów nie mogę być fanem innej drużyny. Mufaska też w sumie ma taki dylemat, bo On z kolei pochodzi z Rosji- tzn. Jego przodkowie. I co tu zrobić?
Musimy brać stronę naszych Państwa, ale jeśli dojdzie do meczu USA-Rosja to po cichu Wam zdradzę, że będę za Amerykańskimi Ludźmi. A Rusek na pewno będzie trzymał pazurki i łapki za krajem, w którym urodziły się inne Niebieściuchy, czyli Rosją. Hmm, a może by tak zoorganizować mecz Urusolandia-Mufasolandia? Żeby tylko mojej Pani nie przyszło do głowy, żeby mnie przebierać w strój piłkarski, bo tego byłoby za dużo!

poniedziałek, 9 czerwca 2008

96. Ursusik w sweterku- nowa galeria dodana!

Z radością chciałem zaprosić wszystkich moich Czytelników, a także tych, którzy weszli tu przypadkiem, do mojej nowododanej galerii ze mną w roli głównej. Galeria nazywa się "Ursusik w sweterku-Mam rok!". Nie obawiajcie się zbyt dużą ilością fotografii, ponieważ moja Pani nie potrafiła się zdecydować, które odrzucić. Dlatego jest ich aż 24! Część z nich możecie już znać, gdyż wstawiałem je do moich postów. Swoją drogą możecie zobaczyć, co moja szalona Właścicielka ze mną wyprawiała....

niedziela, 8 czerwca 2008

95. Jaki Tata, taki Syn


Dziś z moim Tatusiem postanowiłem umówić się na wspólną niedzielną drzemkę, przysypialiśmy też podczas meczyku. Za pomocą internetu co prawda, ale chciałem, żebyście zobaczyli, jaki mój Tatulcio, (Consul) to dostojny Kocur. Ma ogromną kufę, wielką posturę i białe skarpetki na łapkach, których niestety ja nie posiadam wstyd . Moi Państwo twierdzą, że raczej jestem podobny do mojej Mamusi Emilii, a kolor futerka odziedziczyłem po Dziadziusiu Juconie, a więc Tacie mojego Taty. Ciekawi mnie, czy Wy też macie w sobie jakieś cechy Dziadków, zamiast Rodziców...
Podobno się zdarza. Póki co podrzemię sobie wirtualnie z moim Tatulkiem.




 Muszę odpocząć Synku, Tata.

 Dobrze Tatulciu, ja też się zmęczyłem polowaniem na muchy i łapaniem Mufasy...


A jeszcze moja Pani postanowiła usłać mi życie płatkami róży...hmm

środa, 4 czerwca 2008

94. Życzenia z okazji Dnia Dziecka...dla Ursusika


Oto moi Rodzice: Mamusia Emilia i Tatulko Consul. Był taki dzień, kiedy zawarli kocie małżeństwo i podczas ich randki ...hmm stało się tak, że pojawiłem się, wraz z moim Rodzeństwem w brzuszku Mamusi...













    Tatulko ma śmieszną minę, ale wierzcie mi to bardzo łagodny, wielki i dostojny Kocur. Nie mogę Go przerosnąć, może wdałem się w Dziadziusia Jucona? Mój Tata jest Synem mojej kochanej Babci Kerii i Dziadziusia Jucona. Kiedyś w styczniu, przy okazji Dnia Babci i Dziadka przedstawiałem Wam ich. A kilka dni temu obchodzony był Dzień Dziecka, a że ja też jestem Dzieckiem, czego może już nie widać, to i tak moi Rodzice o mnie pamiętali i przysłali mi ten oto liścik...

“Kochany Synku,
Bardzo gorąco Cię pozdrawiamy i ślemy najserdeczniejsze życzenia z okazji Twojego święta. Głaszczemy Cię wirtualnie po grzbieciku i myjemy Ci łapki i pyszczek. Aby Ci Sheby nie brakowało, karmy z kurczaka i tuńczyka, rybki, mięska i innych samkołyków.
Abyś był dzielnym i grzecznym Kocurkiem, ale nie jedz za dużo, bo staniesz się Kotem Spaślaczkiem. Rośnij sobie zdrowo, bądź łagodny, a także przyjacielsko traktuj Mufaskę. Żeby Twoi Państwo mieli z Ciebie radość i pociechę...
Mamusia i Tatulko”

Fot. Mamusi Emilii (fot.http://mediumcolor.republika.pl/1.html)