sobota, 30 sierpnia 2008

120. Ursus terrorysta

Tu Mufasa. Postanowiłem pokazać Wam prawdziwe oblicze Ursusa Olbrzyma. Już nie mogę słuchać Jego lamentów, że niby ja Go atakuję czy się panoszę..Spójrzcie, co mój Współmieszaniec wyczynia..
(Trwają negocjacje z moją Panią w sprawie dołączenia mnie do załogi tego bloga. Nie mogę stać z boku i patrzeć, jak Kudłacz się ze mnie nabija. Jestem na to za poważny i uważam, że też mam prawo wyrazic moją Mufaskową opinię...)
A oto jak Ursus w obcesowy sposób uprawia na mnie "karczing"...



Ursus-gryzie.4-3.mov

czwartek, 28 sierpnia 2008

119. Aportowanie i Ursusikowy wielobój

  Myślę sobie o konkurencjach, w jakich mógłbym jeszcze zdobywać medale dla Polski i przyszła mi do głowy jedna, o której zupełnie zapomniałem. Ja przecież potrafię aportować, jak na kota- z moimi pozbawionymi agresji genami- przystało. Nie wiem, ale moi Państwo nazywają mnie pieskiem, nie pomruczę, żeby mnie takie przezwisko specjalnie radowało...Hmm...Kiedy tylko moi Opiekunowie mi rzucają paseczek od worka z chleba albo jak ostatnio moja Pani wymyśliła, patyczki do uszu, nie mogę się powstrzymać, żeby nie popędzić za tymi przedmiotami..Najpierw na nie poluję, a potem wkładam do pyszczka i biegnę, ile sił w łapkach do moich Właścicieli, aby mi rzucili "zabawkę" od nowa...Przy psach nie miałbym szans w aportowaniu, ale z kotami kto wie? Mufasa wczoraj zauważył, że nie jestem w stanie uprawiać każdej, z wymienianych wcześniej przeze mnie dyscyplin sportowych, ponieważ jest ich za dużo, a ja jestem jeden..."Musisz się zdecydować na jedną, w której jesteś najlepszy i najlepiej się czujesz, a jeśli interesuje Cię uprawianie wszystkich to może zostań wieloboistą..." Niebieściuch może i ma rację, ale nie zna jeszcze moich Ursusikowych możliwości, hahaha...W końcu mam siłę Ursusa z "Qvo vadis", moc traktora Ursusa i głośne warkotanie jak ten pojazd, odwagę i gabaryty Niedźwiedzia, (z łac. Ursus), a moje wiejskie amerykańskie korzenie dodają mi uroku. Nie to co Niebieściuch, którego przodkowie biegali po carskim dworze...Poza tym mam mojego patrona, św.Ursusa- biskupa...A do tego wszystkiego jeszcze mój rysi wygląd, hmm

poniedziałek, 25 sierpnia 2008

118. "Warczing", "karczing "i zapasy

Znalazłem jeszcze trzy dyscypliny, w których mógłbym zdobyć medale dla Polski. Są to kolejno "warczing", "karczing" i zapasy. Tych ostatnich nie będę tłumaczył, bo filmy długomertażowe ;-), w których zagrałem pt."Kocie walki" precyzyjnie obrazują poziom, jaki reprezentuję. Szczególnie "Kocie walki, cz.3";-) "Warczing" to jedna z moich specjalności, polegająca na tym, że warczę, kiedy w moim zasięgu pojawi się jakiś pies albo kot, który mnie nie lubi. Czasem warczę też na obcych, ale to zdarza mi się bardzo rzadko. Jakiś czas temu pozowoliłem sobie na powarkiwanie na pewnych ludzi, wyglądem i zachowaniem przypominających cyganów. Pies, którego przezywamy Cwaniak, mieszkający po mojej przekątnej, nie dość, że jest mniejszy ode mnie to jeszcze na dokładkę merda ogonem i warczy ze swojego balkonu na mnie! Wrrr! Jakbym tylko miał okazję to pogoniłbym szczekacza...Ale to przecież tylko pies, nie? Czego od takiego wymagać...Niech on lepiej nie zmusza mnie do warczenia, bo zobaczy wtedy prawdziwe oblicze Ursusa Olbrzyma...(Tu Mufasa: Oj już się tak nie gorączkuj Kudłaczu, kto by się nim przejmował, głupiutkie to, to co się dziwisz?).Niebieściuch ma trochę racji, a ja tymczasem zapomniałem opowiedzieć, czym jest "karczing". To konkurencja polegająca na wskoczeniu na przeciwnika i gryzieniu go w kark. Mam tę dyscyplinę już przetrenowaną na Rusku. Tylko że Jemu się nie podoba, ale co będzie się opierał- taki mały Chudzielec, hihi. Co to by się działo, gdybym dla Polski zdobył 11 złotych medali, uhuhuu...

niedziela, 24 sierpnia 2008

117. Ursusik i igrzyska olimpijskie

Moi drodzy i skończyły się Igrzyska Olipmpijskie w dalekim Pekinie. Obejrzałem właśnie z moją Panią ceremonię zamknięcia olimpiady i przybiegłem szybko do komputerka, żeby napisać Wam moje przemyślenia. Jak wiecie kibicowałem Polsce, bo w Polsce się urodziłem, moi Państwo to Polacy, a i Ja sam czuję się polskim kotem. Jednak moje geny sięgają Stanów Zjednoczonych, a Mufasy Rosji. Mój współmieszkaniec również uważa się za polskiego kota, mimo że z pochodzenia jest inaczej. Dlatego też rywalizowaliśmy ze sobą na medale USA i Rosji. I który kraj wygrał? Hihihi..Mufasisko przegrało zakład i teraz za karę zająłem Jego koszyk i niebieski kocyk..On musi się zadowolić drapakiem albo podłogą, a co....Poza tym uważam, że gdyby polska reprezentacja powiększyła się o moją obecność, mogłaby liczyć jeszcze na osiem dodatkowych medali.
(Tu Mufasa: Co Ty za głupoty mruczysz Olbrzymie?)...
   Nie zważajcie na Ruskowe słowa, bo się Niebieściuch nie zna. Ja powiem, w czym zdobyłbym złote krążki: skok wzwyż z miejsca na drzewko (bez rozbiegu), trójskok na drzewko, skok wzwyż przez płot, czołganie się na czas, pędzlowanie miski na czas, tzw. "obżarting", najgłośniejsze mruczenie, tzw. "mruczing", gimnastyka artystyczna, tzw."wstążking" i pin-pong, tzw."piłeczking". W dwóch ostatnich łapię i poluję na wstążkę i piłeczkę... W pływaniu się nie widzę, bo nie znoszę wody, hmm. Polska wtedy liczyłaby 11 złotych medali, awansując w klasyfikacji generalnej na ósme miejsce! A Ja też zbliżyłbym się do rekordu Michael'a Phelps'a, który wygrał osiem razy...A pan Phelps też jest z USA...hmmCiekawe, czy ze stanu Maine, jak moi przodkowie...? Hmm

piątek, 22 sierpnia 2008

116. Ursus terapeutą


 Moja Pani jest już zdrowa i obiecała, że pomoże mi w pisaniu mojego bloga. Miałem trochę roboty w ostatnich dniach, choćby dlatego, że nasza Opiekunka przez kilka dni leżała w łóżeczku. Staliśmy się terapeutami i bardzo poważnie podeszliśmy do zadania. W końcu jak Pani chora to i domek pusty. Podobnie jak Pan chory to niedobrze się dzieje. Dlatego też postanowiliśmy z Ruskiem wziąć sprawy we własne łapki. Razem z Mufaską obmyśliliśmy plan, aby pomóc Jej zdrowieć. Ułożyłem się więc całym moim kudłatym i olbrzymim ciałem obok Jej głowy, włączając mruczankę. Niebieściuch w tym czasie przysypiał na brzuchu naszej Pani, kojąc Jej ból i osłabienie. Kiedy nasze pierwsze "leczenie" przyniosło radość naszej Opiekunce, zmieniliśmy pozycje. Tym razem ja leżałem na Pani stopach, a Mufasa masował łapkami Jej głowę, pomrukując Jej do ucha. Pan też chorował, ale gorączka już Mu minęła, a ja do dziś przytulam się do Niego w nocy. Muszę sprawdzać i "badać" na zmianę z Niebieściuchem zdrowie naszych Państwa. To bardzo ważne, żeby byli zadowoleni i weseli. Kiedy są w pełni sił, bawią się z nami w berka, polowanko i inne ciekawe gry.  Dlatego  kiedy oni śpią, my czuwamy.
Potem za dnia odsypiamy...






wtorek, 19 sierpnia 2008

115. Inne niebieskie Ruski

Wczoraj moja Pani pokazała mi więcej niebieskich Rusków z hodowli, w której urodził się Mufasa. Zdjęcia skopiowaliśmy z (http://www.maskotkacarow.republika.pl)

Śmieszne te Niebieściuchy hehe
Mi wystarczy jeden w domku na co dzień hehe




  
(Mamy Cię na oku Ursusie i patrzymy, czy dobrze traktujesz Mufaskę)
  


Dodane:
Ruski: Ciekawe, czy jemy w ósemkę wciąż mniej od Ursusa? To taki żarłok, że wcale byśmy się nie zdziwili ...Hahahihi luzak
Ursusik: Bardzo śmieszne...Wyglądacie jak niebieskie prosiaki...
Ruski: Spójrz na siebie Olbrzymie!
Ursusik: Jakie to zadufane w sobie i zarozumiałe...

czwartek, 14 sierpnia 2008

114. Jeszcze trochę...

Moi drodzy Czytelnicy, przepraszam, że nie piszę moich kocich opowieści, ale muszę pomagać mojej Pani w zdrowieniu. Ona leży w łóżeczku i powoli odzyskuje siły. Razem z Ruskiem leżymy obok niej na kołderce i mruczymy. Szepnąłem mojej Pani, że chcę pisać dalej i zrobić porządek ze zdjęciami, a Ona mnie pogłaskała i odpowiedziała, że jeszcze trochę...i będę mógł opowiadać Wam dalej moje kocie przygody...Zauważyłem, że w trzeciej części Trylogii "Kocie walki" ktoś napisał "żal", a to oznacza, że temu komuś się nie podobało..Posmutniałem, ale Pani mi powiedziała, że mam się nie przejmować i nastawić na krytykę, która niestety jest wpisana w życie aktora filmowego...A Ja nim jestem....Hmmm

niedziela, 10 sierpnia 2008

113. Gdzie moje albumy?

Właśnie się zorientowałem z moją Panią, że gdzieś zniknęły moje i Mufasy albumy ze zdjęciami...Musimy to naprawić...Nie wiem, czemu tak się stało, ale wstawienie tych samych fotek może być trudne, bo nie pamiętam dokładnie kolejności...Wybaczcie, teraz muszę wyczyścić futro, potem podrzemać i pomyślę co i jak...

wtorek, 5 sierpnia 2008

112. Kocie walki, cz.3

A oto trzecia część Trylogii "Kocie walki"...Wybaczcie, że moja Pani nie zaaranżowała dobrze scenografii, nie miała czasu tylko chwyciła kamerkę i kręciła..Się działo, była akcja i gdyby Pani skupiłaby się na układaniu czy sprzątaniu to by filmiku nie miała na pamiątkę...Hmm- jakieś ładowarki, kable i przedłużacze nie przeszkodzą Mufasie i mi Ursusikowi przeprowadzić pojedynek...Na filmiku mam rok...Muzyczka też taka trochę szokująca, ale moja Pani się uparła i taką wstawiła, że niby chciała nią podkreślić naszą bójkę i mój olbrzymiasty wygląd.....Hmm, nie będę dyskutował z reżyserem, scenografem, montażystą, kamerzystą w jednym, w końcu ja jestem od GRANIA, choć nie gram, bo jestem prawdziwy...
Chciałbym, żebyście się śmieli, kiedy obejrzycie tę część, tak jak moi Państwo...


poniedziałek, 4 sierpnia 2008

111. Kocie walki, cz.2

Zgodnie z zapowiedzią przedstawiam Wam dziś drugą część Trylogii pt. "Kocie walki" hehe Ta część jest krótsza, niż poprzednia, więc nie miejcie mi za złe drodzy Czytelnicy! 

Kocie_ walki_cz2.4_3.mov

niedziela, 3 sierpnia 2008

110. "Kocie walki", cz.1

 Moja Pani przygotowała dla mnie trzy części filmiku pt. "Kocie walki". Dziś pierwsza część. Życzę Wam dużo śmiechu i zabawy przy moim kolejnym video, kiedy miałem 3 miesiące. Ostatnia część "Kocich walk" będzie z okresu, kiedy jestem już dorosły...Ale po kolei hahaha