sobota, 27 września 2008

127. Ursusik skrytykowany!


Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że tak będzie. Napisałem o moim marzeniu, o moich aktorskich umiejętnościach i ich wpływie na światową kinematografię i co? Ano to, że Mufasa ze swoim zarozumiałym pyszczkiem musiał mnie wyśmiać. Skrytykował moje pomysły, sugerując mi, że palma i to złota mi odbiła...Pozwoliłem Mu czytać moje posty, a on tak się odwdzięcza? Nie mam innego wyjścia, jak rozprawić się z Nim dziś wieczorem, kiedy skończy przysypiać na kocyku. Będą zapasy, kocie judo, cokolwiek to jest, a do tego niech się nastawi Niebieska Kreatura jedna, że poczuje na nowo, czym jest "karczing"...Kociobiście doświadczy, chciałem dodać...Do tego jakieś wstrętne ptaszysko wkradło się do mojego bloga i śmie mnie krytykować...Myśli, że przestraszę się tych jego szponów, dzioba i pyszałkowatego spojrzenia. O nigdy! A sio stąd kupo piór! Jestem dziś bardzo zły i aż pędzelki na uszkach mi się powyginały, a wąsiki opadły, wskutek czego nie wyglądam wytwornie jak zawsze. Ale prawdziwy talent krytyki się nie boi i nadal będę pisał co myślę...a jutro poczuję się lepiej!

poniedziałek, 22 września 2008

126. Ptasie rozważania

  

Mówią, że ja jestem ptasim móżdżkiem, ale nie wiedzą, że wielu z nich to głupcy...Na przykład takie Kocisko, co mu się nowe statuetki marzą...
Do czego ten świat dąży...

niedziela, 21 września 2008

125. Nagrodę Ursusa Roku

  Jestem podejrzliwy co do Niebieściuchowych intencji na moim blogu.
Musiał już coś napisać, bo widzę, że dwa razy ktoś tu się logował i coś majstrował, a na pewno nie była to moja Pani ani Pan. Hmm, wydaje mi się, że Mufasa kręci się tutaj i Wam pisze złe rzeczy na mnie. Nie wierzcie mu, bo On taki grzeczniutki też nie jest... luzak
Tę część posta ukryłem i Rusek widzi tylko zakodowane literki..To, co napiszę teraz poniżej zostanie odkodowane, tak aby i On mógł czytać... 

   Zagrałem w kilku filmach, które moim Ursusikowym zdaniem mają ogromne szanse zmienić i zrewolucjonizować całą  kinematografię światową. Uważam, że to świetne obrazy z zakresu kina akcji i komedii, a moje kreacje aktorskie to nie tylko umiejętności, to po prostu wrodzony talent!
   Dlatego bardzo się rozczarowałem, że na Festiwalu w Gdyni żadna z moich aktorskich kreacji nie została oceniona. Ba! nawet żaden film nie zakwalifikował się, aby inni mogli je obejrzeć, a jury osądzić...Wiem, że nie współpracuję ze znanymi Wytwórniami, ale liczę, że Kocioliwood sam się do mnie zgłosi, jeśli tylko mój menadżer, którego jeszcze nie zatrudniłem, zareklamuje i poleci moją Ursusikową Kociobistość. 
Nie jest mi żal, ale nie rozumiem, jak można mnie nie docenić? Takiego Kocura Olbrzyma jak Ja? luzak  myśli 
   Postanowiłem, że złożę wniosek z prośbą do świata branży filmowej luzak 
i zapytam, czy nie można by było zastąpić tych wszystkich śmiesznych i żenujących nazw na statuetki moim imieniem. Słyszałem przedziwne, bo np. "Oskary", "Złote Lwy" (już bliżej, bo to też Koty, hmm), "Cezary", "Złote Globy", "Złote Palmy", "Noble".."Pulitzery"..Są też: "Fryderyki", "Wiktory", "Europe Music Awards" i to pewnie nie wszystko...Co to ma być? Po co tak mieszać sobie w głowach? Czy ludzie są w stanie zapamiętać każdą z tych nazw i nagród?

  Dlatego apeluję, żeby wszystkie te statuetki nazwać URSUSAMI.
Czy nie ładniej by wyglądała gala, podczas której prowadzący ogłaszaliby światu, że:
Ursusa Roku otrzymuje....
Ursusa Publiczności otrzymuje...
Ursusa za najlepszą rolę pierwszoplanową kobiecą otrzymuje....
Ursusa za najlepszą rolę pierwszoplanową męską otrzymuje....
I tak dalej.

A dla dzieci przewidziałbym URSUSIKI...
 luzak 


 
Palma i to złota to Ci odbiła Ursusie...
Ursus Roku, buhahaha, ale się uśmiałem
 Idź spać Kudłaczu i nie ośmieszaj się....   jęzor 

wtorek, 16 września 2008

124. Mufaskowe sprostowanie

Po moim ostatnim poście pomyślałem, że muszę się wytłumaczyć z tego, jak nazywam Kudłacza. Zapewne zauważyliście, że zdarza mi się zamruczeć na Niego "Kupa Kłaków". Nie robię tego złośliwie, tylko postanowiłem wymyślić Ursusowi takie nazwy, żeby każdy, w tym i Ja, mógł się śmiać z mojego Współmieszkańca. Ale nie z Niego jako Niego, tylko z Jego kocich pomysłów, kociowatości, czasem wymądrzania się i chwalenia....Popatrzcie, On też mnie przezywa...A Rusek, Niebieściuch, Niebieska Kreatura, Chudzielec? To niby co? Odpowiedź jest prosta: żeby było weselej. Olbrzym nie wie, że wymyślanie Mu śmiesznych przezwisk wynika z mojej przyjaźni, w ogóle nie musi wiedzieć, że Go lubię...On nie czyta moich notatek, więc się nie dowie...Co to by było, gdyby się dowiedział...hmm. Już to widzę, jak idzie ze swoimi włochatymi, wielkim łapami, żeby mnie przytulić, pomruczeć do uszka...a bleee. Ja jestem zbyt poważną kociobistością, a nie jakimś misiem pluszowym....Owszem, czasem dam mu łapką po uszkach i ogonie, czasem pozaczepiam i zachęcę do zabawy, ale wiadomo że ja Mufasa Mufasio rządzę w domku..Włochacz mi nie pomruczy, że też jest ze mną szczęśliwy, ale Ja doskonale czuję Ursusikowe intencje. Ale wiecie- to nasza mała tajemnica i nigdy ta Kudłata Kupa Kłaków;-) nie może usłyszeć, ani przeczytać, co tu napisałem... Dlatego też poprosiłem naszego Pana o pomoc i założyliśmy filtry, blokady i hasło na moją Mufasikową część bloga...Co będę chciał, żeby Ursusso mógł zobaczyć, to odkryję, a to co uznam, że nie powinien czytać, tego nie zobaczy.

czwartek, 11 września 2008

123. Mufasa wita i jak to było przed Ursusem

   Tu Mufasa Mufasio! Cieszę się, że mogę sobie wchodzić do bloga i pisać, co mi na myśl przyjdzie. Nie będę co prawda obgadywał Ursusa, ale muszę Wam się do czegoś przyznać. Otóż, kiedy mieszkałem sobie sam z moim Państwem, o czym na pewno już wiecie, zdarzało się, że wysyłałem im sygnały, że mi źle w pojedynkę. Że dobrze by było mieć jakiegoś futrzastego przyjaciela lub przyjaciółkę. Bywało, że czasem wolałem być sam i mieć spokój. Pan w tamtym okresie, a więc wtedy kiedy liczyłem może z 7 miesięcy, przeglądając kocie rasy, natrafił na maine coon'y.Powiedział Pani, że chciałby mieć takiego kocura olbrzyma. Ale wiecie, że my koty rasowe kosztujemy jakieś pieniądze i Państwo zaczęli omawiać swoje wydatki. W końcu po jakimś pół roku Opiekunowie stwierdzili, że dadzą radę i wygospodarowali pewną sumę, którą przeznaczyli na Ursusa. Zamówili go, a wcześniej zadzwonili do hodowli, w której urodził się nasz Traktorek;-) Czułem, że coś się dzieje w domku, bo Państwo chodzili uradowani, odliczali dni do spotkania z tym Nowym. Kiedy przysypiałem na foteliku na niebieskim kocyku, co chwila budziłem się z powodu głośnych rozmów naszych Właścicieli...o tym wielkim kocie. Czytali o jego rasie, zastanawiali się, czy pogodzę się z nowym członkiem rodziny, czy go zaakceptuję i czy będę szczęśliwszy. Nie do końca zdawałem sobie sprawę, czy chcę mieć kociego towarzysza, czy też lepiej mi będzie samemu. Nie myślałem też, jak będzie wyglądało moje kocie życie z Kudłaczem. Państwo na trzy miesiące przed poznaniem naszego Ursusikowego Futra Mruczącego, oznajmili mi, że niebawem będę miał młodszego kolegę albo brata nawet. Takiego kociego oczywiście. Spojrzałem tylko w oczy moich Ludzi, ale z taką ciekawością. W końcu 11 sierpnia 2007 roku przybyło małe duże kocię, zwane wtedy najczęściej Małym lub Bay'em Sailorem. Państwo jednak uznali, że zmienią Mu imię, co- po dwóch dniach wymyślania- uczynili. Ja z kolei nie potrafiłem przez pierwsze dwa dni zaakceptować przybysza, dlatego na Niego warczałem. Nie wiedziałem, że zamieszka ze mną ta Kudłata Kupa Kłaków;-), która w wieku 3 miesięcy prawie dorównywała mi wzrostem. Po trzech dniach połączyła nas, wbrew obawom naszych Opiekunów, wielka przyjaźń, ale wcześniej musiałem tego Małego nauczyć, gdzie Jego miejsce i ustaliłem hierarchię. Ja miałem być tym rządzącym i tak zostało. Pomimo że kłócę się i urządzam zapasy z Ursusem Olbrzymem to muszę przyznać, że moje kocie życie bez Niego byłoby bardzo nudne i smutne....Ale to tak między nami;-)

sobota, 6 września 2008

122. Tryumf Mufasy

 Chciałem zakomunikować, że Mufi-Mufasa, Rusek i Niebieściuch w jednym został oficjalnie przyjęty do zespołu  mojego bloga. Moja Pani głaszcząc mnie po pyszczku, powiedziała, że tak będzie ciekawiej i śmieszniej. Ciekawe, dla kogo? Mam się też nie obawiać i pisać dalej co chcę. To że przodkowie mojego Współmieszkańca pochodzą z takiego kraju, co to za nim sporo ludzi nie przepada, nie oznacza, że Niebieska Kreatura będzie tu stosować zakaz wolności słowa. I dobrze, bo w ten sposób wiem, że nic nie zostanie wykasowane, zmanipulowane i przeredagowane... 

   Ja, Mufasa oświadczam uroczyście, że nie będę kłamał, ani pisał pod dyktando moich przodków. Nie będę manipulował, ani przekrzywiał Ursusikowej rzeczywistości. Zastrzegam sobie jednak prostowanie oszczerstw i kłamstw pod moim adresem, jeśli takowe się pojawią na tym blogu. Ustaliłem z moją Panią, że mogę logować się do bloga, kiedy chcę. Pozostawiam wolną łapkę mojemu Kudłatemu Olbrzymowi Ursusowi w doborze notatek, zdjęć, szablonu bloga, filmów itp.
Jeśli uznam, że coś jest warte pokazania, np. plik video to zobowiązuję się do konsultacji z moją Panią. Jeśli Pani uzna, że film czy zdjęcie obrażają kogokolwiek, naruszają czyjąś godność, czyt. Ursusikową lub moją, Pani zastrzega sobie wykasowanie ich. 

                                                                      Podpisali:


                                               Mufi-Mufasa Rusek Niebieściuch

oraz Ursus-Ursusso Olbrzymo

środa, 3 września 2008

121. Mufasa negocjuje

Dowiedziałem się, że Mufasa negocjuje z moją Panią sprawę dodania Go do mojego bloga, hmm. Tzn. walczy o możliwość napisania co jakiś czas notki, w której niby ma wyrazić swoje zdanie...Pani na pewno się zgodzi, a Rusek już się postara o Jej przychylność. Dlatego mruczy Jej do ucha i masuje głowę, tuli się i śpi przy Niej..Hmm! Zdążył już nawet mnie oczernić i pokazać moją Urusikową Kociobistość w negatywnym świetle, przez wstawienie filmu, w którym zagrałem tego złego...Muszę się przyznać, czasem zachowuję się niegrzecznie w stosunku do Niebieściucha...Gryzę Go w kark i łapię za ogon. On jest taki mały i panoszący się, że kusi mnie ta Jego mądrąlkowość, hmm