piątek, 28 listopada 2008

145. Niegrzeczny Ursusik

Nabroiłem w ostatnich dniach. Zaczęło się od drapania krzesła, a skończyło na stłuczeniu wazonu. Moja Pani przekładała na stole jakieś ważne dla naszych Opiekunów dokumenty, umowy i rachunki. Chciałem zobaczyć i sprawdzić, co też nasza Właścicielka składa i segreguje. Wskoczyłem na stół i zacząłem wąchać wszystkie leżące papiery. Podszedłem też do okna, z którego mogłem oglądać ptaki. Nie zauważyłem wazonu z wodą i moim kudłatym ogonem, a potem ciałem popchnąłem go, a wszystko spadło, roztrzaskało się, zalało podłogę, w tym kilka dokumentów naszych Ludzi. Pani się zdenerwowała i nakrzyczała na mnie. Dałem wtedy łapki za pas i uciekłem szybko pod łóżko Państwa. Pan też na mnie nakrzyczał, ale po chwili moim Opiekunom przeszedł gniew i wtedy wróciłem do nich, aby otrzeć się o ich nogi, donośnie mrucząc. Nasza Właścicielka wytarła podłogę, pozbierała szkło, a zmoknięte ważne papiery powiesiłą na kaloryferze...Mufasa przybiegł sprawdzić, co się stało, a potem zrobił mi wykład. Niebieściuch niech nie będzie taki idealny, bo my wiemy, że też raz mu się zdarzyło strącić doniczkę z ziemią, o mordowaniu ptaków nie wspominając...hmm

czwartek, 20 listopada 2008

144. Ursus i Pan Kurczak

Chciałem Wam przedstawić mojego nowego kumpla: Pana Kurczaka. Szkoda, że nie można się z nim ganiać, uprawiać zapasów i robić myju myju po pyszczku jak z Mufasiskiem luzak Przyznam, że gustuję w drobiu, ale nie takim jak ten osobnik.


 

   

  

  

sobota, 15 listopada 2008

143. Mufasa lubi trawkę ;)

Dziękujemy Wam drodzy Czytelnicy za takie miłe słowa i  komentarze w naszym i pod naszym filmikiem, szczególnie Pani Mollinie i Jusi. Aż się zawstydziłem, a przecież ja Ursusik dzielny jestem i nie powinienem się rumienić...
Tymczasem Mufasio ma co innego do roboty...hmm

  
  A wcale bo nie, jestem i wszystko czytam. Doigra się Kupa Kłaków za te zdjęcia z poprzedniej notki o Draculi. Póki co, pojem sobie trawkę dla kotów, którą "zasadziła" mi Pani. Jakaś dziwna ta trawka, bo tylko 3 dni rosła, hmm, ale mi smakuje...
A i ja jestem zadowolony z opinii Waszych drodzy Czytelnicy, dotyczących filmiku, nie tylko Ursus... haha 

A teraz pozwolicie, że się usunę i skonsumuję zieleniaka. Z Olbrzymem rozprawię się po posiłku...

 

środa, 12 listopada 2008

142. "Po 10 dniach mieszkania w domku"-video

 Przedstawiam Wam filmik z czasów, kiedy mieszkałem dopiero dziesięć dni w nowym domku. Muszę przyznać, że Mufasio zachowywał się bardzo grzecznie, (poza ustalaniem hierarchii przez pierwsze dwa hmm).
To jeden z pierwszych filmików, jakie nasi Ludzie nagrali z naszym udziałem...




poniedziałek, 10 listopada 2008

141. Mufasa Dracula

W tajemnicy przed Mufasiskiem wysłałem też jego zdjęcia na casting donowej roli Draculi. Dzięki Waszym- moi drodzy Czytelnicy- komentarzom,doszedłem do wniosku, że ja również nadawałbym się na Hrabiego Draculę.
Póki co wyślę też ofertę Ruska do "Szczęk", bo nigdy nie wiadomo...
A o to Niebieściuch Mufasa Dracula! luzak 


  
  


 

sobota, 8 listopada 2008

140. Ursus w "Szczękach"?

 Postanowiłem iść za ciosem i wysłałem moją ofertę do nowego odcinka "Szczęk" w pewnej Wytwórnii Kocio-Filmowej...Ciekawe, czy mam szanse...? hmm myśli   luzak 


czwartek, 6 listopada 2008

139. Satanistyczna waga Ursusa, czyli po wizycie u weterynarza

Oj jak długo nie pisałem, nie gniewajcie się, byłem zajęty. Śledziłem losy kraju moich przodków w telewizorku, a działy się tam rzeczy niebywałe. Wybierano prezydenta. Nawet moi Państwo nie bardzo się interesowali, jak ja i Rusek. Kanał CNN, który nasi Właściciele oglądają w celach nauki takiego innego języka, wydał mi się dziwny, bo ludzie używali tam jakiejś innej mowy, niż ta która słyszę na co dzień w domku. I pomyśleć, że to język moich przodków. Taki jakiś angielski-amerykański hmm. A mi najbardziej przypadł do gustu język polski i jak moi Opiekunowie wołają do mnie "Ursusik" oraz "Ursusiki są w guziki, mają małe baloniki". Dziwactwa takie, ale nie pomruczę- bardzo lubię.
   A teraz do rzeczy, bo ja chciałem pisać o mojej wizycie u weterynarza, a nie prezydencie amerykańskim. Nie musicie się martwić, bowiem w opinii zwierzęcej lekarki jestem zdrowy, piękny i nie mam nadwagi. Ale już nie można mnie tuczyć, tak więc nici z większych porcji;) Kiedy tylko pojawiłem się na recepcji kliniki weterynaryjnej w transporterku, z którego po otwarciu drzwiczek wychyliłem głowę, jakaś inna kobieta siedząca obok i trzymająca na kolanach swojego kota w mniejszym, niż mój transporterku, zauważyła mnie i była pod wielkim wrażeniem mojej rysiej urody. Hmm, nie pomruczę, że mi się nie podobało...A kiedy weszliśmy we trójkę, (czyli moi Ludzi i ja), do gabinetu, pani weterynarz powiedziała tak : "jaki piękny maine coon, piękny w swojej rasie wśród innych maine coon'ów"...Ucieszyłem się i do tej pory chodzę dumnie, kiedy przypomnę sobie jej komplementy. Zostałem zaszczepiony, obadany, lekarka zwierzęca posłuchała mojego serduszka, sprawdziła ząbki, uszka, oczka, a potem zważyła. I tu pojawił się mały problem. O ile jestem gabarytowo w normie to moim Państwu nie spodobała się moja waga, która wynosiła 6 kg i 66 gram. Same szóstki, coś podobnego. Mufasa nie pozostawił na mnie suchej nitki i pomruczał mi, że jestem satanistycznym kocurem. Dostał już w karczycho, a moja Pani zapowiedziała, że postara się mnie podtuczyć tylko o 1 gram. Tak, aby waga nie była taka szóstkowa...hmmm

sobota, 1 listopada 2008

138. Tęczowy Most

Dowiedzieliśmy się, że 1 listopada ludzie obchodzą Dzień Wszystkich Świętych. Wiemy też, że jest takie miejsce, do którego ludzie idą po śmierci, a w którym cieszą się życiem wiecznym. To Niebo, jednak droga do niego kręta i wyboista,  a żeby do niego wejść muszą sobie zasłużyć.
My Koty bez wyjątku mamy już zapewniony Tęczowy Most...




Tęczowy most
Ta część nieba nazywana jest Tęczowym Mostem.
Kiedy odchodzi zwierzę, które było szczególnie bliskie komuś, kto pozostał po tej stronie, udaje się na Tęczowy Most. Są tam łąki i wzgórza, na których wszyscy nasi mali przyjaciele mogą bawić się i biegać razem. Mają tam dostatek jedzenia, wody i słońca; jest im ciepło i przytulnie.
Wszystkie zwierzęta, które były chore i stare powracają w czasy młodości i zdrowia; te które były ranne lub okaleczone są znów całe i silne,takie, jakimi je pamiętamy marząc o czasach i dniach, które przeminęły. Zwierzęta są szczęśliwe i zadowolone, z jednym małym wyjątkiem: każde z nich tęskni do tej jedynej, wyjątkowej osoby, która pozostała po tamtej stronie.
Biegają i bawią się razem, lecz przychodzi taki dzień, gdy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. Jego lśniące oczy są skupione, jego spragnione ciało drży. Nagle opuszcza grupę, pędząc ponad zieloną trawą, a jego nogi poruszają się wciąż prędzej i prędzej.
To ty zostałeś dostrzeżony, a kiedy ty i twój najlepszy przyjaciel wreszcie się spotykacie, obejmujecie się w radosnym połączeniu, by nigdy już się nie rozłączyć. Deszcz szczęśliwych pocałunków pada na twoją twarz, twoje ręce znów pieszczą ukochany łeb; patrzysz znów w ufne oczy swego przyjaciela, który na tak długo opuścił twe życie, ale nigdy nie opuścił twego serca.
A potem przekraczacie Tęczowy Most — już razem...
Paul C. Dahm  tłum. HARY


Ku pamięci naszej blogowej Koleżanki Agatki, która odeszła w te lato...
Ursusik i Mufasek