wtorek, 29 września 2009

257. Operacja "Konik polny", czyli porozumienie z Panem Kwiatem


 Tak się przejęliśmy losem Rademenesa i postawą jego właścicielki, o ile to wszystko prawda, że całkiem zapomniałem podzielić się z Wami drodzy Czytelnicy ugodą i przymierzem, jakie zawarłem z Panem Kwiatem, kwiatobistością nietuzinkową. Pachira Aquatica, od poprzedniego naszego wpisu rozrosła się jeszcze bardziej, ku uciesze naszych Ludzi, a  doglądanie jej, podlewanie, pryskanie sprayem po jej liściach, doprowadziło, że stałem się zazdrosny o względy naszych Właścicieli. Nawet żal im było, że nie może ona rozwijać się w naturalnym środowisku, a w zamkniętym pomieszczeniu. Postanowiłem więc, kiedy nikt nie widzi popchnąć drzewko łapką, po czym roznieść okruchy ziemi po podłodze, co nie spodobało się mojej Pani. Dostałem od Niej reprymendę i za karę miałem harować w fotelu do wieczora. Mufasa popukał mnie po głowie i powiedział, że rośliny też czują, pomimo że z pozoru tylko stoją, a Ludzie darzą je innym rodzajem sympatii niż nas, to też powinienem się wstydzić. Poczułem, że źle postąpiłem, a do tego gryzły mnie wyrzuty sumienia. Następnego dnia postanowiłem przeprosić Pana Kwiata.  Ludzie w tym czasie dokupili ziemię i dosypali mu jej do doniczki, po czym Pachira znowu stoi prosto, jednocześnie dekorując domek. Kiedy zbliżyłem się do drzewka, wymruczałem, że bardzo je przepraszam i obiecuję nie nękać go już więcej. Jego Kwiatobistość wybaczył mi i nie uwierzycie drodzy Czytelnicy, ale w ramach ugody, poczęstował mnie dorodnym, smacznym i skocznym konikiem polnym. Pani, kiedy weszła do pokoju, zdążyła tylko zauważyć, że coś zielonego wyskoczyło z liści na ścianę, żeby za chwilę znaleźć się w moim pyszczku. Tak oto dokonała się kolejna tajna operacja, pod kryptonimem "Konik polny", ale więcej szczegółów nie zdradzę. I tu muszę wyrazić wyrazy uznania dla Pachiry, bo takiego prezentu nigdy bym się od niej nie spodziewał, ale za to Pani nie pochwaliła mojego zachowania. Ach ci Ludzie! Nic nie myślą! Powiedziała, że gdyby wcześniej się zorientowała obecnością zielonego gościa, wypuściłaby go na trawkę, a tak został pożarty przeze mnie Olbrzyma! Zaraz od razu pożarty....hmm No i jak ja mam zrozumieć te homo sapiens? Teraz Pan Kwiat zrzuca od czasu do czasu stare i zżółkłe liście na podłogę, które dają miejsce nowym, zielonym. Ja wtedy staram się zająć tymi upadłymi i łapką gram nimi w hokeja. Młode gałązki pną się do góry, a nasi Ludzie myślą o przesadzeniu drzewka, bo rośnie i rośnie, a oni lubią patrzeć, jak się rozwija...
☺️

Kot_Ursus
30 łapek (comments)

sobota, 26 września 2009

256. Rademenes


  Nasi drodzy Czytelnicy, natknęliśmy się przypadkiem na pewien artykuł niedawno zamieszczony w onecie, w którym wspomina się psich i kocich aktorów, a także to, że my Kotowate w porównaniu z Psowatymi nie poddajemy się tak łatwo tresurze, stąd rzadziej widać nas w filmach. My obaj, jako kociobistości nietuzinkowe, które od czasu do czasu grywają w kocich produkcjach pod okiem naszych Ludzi, postanowiliśmy go przeczytać. Zamiast ucieszyć się to my się zbulwersowaliśmy, zasmuciliśmy i zdenerwowaliśmy. Czy to możliwe, że taki okrutny los spotkał Rademenesa z  filmu "Siedem życzeń", filmu lubianego przez naszych Ludzi, kiedy byli dziećmi, a i pewnie nie tylko przez nich, jaki został przytoczony w tym artykule? Czy to prawda? Jeśli tak to jest nam, jako przedstawicielom Kotowatych, bardzo przykro i smutno. Nie rozumiemy, jak to tak można postępować z nami kotami?! Nasi Ludzie nie potrafią nic powiedzieć, poza tym, że zawiedli się na tym filmie i zapewnili nas, że nigdy nie posuną się do takich rozwiązań, aby uzyskać ciekawsze video z naszym udziałem.... Oto fragment...
"Problem z pyszczkiem 


Ale tak naprawdę nigdy jako bohater. Bo żywy kot nie daje okiełznać się na filmowym planie na tyle, by poprowadził całą fabułę. Wiem, wiem –przywołacie w tym momencie świetny i do tego polski przykład serialu "Siedem życzeń" z kotem Rademenesem w roli głównej (genialnie głos podkładał mu Maciej Zembaty). I faktycznie mogło by to obalić moją teorię, gdyby nie pewien drobiazg, o którym przeczytałem po latach. Oto podczas pracy nad tym serialem w pewnym momencie pozostały już tylko zdjęcia ze zbliżeniami mówiącego kota. Całą resztę dało się już nagrać wcześniej, a z tym nijak nie szło. A potrzeba było dziesiątków ujęć w których widać jego głowę i otwierający się wielokrotnie pyszczek. Dziś to łatwizna – widzimy to przecież w dziesiątkach filmów – takie rzeczy robi się w kilka minut w komputerze i w ogóle nie sposób rozpoznać, gdzie kończy się prawdziwe ujęcie z żywym stworzeniem, a gdzie zaczyna komputerowy efekt z nałożonym ruchomym pyskiem. Ale to dziś, a "Siedem życzeń" powstało ćwierć wieku temu. Jak więc z tego wybrnięto? Jak ze wstydem przyznał się twórca serialu właścicielce kota, który zagrał Rademenesa wypłacono obiecaną sumę ubezpieczenia za stratę zwierzęcia, kota uśpiono i dyskretnie spoza kadru ruszano jego martwym pyszczkiem.
"
http://film.onet.pl/0,0,1574289,1,600,artykul.html

Nasi drodzy Czytelnicy, co Wy na to? To nie można było np. zrobić kukły kota? Wierzyć w to czy nie? Nasz koci los wcale nie jest taki bajkowy, jakby się mogło wydawać... wstyd 
Kot_Ursus
49 łapek (comments)

środa, 23 września 2009

255. Wspomnienia Mufasy z wakacji


 Wrażenia Ursusa z wakacji są bardzo zbieżne z moimi. W dwóch kwestiach tylko się różniły. Pierwsza to sama podróż, której nie lubię i za którą nie przepadam, gdyż męczy mnie przebywanie w ludzkim samochodzie. Czuję się w nim, jak w więzieniu, bez możliwości wyjścia. Druga to brak u mnie zainteresowania bliższym zapoznawaniem się z Panią Lodówką, Panem Tosterem czy Panią Kuchenką w celach typowo konsumpcyjnych. Jedzenie, moi drodzy Czytelnicy, nie ma dla mnie takiego znaczenia, jak w przypadku Olbrzyma, ale nowy domek, w tym pomieszczenie kuchenne również postanowiłem zwiedzić, gdyż to zawsze coś dla mnie nowego i interesującego. Za to centrum mojej Mufaskowej uwagi przykuły drzwi do ogródka, sprzęty z nim związane, jak np. Pani Konewka, a także piękne i kolorowe kwiaty wraz z innymi roślinami, które posadził sobie drugi Pan. Czułem, że jestem w moim żywiole i rozpierała mnie energia.
Liczyło się tylko bycie na świeżym powietrzu i dokładne zapoznanie się z każdym detalem ogródka. Mój obszar badań dotyczył zarówno elementów botaniki ogólnej, jak i insektologii praktycznej, a także ornitologii zaawansowanej. Dlatego kiedy tylko pojawiłem się na łonie natury, postanowiłem jak najszybciej sporządzić raport, a także kontrolę ogrodniczą, którą to zamierzam przedstawić na kociej konferencji na Kocim Uniwersytecie Kotarchangielskim:-) Zanim jednak sporządziłem moją rozprawę, wybrałem się na dokładne oględziny i szczegół po szczególe obwąchałem, sprawdziłem i zanotowałem.
Najpierw zainteresowałem się botaniką ogólną. Łapkami kociobiście sprawdziłem stan nawilżenia trawy oraz jej kolor, a także stan liści i kwiatów. Nie pominąłem też krzaczków i drzewka okupowanego przez sroczki.
Obserwując żywopłot moją uwagę przykuł zapach nieznanych mi Psowatych osobników, które musiały przebywać po jego drugiej stronie. Musiałem na chwilę przerwać moją badawczą pracę, by zlokalizować kto lub co podszywa się i nasłuchuje. 
Podszedłem bliżej, po czym wysłałem sygnał tym szczekaczom, aby nas nie podglądywali, ani nie robili zdjęć z ukrycia, inaczej będą mieli ze mną, czyli Mufasą do czynienia. Podejrzewam, że wystraszyli się mojego podwójnego niebieskiego pasa w kociarate i zniknęli.
Upewniłem się jeszcze raz, że nikt już mnie nie obserwuje, po czym ponownie wróciłem do moich zajęć. Tym razem skupiłem się na insektologii praktycznej. luzak 
Zbliżyłem się do miejsca, w którym zamieszkują pewne owady. Nie tracąc czasu, podobnie ja Ursusso zająłem się regulacją populacji insektów. Kociobiście uważam, że jej wysoki wskaźnik należy trochę obniżyć i poskromić. Moim godnym pochwały sukcesem okazało się upolowanie dużego, smakowitego i dorodnego komara, którego wsunąłem jednocześnie wraz z długimi odnóżami. Więcej szczegółów Wam drodzy Czytelnicy nie zdradzę, gdyż obowiązuje mnie tajemnica tejże operacji, zwanej "Komar".
Prowadziłem również obserwacje ptactwa, choć ornitologii zaawansowanej nie udało mi się przećwiczyć w praktyce to pozostała mi tylko teoria. Wieczorami omawiałem, a potem notowałem moje uwagi i spostrzeżenia na temat srok, które prawdopodobnie wystraszone naszą obecnością, zajęły inne drzewo. Podobnie jak Kudłacz, zaprzyjaźniłem się z drugim Panem, ale nie spałem z nim w łóżku, gdyż ktoś musiał pilnować drzwi do ogródka. Kiedy tylko słońce wschodziło, budziłem go, prosząc, aby pozowolił mi pójść na spacerek.
Poza drobnymi harówkami fotelikowymi zdecydowanie wolałem obcować z przyrodą, a przebywanie w ogródku dostarczało mi wiele radości, a także sprzyjało mojej zwiększonej aktywności. Od czasu do czasu skosztowałem kocie przysmaki, nie po to, aby się objadać, ale po to, aby mieć siły na dalsze badania i obserwacje oraz treningi kociarate. A kiedy Pani zabierała mnie do środka domku drugiego Pana, zdecydowanie okazywałem mój sprzeciw...Podsumowując, ja także będę miło wspominał te wakacje i ten pobyt w drugim domku...
Kot_Ursus
34 łapek (comments)

niedziela, 20 września 2009

254. Wspomnienia Ursusa z wakacji


   Dziś podzielę się z Wami drodzy Czytelnicy moimi Ursusikowymi wrażeniami z wakacji. Nie był to taki sam wypoczynek, który zwykłem spędzać w domku z moimi Ludźmi, czy w Kotonolulu i Los Mufasos z Wami. W drugim domku pobyt, pod opieką drugiego Pana okazał się również być bardzo udanym i interesującym w przygody. Jedyne co musieliśmy przeżyć to przejazd samochodem, choć ja Olbrzymo należę do grzecznych kocich pasażerów, w przeciwieństwie do śpiewającego i przestraszonego Mufasy. Na wakacjach mogliśmy skorzystać z wielu rozrywek. Zanim jednak opowiem, jakie to  niespodzianki na nas czekały, muszę zaznaczyć, że przekroczywszy próg drugiego domku, a większy on jest od tego, w którym mieszkamy na co dzień, musiałem zlokalizować wszelkie sprzęty związane z jadłodalnią. Inaczej nie potrafiłbym czuć się komfortowo i bezpiecznie, gdyby nie było kuchni, a tym samym jedzonka w pobliżu. Pewnym krokiem, podążając za moim noskiem, skierowałem się do samej Pani Lodówki. Prawda, że jestem malutkim kotkiem?  luzak Gdybym tylko mógł rozpracować rączkę tej przechowującej pyszności Pani, mógłbym sam ją sobie otwierać i buszowaćw niej.
A tak? Jestem zdany na Ludzi, hmm.


Po powitaniu zacnej Pani Lodówki i wstępnym omówieniu z nią przechowywania dla mnie smakołyków, udałem się na dalsze zwiedzanie kuchni.

Odwiedziłem także Pana Tostera i sprawdziłem, czy czasem nie ma w nim resztek jedzonka, które mógłbym przekąsić na szybko. Niestety okazał się być wyczyszczonym.
Skontrolowałem także Panią Kuchenkę, a także czy wszystkie zawory i palniki mają się dobrze. W przeciwnym razie stałaby się tragedia, gdyż drugi Pan nic by nie gotował i chodziłbym o pustym brzuszku. Na moje nieszczęście zabrakło garnków i patelni, które mógłbym opędzlować w tempie torpedy. Moi Ludzie poinformowali drugiego Pana, że ma on wszystko chować po posiłkach, bo kiedy nadchodzę ja Olbrzymo Ursusso mogę niechcący sprawić, że jedzonko zniknie. Hmm. I wiecie drodzy Czytelnicy, drugi Pan posłuchał się moich Właścicieli! Kto to widział!

  Kiedy już zwiedziłem każdy kąt w domku, usłyszeliśmy z Ruskiem, że przygotowano dla nas nieograniczone przebywanie w  ogródku, a w nim pełno atrakcji. Ludzie się postarali, nie mogę zaprzeczyć. Niespodzianka bardzo nam się spodobała. Musiałem tylko zgodzić się na chodzenie na smyczy, aby mi czasem nie przyszło do głowy wyjść poza teren posesji drugiego Pana.
W ogródku czekały mnie zapierające dech w kociej piersi wrażenia.Najpierw ujrzałem sroczki na gałęzi pobliskiego drzewka. Niestety nie udało mi się ich upolować, ale poczyniłem pewne obserwacje i badania nad ptactwem, które  zaprezentuję na kolejnym spotkaniu w Klubie Łowieckim “Ursus” luzak . Sroki podczas naszej obecności ukryły się, co bardzo mnie zastanowiło i zbulwersowało. Prawdopodobnie przestraszyły się moich gabarytów i kocioosoby.

Obwąchałem także krzaczki, po których drugiej stronie wyczułem jakieś Psowate osobniki. To skandal, ponieważ my już wiemy co to oznacza. Kolejni szczekacze będą próbowali nas obsmarować w Kocich Plotkach,  wymyślając bzdury, jak to Kotowate spędzają wakacje. Mam jednak nadzieję, że się mylę. A skoro mowa o psach to ktoś z sąsiadów drugiego Pana myślał, że sprawił on sobie kota i psa. Hmm. Kot to Mufasa, a pies to niby ja! Kompromitacja być porównanym do szczekacza!
   Ponadto zajrzałem do trawki i kwiatów, gdzie komary, świerszczyki, mrówki, żuczki i biedronki prowadzą aktywne życie, a że w niedalekiej przeszłości poważnie zainteresowałem się regulacją populacji owadziej luzak , postanowiłem jak najprędzej przystąpić do pracy. Nie będę Wam drodzy Czytelnicy zdradzał tajników mojego nowego zajęcia, choć przyznam, że co nieco skubnąłem.


Pozwolę sobie również dodać, że przebywanie z drugim Panem zaowocowało przyjaźnią między nami i dlatego spałem razem z nim w jednym łóżeczku, z tym że w jego nogach. Drugi Pan nas chwalił, ładnie się o nas wyrażał, bawił się z nami, karmił nas, choć co chyba okaże się sensacją, ja Ursusik nie objadałem się jak zawsze! To przez to, że ogródek wzywał i brakowało czasu na pędzlowanie misek. Oprócz tego w każdy dzień odbywały się treningi kociarate.  Pomimo że to wakacje, postanowiliśmy udoskonalać naszę technikę i nie tracić formy, a które to zaprezentujemy kociemu mistrzowi na kolejnych zajęciach w szkole kociarate. Filmik z poprzedniego postu pokazuje, że kocimi amatorami już nie jesteśmy, a Mufasa to awansował do dwóch niebieskich pasów! Nie wiem, jak to możliwe.
 Wciąż się zastanawiam....

I na koniec jeszcze kilka zdjęć wakacyjnych:


Drugi Pan przygotował dla nas pudełko! Musiałem sprawdzić, czy nadaje się ono do dalszego użytku.

Wakacje wakacjami moi drodzy Czytelnicy, ale i harować od czasu do czasu trzeba było. Jednak spędziłem bardzo miło i przyjemnie wypoczynek i będę go dobrze wspominał.
Kot_Ursus
20 łapek (comments)

środa, 16 września 2009

253. Kociarate na wakacjach-video


 Zanim opowiemy Wam drodzy Czytelnicy o naszych wrażeniach z naszych wakacji, chcielibyśmy pokazać Wam, jak w ogródku drugiego Pana, który złapał nas na gorącym uczynku, postanowiliśmy poćwiczyć i doskonalić kociarate. Nie rozumiem tylko, dlaczego moja Pani oglądając takie kino, śmieje się do tego stopnia, że aż jej łzy lecą z oczu. Ja podchodzę do treningu bardzo odpowiedzialnie. Do tego jednocześnie kreuję bardzo poważną rolę, bo i to bardzo poważne kino akcji, a Ona chyba myśli, że to komedia. Kto to widział?!!!


Kot_Ursus
40 łapek (comments)

wtorek, 15 września 2009

252. Ursus i Mufasa już w domku!


Jesteśmy już w domku i niestety wróciliśmy do codziennych harówek tronowych. Kto to widział! Poza tym musimy nacieszyć się Ludźmi, a i oni za nami się stęsknili. Drugi Pan, u którego mieszkaliśmy stał się również naszym przyjacielem, bardzo o nas dbał, napełniał nam miski, bawił się z nami, chwalił nas i wychodził z nami na spacerki do ogródka. O naszych wakacjach jeszcze Wam pomruczymy ;)
Kot_Ursus
15 łapek (comments)

niedziela, 6 września 2009

251. Ursus i Mufasa jadą na wakacje!


  Moi drodzy Czytelnicy, dziś ja kociobistość don Ursusso Olbrzymo oraz Jego Mądralkowatość Mufi-Mufasa Mufasow ;), jedziemy na wakacje. Będą to inne wakacje, niż te, które spędzaliśmy z Wami w Kotonolulu i Los Mufasos. Tym razem, nie kocimi liniami lotniczymi, a zwykłym samochodem, przemieścimy się do innego domku, w którym pozostaniemy pod opieką innego miłego Pana. Tam skorzystamy z uroków ogródka, a ja już się postaram, aby czyścić miski bez wiedzy Pani! No i kolejną różnicą jest to, że w tamtym miejscu nie spotkamy się z Wami. Rozdzielamy się też z naszymi Ludźmi, gdyż oni też dokądś wyjeżdżają, kto to widział! Czuję, że Ludze postanowili w ramach odwetu pojechać sobie bez nas, abyśmy zobaczyli, jak to jest, kiedy my wybywaliśmy na nasze kocie wycieczki. Tak więc do zobaczenia, za około tydzień.
Kot_Ursus
13 łapek (comments)

czwartek, 3 września 2009

250. Tym razem wygrana Mufasy!


Tu Mufasa: Ja bym tak na Twoim miejscu Kupo Kłaków nie fikał i nie popisywał się, gdyż opanowanie Twojego tronu to dla mnie pestka i bułka z masłem! Tylko moja dobra wola sprawiła, że nie kłóciłem się z Tobą wczoraj o fotel. Dziś moja cierpliwość się wyczerpała.

 
Moi drodzy Czytelnicy sprawa się skomplikowała i zostałem uziemiony harówką pudełkową. Do tego moi Ludzie się podśmiechują, że jak to taki Olbrzym wpakował się do pudełka o rozmiarze XS i siedzi w nim jak sardynka w puszcze. Sardynka? Hmm luzak (chętnie skosztuję)

 
Jakoś trzeba sobie radzić...

 
Sprawa nie wygląda za ciekawie, a do tego kompromitacja przed Kocimi Przyjaciółmi. Kto to widział, żebym ja Ursusso Olbrzymo na świat patrzył z parteru z jakiegoś ciasnego pudełka? Hmm
 
Muszę natychmiast opracować plan działania i przejąć mój tron!
Kot_Ursus
27 łapek (comments)

środa, 2 września 2009

249. Ursus nie odda tronu!


Niebieska Kreatura próbował dziś opanować mój tron, ale nie udało Mu się to. Postanowiłem, że nie oddam Mu mojego miejsca tak po prostu, to też sprężyłem się i przygotowałem na ewentualną walkę. W końcu trenuję kociarate i inne kocie sztuki walki, tężyznę fizyczną również posiadam, a i siły mi nie brakuje. Coś czuję, że kraj przodków Mufasy pozostawił w Nim malutkie ziarenko w kwestii rządzenia się, a i mój przyczynił się, że ze mną trzeba się liczyć... Na razie wygrana moja.
  Moi drodzy Czytelnicy, temat tronowy jest istotną i ważną sprawą w naszym kocim życiu, to też będziemy do niego nie jeden raz powracać.
 
Rusku! Wracaj na swój tron, jestem zajęty!
 

Kot_Ursus
18 łapek (comments)

wtorek, 1 września 2009

248. Operacja "Ćma"


   Ludzie zwykli otwierać okna w domku, dzięki czemu wlatują przez nie ciekawi i interesujący goście w postaci brzeczących much, komarów, których nasza Pani nie znosi, biedronek, czy też pszczół. Te ostatnie nie należą do obszaru naszych badań luzak , gdyż wiemy już o ich żądle, a że to ponoć pożyteczne stworzenia to najzwyczajniej w świecie zostają wypuszczane na wolność z powrotem. Jednak jedna tajemnicza skrzydlata dama postanowiła sobie spędzić u nas noc na gapę, bez wcześniejszego zapowiedzenia się. Cwaniaczka. Ukryła się na ścianie za zasłonką i przekoczowała tam w bezruchu kilkanaście godzin. 
Myślała, że przechytrzy nasze noski, ale nie udało jej się. Nasza Pani, odsłaniając okno, zauważyła ją, po czym siedzący na parapecie Mufasa zajął się gościem bardziej kociobiście, ściągając go na parapet za pomocą łapki. Postanowiłem mu pomóc, ponieważ taki okaz może nam się nieprędko trafić. Widząc ją, a była to ćma, którą najkrócej można opisać jako tłuściutką, apetyczną i smakowitą,  postanowiliśmy przystąpić do operacji “ćma”. W tym celu opracowaliśmy strategię połowu i ugoszczenia jej w miejscu bardziej przytulnym od tego na zimnej ścianie, którym są nasze brzuchy. Wszystko działo się w ułamkach sekund, a nasi Ludzie nie nadążali za nami, gdyż nasz refleks, zaangażowanie i szybka umiejętność podejmowania decyzji okazały się być imponujące. Nawet współczuli owadowi, jednak nie udało im się odwieść nas od naszego chytrego planu upolowania go, a potem skonsumowania. Ćma próbowała uciekać, ale kiedy tylko wzbijała się w powietrze,sprowadzaliśmy ją natychmiast do parteru, używając naszych przednich łapek. 
Kiedy już chodziła po podłodze bez możliwości wzniesienia się do góry, jednocześnie osłabiona i wycieńczona, uzgodniliśmy z Ruskiem, że nadszedł czas konsumpcji i kociobistego zatroszczenia się o jej przyszłość luzak . Nie pozostało nic innego, jak ledwo żywą, w częściach wsunąć do pyszczka... Ze względu na tajemnicę operacji, zachowamy szczegóły pożarcia ćmy dla siebie, gdyż nie chcemy, aby nasi Ludzie wszystko wiedzieli.
Kot_Ursus
22 łapek (comments)