poniedziałek, 28 lutego 2011

383. Po urodzinach Mufasy


  Drodzy Czytelnicy, czas kocich ferii minął nam na harówkach koszykowo-łóżeczkowo-fotelikowych i w efekcie nie udało nam się odpocząć od obowiązków dnia codziennego. ;) Cóż taki nasz koci los! Do tego Ludziowate opanowały nasze dwa komputerki i nie mieliśmy jak wejść do bloga i napisać, co dzieje się naszym kocim życiu! Kto to widział! W imieniu Mufasy bardzo dziękuję Wam Drodzy Koci Przyjaciele za przybycie do Klubu Szafa na jego piąte urodziny i miłe spędzenie czasu z nami. Niebieściuch starszy o rok, ale za wiele się nie zmienił. Tak samo się panoszy i rządzi się jak dawniej. Choć może tym razem nie popisałem się zbytnio na scenie, to za to braki kotartystyczne uzupełniłem nietuzinkowym występem, prezentującym moim Kocim Przyjaciołom, skomplikowane techniki pędzlujące wszelkie naczynia. A działo się! Najpierw pokazałem jak w tempie torpedy wyczyszcić talerzyk i salaterkę jednocześnie, a przy tym jednym pędzelkiem nasłuchiwać, co dzieje się w każdej patelni oraz garnku kuchni naszego tajnego miejsca spotkań. Potem mój występ uświetniłem nowatorską techniką łapczingu, czyli podprowadzania jedzonka z Mufasiej miski, kiedy on nie widzi. Drodzy Czytelnicy, czuję w moich maine coonowych kościach i kudłatym futerku, iż należę do grona najlepszych, a mój żarłoczkiewiczowy talent nie ma sobie równych. Bo czy ktoś jest w stanie mnie pokonać na żarłoczing, pędzling oraz łapczing jednocześnie?!;-)
Kot_Ursus
5 łapek (comments)

wtorek, 15 lutego 2011

382. Dziś piąte urodziny Mufasy!


  Jak ten czas leci! To już piąte urodziny naszego Mufasy, który od 4 lat wygląda niemalże tak samo. Tak Pani wczoraj powiedziała, kiedy bawiła się z nami. Co więcej w tym roku jest zdrowy, ponieważ w poprzednich latach zdarzało mu się chorować głównie na łzawiące oko czy z powodu zapalenia spojówki. Na prośbę Niebieściucha nie będzie w tym roku żadnych niezapowiedzianych przyjęć, a po prostu spotkamy się wszyscy w Klubie Szafa i przy sroce po zbójnicku oraz soku z muszek owocówek luzak  , powspominmy, pośmiejemy się i oczywiście pojemy. Ja postatam się ubarwić ten wyjątkowy wieczór małym występem w wykonaniu mojej kocioosoby. haha Obawiam się tylko, że kilkoro z naszych Kocich Przyjaciół jakoś zamilkło i nie wiem, czy będą mogli przybyć na czas do naszego tajnego miejsca kocich spotkań... luzak 

  
Drodzy Czytelnicy, czy ten Olbrzym kiedyś spoważnieje? Ale dobrze, że jest.  haha 
Kot_Ursus
36 łapek (comments)

poniedziałek, 14 lutego 2011

381. Pani Mysz


  Okazuje się, że przyjęcie dla ptaków spodobało się do tego stopnia, iż nie tylko odwiedzają nas przedstawiciele tego latającego gatunku. Poza niedostępnym Panem Jeżykiem w niedawnym czasie zawitała nawet Pani Mysz, która poczęstowała się kawałkiem chleba i nie tylko nim, po czym uciekła. Drodzy Czytelnicy, pech chciał, że akurat podczas jej wizyty siedzieliśmy po drugiej stronie okna, z nastroszonym futerkiem na grzbiecikach i merdającymi ogonami, niczym Psy! Kociompromitacja! luzak  Wszystko to oczywiście z wielkiego szczęścia i przejęcia, bo przecież niecodzienny to widok, aby odwiedził nas taki ponętny Gość. ważniak  Do tego zostaliśmy zamknięci w domku przez Pana, który nie omieszkał powiadomić przez telefon nieobecnej wówczas w domku Pańci, że w naszym ogródku na tekturowym szwedzkim stole siedzi sobie Gryzoniowaty Osobnik i wcina ptasie ziarenka! Nasze prośby o otworzenie drzwi na zewnątrz nie zostały wysłuchane i przez cały czas prowadziliśmy Jego obserwację zza witryny okiennej. Co więcej nasze Ludziowate zgodziły się do tego, że na razie dopóki Mysz zajada, my Kocurro jedynie możemy się jej przyglądać z naszych tajnych baz pudełkowych. Inaczej mogłoby dojść do nieciekawej sytuacji, a oni nie mają zamiaru narażać tego gryzonia na niepotrzebną stratę życia. No coś podobnego! Pędzelki na uszkach opadły mi na tę wieść, a wąsiki powykręcały się na wszystkie strony. Zawiodłem się na moich Ludziach i obawiam się, że prędko im nie wybaczę. luzak  W związku z zaistniałym zdarzeniem nie dano nam możliwości wykazania się nienagannymi kociomanierami i zaprezentowania, jak powinien zachowywać się idealny Kociogospodarz. Nie zrozumiano naszych potrzeb bliższego zaprzyjaźnienia się z Panią Myszą, a także zamknięto nam drogę na poznanie naszemu Gryzoniowatemu Gościowi naszego wnętrza i ciepła naszych kocioosób. To hańba Drodzy Czytelnicy!   luzak 


  Phi! Takie bajki o bliższym kontakcie ze mną i rzekomym poznaniu wnętrza tych panoszących się i przemądrzałych Kocisk to mogą sobie oni opowiadać co najwyżej Psom albo Niedźwiedziowi! Jestem poważną Panią Myszą, podobno zaroślową, z Rodziny myszowatych i nikt nie będzie sobie ze mnie urządzał żartów! Tymczasem wracam do mojej norki.

 hehe 
Kot_Ursus
26 łapek (comments)

niedziela, 6 lutego 2011

380. Ursusik po kociosesji


  Drodzy Czytelnicy! Bardzo uradował mnie fakt, iż podczas mojej nieobecności na blogu, spowodowanej moją pierwszą kociosesją, starał się umilić Wam czas mój nietuzinkowy Pradziadzio Pavarotti. Co więcej moi Siostrzeńcy również nas odwiedzili! Cóż to za wspaniałe młode Kocurra! Siostrzenice też niczego sobie! To podwójna radość, chociaż nie zawaham się pomruczeć, że potrójna! Potrójna, ponieważ zaliczyłem kociosesję w pierwszym terminie! Moje naprostowane pędzelki na uszkach oraz ogromny czupurek na grzbieciku, zdobiący moją kocioosbę, tylko potwierdzają, jak bardzo jestem zadowolony i szczęśliwy.  luzak 
   Może nie wszystko przebiegało, jak należy, szczególnie jeśli wezmę pod uwagę egzamin z Warczingu i syczingu u prof. Filemoncii Białej, która przemaglowała mnie na wszelkie, możliwe sposoby, ale najważniejsze, że mnie nie oblała. I wcale nie chodzi o Panią Wodę! hehe  Zamiast skupić się na pytaniach opartych na tematach omawianych w jej książce, pt. "Praktyczne zastosowanie warczingu", o której już Wam wspominałem, ona zaczęła wypytywać mnie o historię warczingu i syczingu, sięgając aż do kociohistorii! Nie wiedziała jednak, że w wolnych chwilach podczytuję dalsze losy królów Kociopolski i nie sądziła, że będę wiedział,  który kociowładca wynalazł i wprowadził w życie metodę warczingowo-syczingową.  Przygotowałem się solidnie, opanowując materiał wręcz do kocioperfekcji. Białaska nie kryła zdziwienia i oburzenia z powodu mojej ponadprzeciętnej wiedzy, a w jej niebieskich oczyskach od czasu do czasu pojawiał się tik nerwowy. Co więcej, kiedy objaśniłem jej, że to król Filemon Zaborczy, luzak  swoją drogą jej ulubiony kociowładca, co mnie wcale nie zdziwiło, stoczył walkę na warczing i syczing z królem Ursusem Wąsatym, zwanym Wielkim, którą niestety ten ostatni przegrał, w wyniku czego musiał oddać kilka zdobytych wcześniej połaci ziemskich, nie potrafiła już zamaskować swojej złości. Z niewyobrażalną wściekłością wpisała mi zaliczenie do kocioindeksu, warknęła coś pod wąsem i natychmiast wyprosiła mnie z gabinetu. Drodzy Czytelnicy, poczułem, że tak nie może być! Wzburzony i podirytowany zadzwoniłem do Pradziadzia Pavarottiego, aby jednocześnie pochwalić się zdanym egzaminem, ale także trochę mu się wyżalić. Wspierała mnie też moja Narzeczona Pusia.
  Z kociołowiectwa zdawałem egzamin praktyczny. Polegał on na zaprezentowaniu jak najlepszej techniki łowczej, umożliwiającej zdobycie owada, tzw. metodą z pierwszego tłuczenialuzak  Na tym polu zaprezentowałem się również wybitnie. Moimi umiejętnościami zaskoczyłem pozytywnie kociowykładowcę i bez problemu uzyskałem zaliczenie.
   Natomiast na KAWK-u kociosesja poszła mi szybko i sprawnie, nawet z kotelektryki dałem sobie radę, a z pędzlingu na czaswypadłem najlepiej na całym roku! Nie stałoby się tak, gdyby nie codzienne treningi czyszczenia miski pod okiem Niebieściuchowego oka i porad Pradziadzia Pavarottiego. Treningi te sprawiły, iż nie tylko wzrosła moja forma, ale także waga, gdyż osiągnęła 7.9 kg, z czego z kolei nie cieszy się moja Pani.

   Dobrze, że niebawem ferie, to w końcu odpocznę. Po tak wytężonym, czasie kocionauki, należy mi się... luzak 
Kot_Ursus
29 łapek (comments)

czwartek, 3 lutego 2011

379. Odwiedziny Siostrzeńców Ursusika


   Witamy, tu Synowie Sahary: Siostry naszego Wujcia Ursusika.
My
 również ściskamy łapki i pazurki za egzaminy Wujcia. Dotrzymamy tymczasem towarzystwa naszemu wspaniałemu Prapradziadziowi Pavarottiemu, o którym słyszeliśmy wiele dobrego. Zamierzamy pójść, w Jego jak i naszych dwóch Wujciów, ślady i nie marnować ani chwili na nic nierobienie. luzak  Również chcemy nosić czupurek na grzbieciku, produkować kołtuny, osiągać jak najlepsze wyniki w pędzlingu na czas i stosować w naszym kociożyciu zaawanasowane techniki podprowadzania jedzonka z misek naszych Współmieszkańców: tych aktualnych lub przyszłych. haha  Liczymy też na Wujcia Mufasę, który pomimo braku więzów krwi cieszy się, iż też nazywamy go naszym Wujkiem. Chcemy czerpać z Jego wiedzy i doświadczenia, a także najszybciej jak się da, wdrożyć w życie Jego tajne sztuki zarządzania zasobami kocimi i przejąć władzę w domku. Ostatni raz na blogu gościliśmy jeszcze w brzuszku naszej Mamy Sahary. Tu na zdjęciach jesteśmy jeszcze mali i liczymy zaledwie miesiąc, ale imiona wskazują, że kraj naszych przodków wciąż jest obecny w naszym maine-coonowym życiu.
  Dziś już każde z naszego Rodzeństwa pojechało do swojego nowego domku, gdzie niestety nie obeszło się bez harówek fotelikowo-łóżeczkowo-koszykowych. luzak  Co poradzić Drodzy Czytelnicy? Ledwo się urodziliśmy, a już musimy harować! Tak być nie może! Może Prapradziadzio coś poradzi....



Rozmiar: 87233 bajtów

Rozmiar: 123309 bajtów

Jesteśmy tacy zmęczeni.... luzak 

Nas oraz nasze Rodzeństwo można zobaczyć tutaj: 
 Jesteśmy nowym pokoleniem maine coonów!
http://mediumcolor.pl/15p.html

 hehe 
Kot_Ursus
21 łapek (comments)