piątek, 30 listopada 2012

513. To już 5 lat!

  Obce koty, grasujące po blogu oraz moje Ursusikowe sprawy sprawiły, że wszystkim nam wypadło z głowy, że to już minęło 5 lat od kiedy wraz z Mufasą opowiadamy i opisujemy nasze niecodzienne kocie życie.  Nawet Pańcia zapomniała, a to już skandal! Blog, co prawda powstał na onecie, ale to nic, przecież istnieje sobie dalej tutaj. W tym roku zbiegło się bardzo piątkowo, bo zarówno blog, jak i ja liczymy sobie po 5 lat, choć ja jestem parę miesięcy starszy i to w dodatku na piątkę z plusem!


A kiedy zaczynaliśmy wyglądałem tak:


Niebieściuch już wtedy mnie podgryzał!


środa, 28 listopada 2012

512. Kocia piaskownica

Zarówno Mufasa jak i ja uważamy, że przebywając na zewnątrz nie zawsze chce się nam korzystać z kuwety w domu. Jakby to pomruczeć, na powietrzu jest milej i mamy do dyspozycji więcej miejsca. Początkowo udawało się nam ukradkiem dokonywać pewnych czynności, które nasi Ludzie nazywają wykopkami, jednak tylko na chwilę. Oboje wiedzieli, że nas nie powstrzymają, a pilnować nas przez cały czas też się nie da. Kiedy mieli już dość sprzątania naszych spraw, zakopanych w trawie, powiedzieli:  "dosyć".  Postanowili zoorganizować nam coś w rodzaju kociej piaskownicy, dlatego też nabyli kilka desek i piasek, a Pańcio wszystko przygotował i zamontował. Teraz w końcu wszyscy jesteśmy zadowoleni, kocia piaskownica zdaje egzamin, łatwo się ją czyści naszym Ludziom,  a my nie musimy chować się i narażać na gniew naszych Właścicieli...
Cóż, jak się żyje z kotem trzeba mu czasem ustąpić, a Pańcia i Pańcio dobrze o tym wiedzą



Dodane: Na tych zdjęciach jesteśmy pierwszy raz w naszej nowej kociej piaskownicy, Mufasa sprawdza ilość piasku do kopania, a ja obwąchuję deski. Dopiero potem, czego już nie pokazujemy, skorzystaliśmy z naszej nowej kociej toalety. Nawet sąsiadka Luna się zainteresowała... 

czwartek, 22 listopada 2012

511. Tzw. "bezklubowi"

  My nie mamy jak stworzyć jakiegokolwiek kociego klubu, bo za mało nas. Każdy w innym kolorze, ale co tam. Może Pańcia spotka jeszcze inne koty w naszych barwach, to się coś wymyśli...A tymczasem pozostaje nam pozazdrościć Czarno-Białym ich klubu... 

Ja jeszcze ewentualnie mogę połączyć siły z Brytyjczykami sprzed kilku postów, jeśli chodzi o wygląd...No chyba, że jestem Persem albo Egzotycznym kotem.

Z tym rudym Brytyjczykiem i ja mogę stworzyć jakąś grupę, bo kolor futerka się zgadza....Hmm

I ja mogłabym się dołączyć, w końcu też kolor rudy u mnie występuje....


piątek, 16 listopada 2012

510. Klub Czarno-Biały ;)

  I my spotkaliśmy się z tą Pańcią. Poza Bratem lub Siostrą Luny również możemy pochwalić się czarnym kolorem futerka....


 W moim przypadku w stu procentach! 
Zwą mnie Dusia albo jakoś tak.



W moim przypadku jest jeszcze biały kolor!  
 W przeciwieństwie do Luny i jej sobowtóra moje tylne łapki zdobią białe getry oraz sowity żabocik. O dziwo ta Pańcia nazwała mnie Podkolanówką, hmm...

I jeszcze na dodatek zebrało mi się na wywijanie przed ludziowatą....Hmm




Biorąc pod uwagę naszą wspólną barwę umaszczenia, postanowiliśmy założyć Klub Kotów Czarno-Białych, w skład którego wchodzimy my dwoje, Brat lub Siostra Luny, Pan Łapka...



no i Luna- sąsiadka Mufasy i Ursusa: 


Tu Luna: Klub będzie istniał tylko wtedy, kiedy zostanę jego przewodniczącą! Zarządzania kotowatymi uczyłam się od najlepszego specjalisty w tej dziedzinie, czyli od Ruska, także nie chcę widzieć sprzeciwu! 


Tu Pan Łapka: Nie ma żartów z tą Luną, jednak przeżyłem tyle w moim kocim życiu, że ta Czarna mądralińska nie jest w stanie wytrącić mnie z równowagi....



środa, 14 listopada 2012

509. Brat albo Siostra Luny ;)

Witam, tu kolejny z tzw. napotkanych kotów przez tę Pańcię. I od razu mruczę: nie jestem Luną, sąsiadką Ursusa i Mufasy.  Właścicielka tych dwóch Niebieściuchów widząc mnie, wiedziała od razu, że nie mogę być tą Czarnulką, bo i część miasta, w której się spotkałyśmy, nie zgadzała się ze względu na odległość, ale też i moje spojrzenie. Jednak w pierwszej chwili udało mi się ją na momencik nabrać, gdyż wyglądam niemal identycznie, jak jej kocia sąsiadka. I dlatego też nazwała mnie roboczo Bratem Luny albo Siostrą Luny. Hmm. Szału nie ma, a imię posiadam, tylko nie powiem! Potem opowiedziała o mnie temu Pańciowi i aż mnie paliło na żabociku i skarpetkach! Dodam, że mieszkam w domku z również podobnie umaszczonym czarno-białym kotem, jak ja, jednak jest już bardzo stary i nieufny.

Kilka postów wstecz Ragdolka wspominała coś o wywijaniu się  przed tą ludziowatą, a co ja mam pomruczeć?  Nie znamy się, a tu takie rzeczy...














Tu Luna (sąsiadka Olbrzyma i Ruska): Kto to widział! Ten czarny Cwaniczek lub Cwaniara próbuje się pode mnie podszyć!!! Pańcia twierdzi, że mam jednak większego zadziorka w oczach od tamtego kotowatego, cokolwiek to znaczy...


piątek, 9 listopada 2012

508. Birmańskie witają :)



   Nas ta Pańcia też spotkała przypadkowo. Było nas wtedy troje w domku, ale jeden lub jedna z nas schował(a) się. Widok naszych kocioosób dla Właścicielki Ruska i Olbrzyma okazał się być przepięknym. Tak mówiła, a nawet nazywała nas skarbuszkami. Oczywiście szybko za pomocą telefonu, bo trudno chodzić z aparatem w torebce, uwieczniła nas na kilku zdjęciach. Nasi Ludzie nie byli wtedy obecni w domku, o czym nie wiedziała. Oszacowała, że należymy do rasy kotów birmańskich, czasem określanych świętymi birmańskimi. Po kilku dniach ta Pańcia natknęła się na naszego Pana, kiedy spotkała drugi raz Teddiego- maine coona, który już się tu przedstawiał. Pomyślała, że wpadła jak śliwka w kompot,  że jeszcze na nią nakrzyczy, bo może ją widział, jak robiła nam zdjęcia, jednak nasz Pan w bardzo zbliżonym wieku do niej, przywitał się i rozpoczął rozmowę na temat kotów. Wszystko widzieliśmy z okna. Widzieliśmy też, jak pokazywali sobie zdjęcia w telefonach swoich kotów, czyli nas oraz Mufasy i Ursusa i naśmiechiwali się z nas. Skandal! W ogóle się nie znali, a tu takie pogawędki. Do tego nasz Pan to zakręcony kociarz, to też Właścielka Niebieściuchów w duchu cieszyła się, że istnieją ludzie tacy sami pod kocim względem, jak ona, potrafiący zrozumieć naturę kotów, nie tylko na wesoło. Potem pomyślała o sobie samej, jak to kiedyś nie zauważała mruczących futrzaków. Dobrze, że to już przeszłość...

wtorek, 6 listopada 2012

507. Orientalny krótkowłosy



  Mnie ta Pańcia też przypadkowo spotkała na swojej drodze. Szybko wyjęła telefon z torebki i pstryknęła, że tak pomruczę, moją kocioosobę na pamiątkę i szepnęła coś o grasujących złych ludziach. Oczywiście najpierw ją zamurowało na mój widok, bo pomimo że nie jestem rosyjskim niebieskim, to trochę jej go przypominam. Oszacowała, że należę do rasy kotów syjamskich, po chwili jednak zmieniła zdanie. Należę do kotów orientalnych krótkowłosych, spokrewnionych z syjamskimi. Od nich różni mnie tylko kolor umaszczenia. Istotne jest to, że koty syjamskie posiadają duży wkład w to, jak prezentują się dzisiejsze Ruski. Podobno ich niebieściuchowej rasie groziło wymarcie, to też po wojnie zaczęto je krzyżować właśnie z kotami syjamskimi. I proszę, stąd takie smukłe, zgrabne i powabne, także Mufasa może być moim kuzynom w jakimś stopniu wdzięczny

A Olbrzym? No cóż, śledzi wybory prezydenckie w kraju jego przodków i nie pilnuje bloga...


piątek, 2 listopada 2012

506. Egipski mau???

   Ja to nie wiem, do której rasy należę. Może ktoś wie?  Ludzie Ursusa i Mufasy spotkali mnie kiedyś, wracając z zakupów, a ich torbę oczywiście trzeba było obwąchać i skontrolować. Przyglądali się mi, głaskali, próbowali odgadnąć moje kocie pochodzenie, nawet okrzyknęli mnie egipskim mau, po czym pozostali przy europejskim krótkowłosym. Najważniejsze, że jestem z rodziny Kotowatych....co za różnica :)



czwartek, 1 listopada 2012

505. Brytyjczyki

   My nawet nie potrzebujemy ostrzeżeń przez złymi ludźmi. Wolimy zostać w domku, przyglądać się światu zza okna, a poza tym mamy siebie na co dzień. Nie wychodzimy donikąd, jedynie na parapet, żeby zobaczyć, co ciekawego się dzieje. I tak któregoś dnia spostrzegła nas ta Pańcia, rozejrzała się dookoła i niby pod pretekstem poprawiania butów, pstryknęła nam- jak to mruczą- kilka fotek. Obawiała się reakcji naszych Ludzi, gdyż nigdy nic nie wiadomo. Ale udało się i nikt nie zauważył. Czy jesteśmy dwie, czy dwóch to nasza tajemnica, ponieważ Rusek i Olbrzym nie muszą wszystkiego wiedzieć!

 Na dokładkę mam taki sam kolor futerka, jak ten Mufasa. Hmm