sobota, 31 sierpnia 2013

567. Doktorzy pierwszego kontaktu i dotyku :)

     Już nie jeden raz chwaliliśmy się naszymi kociomedycznymi umiejętnościami i mrucząco- futrzaście pozytywnym wpływem na naszych Ludzi. Tym razem problem dotyczył wyżynającego się zęba mądrości Pańci. Dziwna sprawa, bo żeby w jej wieku jeszcze jej rosły zęby? A jednak. Tak bardzo się męczyła, że nie miała innego wyboru, jak pójść do dentysty. Noc przed wizytą-kiedy bardzo ją bolało- ułożyliśmy się futrami wokół jej policzków, w celu ukojenia bólu. Kiedy obudziła się następnego dnia, nie mogła ruszać głową, bo obaj wręcz ją ścisnęliśmy z obu stron. Spojrzała tylko w prawo i lewo, następnie w lewo i prawo, potem na sufit i uśmiechnęła się. Wiedzieliśmy dlaczego i ona wiedziała, że my wiemy. Z obawy przed zemdleniem w gabinecie zabrała ze sobą Pańcia, a z kolei Pan stomatolog polecił wyrwanie zęba, pomimo że wcale nie był popsuty. Kilka godzin później Pańcia w końcu wróciła do równowagi, a my mogliśmy spokojnie harować w fotelu i kocim tunelu.
;)

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

566. Nowa kuweta

   Nasi Ludzie postanowili udoskonalić naszą ogródkową kuwetę, ponieważ poprzednia- zwana kocią piaskownicą- nie sprawdziła się. Okazało się, że piasek to nie za dobre rozwiązanie, bo nie dość że się nie zbrylał, to i regularnie moczył go deszcz, Nowa została uzupełniona o dach i ścianki,  a piasek został zastąpiony żwirkiem. Pańcio wszystko przygotował, pociął, zmontował, posypał kamyczkami dookoła, a Pańcia pomalowała i mamy takie coś:







piątek, 23 sierpnia 2013

565. Gniazdo trzmieli

   Nie tak dawno rozmawiałem sobie z Luną o pszczołach, osach, bąkach i trzmielach, a nawet udało się wkraść tutaj przemądrzałej dziwnej Osie i nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie to, że wymruczeliśmy, tudzież wykrakaliśmy, ponieważ w ogródku uwiły sobie  gniazdo trzmiele! Najprawdziwsze. Kto by pomyślał! Nasi Ludzie, którzy nigdy nie mieli do czynienia z czymś podobnym, natychmiast poczytali o trzmielach, następnie znaleźli firmę, która specjalizuje się w pozbywaniu takich niepożądanych gniazd, a następnego dnia przybył pewien pan z jakąś tajemniczą substancją. Wolałem się ukryć, bo nigdy nic nie wiadomo. Popsikał i po chwili kilka trzmieli odleciało.
Co prawda żal im było tych owadów, ale co zrobić? Gdyby Pańcio przez przypadek-pod koniec lipca-nie znalazł gniazda, mielibyśmy dziś z ok.stu trzmieli! A tak udało się w porę pozbyć bzyczącego problemu, kiedy jak to mruczą tkwił jeszcze w kokonie. Po kilku dniach Pańcio wykopał, co trzeba i można powiedzieć, ze nasi Ludzie chcąc nie chcąc przyczynili się do nietuzinkowej regulacji populacji trzmielów...hmm...A przecież sami mówili o pożytecznej stronie pszczół, czy trzmieli....




wtorek, 20 sierpnia 2013

564. Letnie okrycie głowy Luny

To ja pojechałam po bandzie i postanowiłam chronić się przed niedawnymi upałami plażowym (chyba) kapeluszem Pańci Niebieściuchów...Co będę sobie żałować! Hmm...

Sąsiadka Luna, zwaną przez tych Ludzi  Umcią Tralaluncią, Lunateczką i Ciumciumci. 
Na wszystkie te imiona reaguję, Hmm! Kto to widział.

 



niedziela, 11 sierpnia 2013

563. Ursus w letniej czapce ;)

  Upały dosyć nas wymęczyły i tylko szkoda, że nie mogliśmy ściągnąć sobie futerka na chwilę ;)luzak
Zauważyłem, że Pańcia chodziła w letnich czapkach, aby chronić się jakoś przed słońcem, a że i mnie było gorąco w moją futrzastą Olbrzymową głowę, postanowiłem sobie je od niej pożyczyć. A co! Obwąchałem i wsunąłem je sobie trochę nieporadnie na pędzelki, ale Pańcia wszystko poprawiła. Tylko ciekawe, z czego teraz się podśmiechuje...hmm
Prezentowałem się w zimowej czapce, a także w berecie, to teraz pora na coś letniego ;)
Kolor czapki bez znaczenia.