wtorek, 30 września 2014

678. ...a na łapach KOT kudłaty....

   Pańcia lubi sobie porymować od czasu do czasu, szkoda tylko, że to my jesteśmy głównym tematem jej "twórczości". Bo kto to widział? Nie mogłaby tak o Pańciu? Ostatnio przeniosła się w tzw. przeszłość za pomocą pana YouTube, przemierzając do lat 80-tych i 90-tych. Mówiła, źe z sentymentu, hmm. Dla nas to jakieś dziwne sprawy. Natrafiła na stare programy z jej dzieciństwa oraz piosenki. Uśmiechnęła się, kiedy usłyszała prehistoryczny- z naszego punktu kociowidzenia-utwór pt. "Kto dogoni psa" i pod jego wpływem patrząc na mnie zanuciła:

Łapy łapy cztery łapy,
A na łapach KOT kudłaty.
Nie wiem, jak to jest
Nie wiem, jak to jest 
Czy to ptak, czy to kot,
Może jednak pies?

Hmm, a teraz się naśmiechuje...
:-)

poniedziałek, 29 września 2014

677. "Że niby"

   Codzienne pochłanianie jedzonka bardzo mnie uszczęśliwia. Gorzej, że Mufasa tak wolno je, że kiedy obaj zaczynamy konsumpcję, a ja dostaję przecież więcej, to i tak kończę szybciej od niego. Potem pozostaje mi przyglądanie się i czekanie, kiedy Niebieściuch raczy odejść w końcu od swojej miski, abym mógł dokończyć resztki po nim. Czas potrafi się dłużyć, bo on je i je...a te oczekiwanie doprowadziło mnie do stworzenia wierszyka luzak 


"Że niby"


Że niby sobie leżę,
a tymczasem na miski patrzę,
kątem oka je mierzę
czekam kiedy ich zawartość wreszcie zawłaszczę.

Że niby przechadzam się leniwie,
a tymczasem spoglądam, co smacznego na stole.
Udaję, że od niechcenia idę,
że ruszam się, jak mucha w smole.

Że niby sobie odpoczywam,
a tymczasem pędzelkiem jedzenie namierzam,
futerko kolejny raz obmywam
dystans do misek odmierzam.

Że niby spoglądam z kanapy w okno,
a tymczasem źrenice na widok misek rozszerzam,
bezskutecznie moją łapą ogromną
chwycić coś dla siebie zamierzam.


że niby sobie śpię....hmm

wtorek, 23 września 2014

676. W Klubie Kamień i kociosiatkarze:)

  Klub Kamień;) zaskoczył mnie nieco swoją surowością i chłodem. Nie przejmowałem się jednak jego wystrojem, ponieważ to spotkanie z moim Olbrzymowym bratem i skonsumowanie czegoś pysznego należało do priorytetów. Natychmiast po przekroczeniu progu klubu, zauważyłem czekającego na mnie Klimbera. Niby siedział, ale w rzeczywistości harował na kanapie kamieniopodobnej przy jednym ze stolików. Moje Ursusikowe radary, czyli pędzelki natychmiast wychwyciły jego radary i po przywitaniu się wielkimi, kudłatymi łapami, mogliśmy w końcu wspólnie pomruczeć. Żeby jednak nasz plan wypadł pomyślnie, wcześniej musieliśmy ukołysać naszych Ludzi do snu, po czym potajemnie się wymknąć...wyskakując przez siatki:) Klimber wręczył mi krótkofalówkę, abyśmy mogli być w stałym kontakcie;-) 
-Nadajnik, odbiornik, antenę nadawczą i odbiorczą masz już w pędzelkach, więc nie będzie problemu- powiedział. Poinformował mnie też, że urządzenie reaguje na hasło "kabanos" i  powinienem jak najszybciej nauczyć się tajnego kociojęzyka, tak aby nikt nie mógł rozszyfrować naszych haseł. Szczególnie Mufasa! A ja no cóż...zaniemówiłem. Bo kto by pomyślał, że posiadam takie cuda kociotechniki w moich Olbrzymowych atrybutach uszkowych!
  Również zaskoczyło mnie to, że rozumieliśmy się bez słów. Zanim przeszliśmy do kociorozmów, nasze maine coonowe kocioosoby jednym mrugnięciem oka i skinieniem pędzelka dały sobie jasno do zrozumienia, że bez napełnienia brzuchów i zaspokojenia głodu, nasze spotkanie się nie uda. Szybko więc zamówiliśmy pełne miski jedzenia, w postaci myszy po amerykańsku;), szczura w sosie własnym, rybek i owada w cieście. Uczta jednym słowem! Pomyśleliśmy, że na początek powinno wystarczyć, a ja szczęśliwy, że nie muszę pamiętać o manierach przy stole, o których zawsze przypominał mi Niebieściuch, opędzlowałem wszystko, co się dało. Klimber również sobie nie żałował. A potem przeszliśmy do mruczącej pogawędki. Wspominaliśmy głównie Mistrzowstwa świata w siatkówce ludziowatych, które to wygrał kraj Przodków naszych Ludzi! Ale nieopisana radość i euforia! Nawet kraj Przodków Mufasy zaszedł dalej niż nasz, zajmując piąte miejsce, ale pocieszyliśmy się, że jedynym przegranym meczem Polski był ten z USA. To tak na otarcie naszych maine coonowych łez. Potem Klimber przyznał, że również trenuje siatkę, ale taką trochę inną, zwaną kocią...


Klimber: Jest to bardzo skomplikowany kociosport! Nieco różni się od człowieczej wersji. Potrafię skakać bardzo wysoko i razem z Ursusem moglibyśmy co nieco ugrać!


Ursus: A to już w ogóle hit i kociohistoria, bowiem od kociątka również interesowały mnie różne sporty, także kocia siatkówka. Aktualnie trenuję hokej na dywanie ;)


Tu Luna-Umcia: Kibicowałam Meksykowi, ale nie wyszedł z grupy niestety. Również lubię pograć w kocią siatkę, ale Olbrzymy tego nie wiedzą. Śledziłam ich i również odwiedziłam Klub Kamień. Pojadłam i podsłuchiwałam ich, ale to moja tajemnica.



Pozdrowienia dla Ludzi Klimbera!

środa, 17 września 2014

675. Ursus postawiony w trudnej sytuacji

   
Zostałem postawiony w bardzo trudnej sytuacji. Przez tylko i aż tylko sport. Mój kraj Przodków odpadł niestety z Mistrzostw Świata w siatkówce ludziowatych;), czego nie przewidywałem, a skoro kibicuję Polsce, bo przecież w niej się urodziłem i mruczę po polsku, to dziś muszę być za krajem Przodków Niebieściucha, który gra z Brazylią! Nic nie mogę poradzić, to jakaś dziwna sprawa. Luna, kibicująca wcześniej Meksykowi, z racji bycia Consueląhehe, nie widzi problemu, ani nie stoi przed żadnymi dylematami. Nie jestem pewien za kim ona jest, za Polską, czy za Rosją? Za moimi Ludźmi, czy za Mufasą? Mam podejrzenie, że ona coś kręci, ponieważ wąsiki jej chodzą na widok Ruska! A ja no cóż, zawsze muszę zmagać się z odwiecznymi problemami kociokibica...hmm

Ursusku: tu Klimber Twój Brat. Ja również nie jestem zadowolony z sytuacji, że kraj naszych Przodków już odpadł, ale zawsze można poharować na kamieniu, a czasem "w jego środku" i zastanowić się nad sensem kociego życia...Musimy zebrać siły na trzymanie pazurków i pędzelków za Polskę w tych mistrzostwach. 


U: Klimberku, mądrze mruczysz, a wyglądasz oszałamiająco w tej scenerii. Chroń pędzelki i futro przed wiatrem. 
K: Chronię, chronię. Ty też na siebie uważaj. A to Klub Kamieńluzak, spotkajmy się w nim ;)
U: Nie ma sprawy, tylko jak nasi Ludzie pójdą spać. Omruczumy dylemat kociokibica.
K: To fajnie. Do zobaczenia.

Dopisek: nie udało się wygrać Rosji, tak więc nerwy od nowa :)

poniedziałek, 15 września 2014

674. Luna Mleczna ;)

Wszechświat jest wielki i nieodgadniony dla rodzaju ludzkiego. Fascynuje i zachwyca. Choć kosmologia potrafi już odpowiedzieć na wiele pytań, to jednak to wciąż niewiele. Takie nazwy jak Droga Mleczna, Układ Słoneczny, nawet heliocentryzm nie przeszkodziły części koTsmologów udowodnić, że we wszechświecie znajduje się jeszcze Luna Mleczna ;) Ta odległa i  mała galaktyka, która prawdopodobnie została odkryta przypadkowo, bardzo podzieliła koci świat nauki. Jedni uważają, że oddalona jest w niewielkiej odległości od Ziemi, inni zaś negują jej istnienie w ogóle, a jeszcze inni twierdzą, że widoczna jest z okna domu;). Na razie nie wiadomo, co jest prawdą...



;-)
😎

  Jak donoszą najnowsze wiadomości, przeciwnicy nowo odkrytej Luny Mlecznej nie zgadzają z badaczami potwierdzającymi istnienie innej galaktyki, zwanej Ursusos Mleczny. Co więcej podtrzymują oni hipotezę o ursusocentrycznym modelu kociowszechświata.

Jak jest naprawdę? Jak widać i koTsmologia nie umie odpowiedzieć na wiele pytań odnośnie złożoności kociego wszechświata....



środa, 10 września 2014

673. Coś na zgodę, czyli dary Luny

Luna-Umcia i jej wytrzeszcz :)

Sprawa z rozbitym lustrem dawno przycichła. Ta Pańcia już o nim nawet zapomniała i pewnie kupi z czasem nowe, ale ja nie mogę się wciąż odnaleźć po tym, co zrobiłam. To wszystko przez Ursusa i Mufasę! Ten pierwszy mnie kusił, aby go ganiać, a ten drugi fascynował mnie swoją kocurrową silną kocioosobą. Hmm, ale to moja tajemnica i mojego Lunowego serca. Pomyślałam, że muszę jakoś zrekompensować tym Ludziom straty. Podrzuciłam im więc pod drzwi dwa takie oto okazy, widoczne na zdjęciu oraz sikorkę. Profesjonalna regulacja populacji gryzoni i ptaków z pierwszego tłuczenia- to moje motto! Nie wiem tylko, dlaczego moje dary wywowały dziwną reakcję tej Pańci w postaci wzięcia przez nią głębokiego oddechu, wydobycia odgłosu, jakby coś ją przestraszyło i zakrycie dłonią ust. Potem powiedziała Pańciowi, że u nich w ogródku to chyba powstanie niedługo cmentarz dla zwierzaków, bo stale wynajduje ku jej niechęci biedne ptaki albo gryzonie. Ale oboje zauważyli, że przynajmniej mogą być spokojni o to, że ich myszy nie zjedzą, bo Luna czuwa....To prawda, a nawet Olbrzymo i Rusek nie muszą zbytnio się wysilać. Dopóki mogę, będę kontrolować ten teren! :) A ludziowate no cóż...codziennie sprawdzają, czy czasem w trawie nie zagościły tajemnicze prezenty ode mnie...To z wielkiej sympatii do nich im je przynoszę, więc pozostaje im się z tym pogodzić.
:-)

Wyglądają jakby spały...

poniedziałek, 8 września 2014

672. Pechowo

   Ale nabroiliśmy! To znaczy to sprawka Luny, bo jak to możliwe, żeby taka drobna Kotka była w stanie rozbić lustro Pańci? Było sporej wielkości, nie wisiało, a stało i nigdy nic się z nim nie działo, poza tym że służyło głównie naszej Właścicielce. Choć już wcześniej dochodziło między nami do syczingu i warczingu, a ostrzeżenia ludziowatych, abyśmy się we trójkę uspokoili, nie robiły na nas szczególnego wrażenia, to nikt by nie przypuszczał, że cokolwiek stanie się z lustrem. Rozbite kawałki szkła tym razem sprawiły, że miarka człowieczej cierpliwości wyczerpała się. Najpierw Pańcia jak nigdy wydarła się na Lunę, rozpłakała się z bezsilności, a Pańcio chyba jako głowa stada w obronie swej żony:), dobitnie nakrzyczał na Czarnulę, która wiedząc że zrobiła coś bardzo złego najpierw go ugryzła!!!, gdy próbował ją złapać, a następnie uciekła i nie wróciła aż do dzisiaj. Nie dość że popsuła Pańci imieniny, to jeszcze Pańcio teraz poczuł osłabienie, a miejscu ugryzienia pojawiło się opuchnięcie.
   Z kolei Mufasa bardzo mi zaimponował, bo przybiegł mi na pomoc, kiedy Luna próbowała mnie zaatakować. To by oznaczało, że wiele dla niego znaczę, a te wszystkie wymądrzania z jego strony, zajmowanie tronu i domowe rządy, to tylko taka Niebieściuchowa przykrywka. Oczywiście nie bałem się jej, ale żal tego lustra i ręki Pańcia. Małpiszon czy Jędza ( nowe przezwisko Umcii) przyszła się przywitać i już się ocierała o ich łydki, emocje opadły, a tu jeszcze ludziowate złapały tzw. gumę, a kilka dni temu Pańcio musiał wymienić górę od laptopa. Szmatka do czyszczenia uszkodziła monitor! Co pech to pech!!! I to wszystko w jednym czasie!
Udało się ludziowatym za to pojechać na dwie wycieczki i odwiedzić sporo (głównie) afrykańskich zwierząt w jakimś ogrodzie, czy parku...Szczęśliwie nie wszystko się popsuło :-)

środa, 3 września 2014

671. Kibicujemy

...siatkarzom z krajów naszych Przodków, pomimo zamieszania przez chciwość pewnych ludzi. Ale o tym zostało już dużo powiedziane. Będziemy skupiać się tylko ma pozytywnej stronie tych mistrzostw świata. Pańcia i Pańcio powiedzieli nam, że w porównaniu z piłką nożną, tym razem ich kraj Przodków również się tutaj liczy. Mówią prawdę! Sytuacja się skomplikowała, ponieważ każdy z nas kibicuje komu innemu:
 Ja Olbrzymo USA:

Mufasa-Rusek Rosji



 Luna Umcia Consuela Meksykowi! 


Ludziowate wiadomo Polsce, ale Pańcio za drugi kraj wybrał Stany Zjednoczone, bo to jego ulubiony kraj i tam czuje się najlepiej! Urodził się nie w tym miejscu, co trzeba. Nie bez przyczyny wybrał sobie amerykańskiego kota, czyli mnie. Pańcia nie ma jeszcze ulubionego kraju...

Tu Luna: to może Meksyk? :)