czwartek, 30 kwietnia 2015

727. Straż nocna

  Jakiś czas temu przyszedł do moich Ludzi niezwykły list. Wywołał co prawda u nich śmiech, ale też i niemałe zdziwienie. Ostrzegano w nim przed grasującymi czarnymi szczurami, atakującym ogródki i szopy, podano też kilka rad, jak sobie radzić z gryzoniami i zapraszano na zebranie w sprawie ich zwalczania.
Trzymający list Pańcio powiedział, że to dziwne, bo on tu nigdy nie widział żadnego szczura, tym bardziej czarnego. Wtedy rozbawiona Pańcia odpowiedziała, że to dlatego, że zanim zobaczył te szkodniki, ona już dawno je sprzątnęła. Inaczej ogródek zamieniłby się w cmentarz dla gryzoni. Jednak zanim to uczyniła, najpierw ktoś musiał zadbać o podregulowane nadliczbowej populacji czarnych szczurów i nie tylko w naszym pobliżu. Kogo miała na myśli? 
- "Nie musimy stosować żadnych środków, ani pułapek, ponieważ mamy tu trójkę futrzastych specjalistów od regulacji szczurzej populacji, a już w szczególności specjalistkę znającą się w temacie, jak mało kto. Dopóki koty pilnują, żaden gryzoniowaty cwaniaczek nie wejdzie do domu, a jeśli już, to biada mu!"
I cóż poruczeć więcej, nasza Właścicielka powiedziała wszystko.
Ale, żeby bardziej mieć na oku szwendające się myszowate, wraz z innymi kotowatymi z sąsiedztwa założyliśmy tzw. STRAŻ NOCNĄ :), podczas której patrolujemy, a kiedy trzeba czynnie regulujemy nadwyżkę szczurzej populacji. Niestety mój i Mufasy rewir ogranicza się jedynie do naszego małego ogródka, ale odpowiednie uśpienie uwagi ludziowatych może w końcu pozwoli nam na dalsze inspekcje. Póki co inne kocioosobniki obserwują teren i dostarczają nam niezbędne informacje, które odbieram za pomocą moich Olbrzymowych radarów, czyli pędzelków:) Jednym z członków- ochotników:) straży nocnej jest Norweg, którego kiedyś już spotkałem, a któremu jego ludziowate pozwalają na nocne spacerki. Zazdrościmy, u nas to niemożliwe. 





    Norwegu musisz bardziej uważać, gdyż pewnej nocy w okolicach 4godz. nad ranem, kiedy nasza Pańcia na wpół śpiąca wracała z łazienki, zobaczyła Cię przez okno. Przecierając oczy z niedowierzania, ujrzała kota o wielkim gabarcie i puszysty ogonie, przechadzającym się po ulicy i chodniku. Pomyliła nas dwóch ze sobą. Przeżyła szok, serce zaczęło jej szybciej bić i natychmiast pobiegła mnie szukać! Zapaliła światło i kiedy znalazła mnie śpiącego brzuchem do góry, poczuła ulgę. To Norweg- domyśliła się i poszła do łóżka. 
A ja no cóż, gdzie wtedy byłem, czy kontrolowałem teren podczas mojej zmiany, czy harowałem w posłanku,  to już pozostanie moją tajemnicą....

:-)

wtorek, 28 kwietnia 2015

sobota, 25 kwietnia 2015

725. Ursus hokeista;)


Kibicowałem polskim hokeistom i ściskałem pazurki, jak tylko mogłem. Ludziowate prosiły mnie, abym coś zdziałał, aby ich kraj Przodków awansował do elity, w której m.in. gra kraj moich Przodków! Nie udało się i jak na razie nie dojdzie do pojedynku tych dwóch drużyn, który zapewne wygrałyby Stany Zjednoczone (no cóż) ale i tak będzie się działo, wszak kraj Przodków Mufasy już sobie ostrzy pazury na USA! Mistrzostwa Świata Elity w hokeju na lodzie już niebawem. Pokażmy Rosji i Niebieściuchowi, co w krążku piszczy...

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

724. Luńcia pozwala na więcej...Pańci B.

Tu ponownie Sąsiadka Luna-Umcia. 
  Zazwyczaj rozgaszczam się u Ruska i Olbrzyma w domu w ich budce drapaka lub pod krzesłami, aby nie zdenerwować ich moją obecnością. Ale już od jakiegoś czasu pozwalam sobie na więcej. Zdarza się, że zajmuję kanapę tych ludziowatych i udaję, że nie widzę podążającego za mną groźnego wzroku Mufasy. Doszło też do rzeczy niewyobrażalnej, bowiem uznałam, że nadszedł czas, aby wypróbować kolana tej Pańci! Określiłabym się jako kocioosoba dosyć nieufna, dlatego też sytuacja kolankowa wprawiła ją w ogromne zaskoczenie, ale też i radość. Bo w końcu się doczekała, a przyznam, że nikt poza moimi Ludźmi nie dostąpił dotąd takich zaszczytów. Po zmianie pozycji na spankowo-harówkową dzieliłam kanapę z coś czytającą i piszącą tą Pańcią. Była na tyle zaabsorbowana, że nie zauważyła mnie tuż obok. Kiedy już się zorientowała, że siedzimy koło siebie, postanowiła zażartować sobie ze mnie i sprawdzić, na ile jej pozwolę. Kto to widział! Kociomoda? Hmm. Zdjęła bransoletki, przyozdobiiła nimi na chwilę moją Luńciową głowę, a ja? W ogóle nie drgnęłam! Kiedyś nie do pomyślenia. Parę minut pózniej usłyszałam moją prawdziwą Pańcię i natychmiast skierowałam się do domu. Pańcia Kocurów zdążyła przed moim wyjściem jeszcze zażartować mówiąc:
- No ładnie, jestem dla Ciebie tylko taką Pańcią B, bo właściwa Pańcia "A" zawsze ważniejsza. Po czym zapytała samą siebie: Pańcia B? Hmm, przecież jestem Pańcią B i dosłownie i w przenośni...
Nie ma to jak domyślić się po czasie :-)








piątek, 17 kwietnia 2015

723. Życie na krawędzi ;)


Moje kocie życie to ciągła walka. Jak nie rywalizacja o fotel, smakołyki, okno na świat, to jeszcze wciąż trzeba rozpychać się łapkami, tudzież grzbiecikiem! Nie pomruczę, ale czasem balansuję na krawędzi...
;)

czwartek, 16 kwietnia 2015

722. Kwietniowe spacerki- Olbrzymo Patrol

Kwiecień plecień, raz zimno, raz bardzo letnio. Wykorzystałem ciepłe dni na przechadzki-niestety nie sam, a na psiej smyczy i nawet nie musiałem zbytnio prosić Ludziowatych o wyjście. Podczas spacerków- jak zwykle- trzeba było skontrolować krzaczki, drzewka, murki i inne takie. Taki mini Olbrzymo Patrol w moim wykonaniu!


Najpierw sprawdziłem, czy wszystko w porządku... 
Musiałem się upewnić, że wciąż mieszczę się pomiędzy prętami, a gdyby nie przemądrzała Pańcia ze słowem "nie wolno", wszedłbym dalej hmm...

A w ogóle to je też trzeba było obwąchać... 
Tradycyjnie też nie zapomniałem o krzaczkach!
Aż poczułem, że ktoś mnie śledzi...
Cóż za niespodzianka, hmm a właściwie kociompromitacja, żeby tak się witać z sąsiadką Luną...
Wiedziałem już, że ktoś próbuje iść moimi śladami. Niebieściuch też chciał się przejść!
Mufasa: Gdzieś podział się Olbrzymo? 
Tu też go nie ma...

Cwaniaczek dobrze się ukrył...
Hahaha, nikt mnie nie znajdzie!

czwartek, 9 kwietnia 2015

721. Żale Umcii


Luna-Umcia: A jej to uszyłaś, a dla mnie?
Pańcia: Dla Ciebie zrobiłam miniobraz, pozwalam Ci czyścić resztki w miskach moich Kocurrów, udostępniam Ci regularnie, w tajemnicy przed Niebieściuchami tzw."czas antentowy" na blogu do woli...I wpuszczam Cię do nas, kiedy tylko dobijasz się łapkami o kocie drzwiczki, pomimo że Twoi Ludzie siedzą w ogródku. Pozwalam spać w budce drapaka i w ogóle bawimy się z Tobą sznurkiem w wolnej chwili, więc NIE MARUDŹ!
Luna-Umcia: No i Ludziowata mnie przegadała do tego stopnia, że nie mam już nic do pomruczenia...hmm



niedziela, 5 kwietnia 2015

720. Czarna Dama w Białej Sukni

   Pośród zapisków o Hrabim McSycoonie i Wielkim Małym Księciu Mufiewie w Mufasim Bamboszu natrafiłem na wzmiankę o jeszcze pewnej kociej Księżnej. Nazywała się Lunna Czarnomrucka, ale do kociohistorii przeszła bardziej jako Czarna Dama w Białej Sukni. Dlaczego? Bo pomimo czarnego umaszczenia futra, zwykła prezentować się- poza białą suknią, w białych bucikach, czasem skarpetkach i rękawiczkach, a jej szyję zdobiła apaszka tudzież krawacik tego samego koloru i to z...dzwoneczkiem. Hmm. Niewiele wiadomo o jej kociożyciu, ale jak doczytałem, dzięki swej kapryśnej kociosobowości nie zyskiwała sympatii wśród kotowatych z wyższych sfer, niejednokrotnie skazując się na życie w kociosamotności. Na dodatek nieszczęśliwie zakochana- jak podają niektóre źródła-w Wielkim Małym Księciu Miciusii Mufiewie, który ani myślał odwzajemnić jej uczucia. Zmaganie się z nieodwzajemnioną miłością, a także niechęć do niej ówczesnego kociotowarzystwa, przyczyniło się do całkowitej izolacji Księżnej Czarnomruckiej. Swoje smutki odreagowywała podczas polowań, podczas których nie miała sobie równych w tym względzie. Z każdego mogła pochwalić się nietuzinkowym łupem i to z pierwszego tłUczenia!:) Uwielbiała obławiać się gryzoniami i ptakami, które od czasu do czasu podrzucała pewnym poddanym...:-)


:-)