poniedziałek, 30 listopada 2015

783. Nie Bursztyn, nie Cytryn, nie Topaz, a...

Jednak ani Bursztyn 
Ani Cytryn

Ani Topaz żółty

A...

Mimo że wszystkie kamienie wyglądają podobnie, przynajmniej na zdjęciach, Pańcia jednogłośnie uznała, że do mojej kocioosoby i oczu będzie pasować kamień o nietuzinkowej nazwie: Tygrysie Oko! Może ciut za ciemny, ale to ta nazwa przyćmiła wszystko. Hmm. Nie obeszło się bez śmiechu ludziowatych, ale wybaczam im. Pańcia nawet nazwała mnie złotym królem- przez te oczy znowu- i dodała, że gdyby pozbierać te wszystkie kamienie razem, to i tak nie byłyby tak piękne jak moja Olbrzymowa Ursusikowość :) Po takich słowach natychmiast pędzelki stają dęba z wrażenia.
:-)

Zdjęcia kamieni "ukradliśmy" z internetu.


czwartek, 26 listopada 2015

782. Szmaragd Szmaragdzik




  Pańcia któregoś dnia miała okazję być w okolicy ulic brzmiących jak kamienie szlachetne.  Co prawda to tylko nazwy, ale sprawiły, że nasza Ludziowata na moment straciła kontakt z rzeczywistością i na chwilę przeniosła się do innego cudownego świata. Co prawda nie znała wszystkich kamieni, ale jeden od razu skojarzyła z Niebieściuchem! To szmaragd! Pomyślała, że oczy Ruska przypominają kolor szmaragdowy i są tak piękne jak te kamienie. Do tego szmaragd z łaciny smaragdus to zielony, a kolor charakterystyczny dla rasy oczu rosyjskich niebieskich ma właśnie tę barwę. Hmm. Ujęta urokliwością szmaragdu od tej pory szepcze do Mufasy Szmaragdziku albo Szmaragdowe oczy, a on powoli zaczyna uczyć się nowego przezwiska. I co więcej postanowiła poszukać kamienia, który będzie najbliższy kolorowi jej oczu, a ja Ursusso Olbrzymo???


Przepraszam bardzo, ale ja też tu jestem i żądam odpowiedzi!

sobota, 21 listopada 2015

781. 8 lat!


To już 8 lat piszemy bloga! Zleciało...staramy się pamiętać :)

Zacytujemy nasz wierszyk z zeszłego roku ze zmianą w cyferce:

Słowo do słowa
Zdanie do zdania
i tak oto powstał 
blog do pośmiania.
[...]


I tak powoli
krok po kroku,
dotrwałam do 8 roku!

środa, 18 listopada 2015

780. Umcia ze snu


Tu Luna-Umcia: och jak się wzruszyłam, że ta Pańcia o mnie pamiętała. Nawet Niebieściuch się nie wymądrzał, a Ursus okazał się właśnie jako tako :) Ta Ludziowata zapomniała wspomnieć o jednej ważnej sprawie. Choć już na jawie raczej się nie spotkamy, to tak jak obiecałam, przychodziłam do niej inną drogą- czyli w snach i to trzykrotnie! Nigdy nie wiadomo, kiedy będzie następny raz. 
Umcia ze snu...

wtorek, 17 listopada 2015

779. 17 listopada Dzień Czarnego Kota

Dziś Dzień Czarnego Kota, a jedynym nam znanym kotowatym o tym kolorze futerka jest Luna-Umcia nasza dawna sąsiadka. Prawie cała czarna- poza łapkami i żabocikiem. Cwaniaczka znalazła sobie miejsce w sercach naszych Ludzi i od czasu do czasu wspominają jej kocioosobę. Ja Olbrzymo w zasadzie mam obojętny stosunek do Czarnulki, nie wadzą mi wierszyki na jej cześć, bo takowy powstał, czy życzenia dla niej, w końcu nawet się lubiliśmy, tzn. po japońsku- a więc jako tako :) Gorzej z Niebieściuchem. Tolerował ją, ale nigdy szczególnie Luny nie wielbił, mimo że ona go wręcz przeciwnie. Było, minęło, a ja przesyłam jej wierszyk od naszej Ludziowatej.

Tu Mufi-Mufasa: robię to tylko dla Pańci i dlatego dołączam się do życzeń. 


Luna-Czarny Kot

Czarna Dama już tu nie wróci, 
Czarna Dama tym moje serce smuci,
Choć nic nie trwa wiecznie,
I szybko się kończy,
to wiedz Luńciu:
żadna siła nas nie rozłączy!
Czarna Dama w nowym domu,
przycupnie grzecznie,
A mnie w snach odwiedzi 
I będzie bajecznie! 
Dziś jej święto 
Dzień Czarnego Kota
choć łapki ma białe
zgrabne i małe:
Pierwsza,
Druga,
Trzecia,
Czwarta,
na przygody każda chętna i zwarta,
To co tam kolor łapek?
ważne, kto za uszkiem podrapie! 

pierwsza, druga, trzecia, czwarta...:)

niedziela, 15 listopada 2015

778. Mieć takie problemy

Nie tak dawno Pan Telewizor dostarczył tyle złych informacji, że wpłynęło to na emocje i niekończący się temat rozmowy naszych Ludzi. Ja zaś postanowiłem zająć miejsce na kanapie pomiędzy nimi i domagałem się pieszczoch na moim Olbrzymowym brzuchu. Najpierw dłoń Pańcia wsunęła się w moje futro i gładziła je. 
Potem odwróciłem się w drugą stronę i obejmując rękę Pańci, wymusiłem, aby mnie głaskała. Za pomocą Pana Pilota Ludziowata przeskakiwała z kanału na kanał, jakkolwiek to brzmi, hmm:), a ja niczego nieświadomy odpoczywałem w błogim stanie. Pod wpływem obrazów i tego, co tam widziała, w końcu westchnęła i patrząc na mnie przemówiła: -Ursusiku ja bym chciała, żeby na świecie ludzie mieli tylko dwa problemy. 
Jeden z moich pędzelków leniwie się poruszył, jakby od niechcenia nasłuchiwał, co też Pańcia chciała powiedzieć.
- Pierwszy dotyczyłby rywalizacji sportowej, czyli kto wygra, a kto przegra w piłce ręcznej, hokeju, siatkówce i innych. Emocjonowanoby się tym, komentowano, ale do niczego strasznego by nie dochodziło.
A drugi to, żeby każdy miał Twoje problemy.
Słysząc te słowa, nie dość że pędzelki stanęły mi dęba, to w dodatku prędko uniosłem głowę! Kłębiło się we mnie mnóstwo pytań. Jak to Ursusikowe problemy? Czy Pańcia wie o czym mówi? Jak można innym życzyć moich problemów? I natychmiast jakby słysząc  moje myśli, kontynuowała:
- Ludzie stanęliby przed wyborem, czy dziś zasną na kanapie, a może w fotelu, może na kocyku albo pod kołderką? Innym ich zmartwieniem stałaby się kwestia, czy dziś skonsumują rybkę, a może kurczaka, może kaczkę w galarecie z puszki, a może zjedzą pasztecik? Czy miska będzie zapełniona w stu procentach, a może 98? Albo czy dziś pograją w piłkę, a może w sznurek? A może będą patrzeć na ptaki albo na gryzonie? Dosięgną ich refleksje, czy myć dziś zęby, czy nie? Czy myć się dwadzieścia razy na dobę, a może więcej? Czy pojadą na wycieczkę wózkiem, czy nie? Czy wyjdą na spacer, czy przysną w łóżku? Czy w końcu ktoś im zrobi masaż po grzbieciku, przytuli, podrapie za uchem? Ursusiku i to byłyby kłopoty! 

Zaniemówiłem! Pańcia nie ma pojęcia, o czym mówi. Źe niby moje kocie życie jest usłane różami? Żyję w stresie, wszak ciężko haruję na kanapie, a to nie przelewki!
 


:-)

czwartek, 12 listopada 2015

777. Nie ma skali dla Ursusika

 Święta i te narodowe i domowe minęły, muszki ściągnięte, a my powróciliśmy do naszych codziennych obowiązków: zarówno rywalizacji amerykańsko-rosyjskiej, jak i spankowo-harówkowych oraz syczingowo-warczingowych. Ale wszystko ma swoje granice! Po pojedynkach i ganiankach nadszedł czas, aby zaspokoić głód i skonsumować jedzonko. Kiedy pędzlowałem miskę z tzw. mokrym pokarmem, Pańcia otworzyła opakowanie kociej karmy, żeby dosypać dokładkę do prawie opróżnionej miski z karmą. Przejrzała opakowanie i pojawił się mały problem. Na opakowaniu akurat tej karmy zabrakło skali z porcjami dla mojej Olbrzymowej wagi. Dla Niebieściucha (4.2kg) wszystko jasne, a dla mnie? Dla 8,26 kg Kocurro? Kociompromitacja. Z drugiej strony jako że nie przytyłem od poprzedniego roku, a nawet schudłem, Pańcia dała sobie spokój z odmierzaniem porcji. Godne pochwały! Kto by tam liczył kociokalorie, skoro trzymam Ursusikową linię?

Pidgin emoticon winking

środa, 11 listopada 2015

776. Święto Niepodległości

   Dziś piękne święto- Święto Niepodległości, a nasze w połowie polskie kocie serca również chciały obchodzić uroczyście 11 listopada. Z tej okazji zaprezentowaliśmy się w eleganckich muszkach i do północy postanowiliśmy nie prowadzić naszej wewnętrznej rywalizacji amerykańsko-rosyjskiej. :) W dodatku Pańcio ma imieniny i chcemy być szczególnie grzeczni. Żadnych kocich bójek ani warczingu czy syczingu.
A Pańcia zaś widziała się dziś w Panu Telewizorze...
Łysina na mojej głowie- powstała w wyniku pojedynków z Olbrzymem-coraz bardziej zaczyna przypominać bliznę na czole pewnego bardzo ważnego człowieka z kraju moich Przodków! Ludziowate podśmiechują się i pytają mnie, jakie skrywam tajemnice. Nic nikomu nie pomruczę!

:-)

wtorek, 10 listopada 2015

775. Pałeczka

  Pojawiła się znikąd i od razu zyskała moją kocią sympatię. Najpierw zaczaiła się do mojego grzbiecika, potem głowy, po czym przechwyciłem ją przednimi i nawet tylnymi łapkami. To Pani Pałeczka, dzięki której utwierdziłem się w przekonaniu, że ludziowatym nadano ręce choćby po to, aby pałeczkami drapali nas kotowate za uszami, pędzelkami w moim przypadku i w ogóle po całym futerku! Gdyby nie człowiecza dłoń, Pani Pałeczka nie mogłaby wykonywać swojej pracy.


Znikąd? Wypraszam sobie. Na mnie nawinięte było sreberko, którego ludzie używali do przechowywania pożywienia i nie tylko! Nie wiedzieli, że kryję w sobie umiejętności masujące kocie futra. 





O dziwo Niebieściuch nie próbuje przejąć pałeczki po mnie:), póki co w ogóle go ona nie interesuje, a mnie wręcz przeciwnie.

:-)
hehe

piątek, 6 listopada 2015

774. Miśki i ich sweterki

Tu Miśki: Zostaliśmy wyciągnięci z kartonu, ale nie wiemy, na jak długo. Jedno jest pewne, nie zostaniemy wyrzuceni. Sentyment ludziowatych odnośnie naszych miśkoosób jest na tyle silny, że wcale nie spada z ich wiekiem. Wszak dzieci lubią misie, nawet kiedy są już dorosłe :) Gorzej z tymi Kocurami! Futrzaki bez pytania  przywłaszczyły sobie nasze sweterki i teraz się panoszą! Oddawać ubranie! 


Oj tam, tylko na chwilę pożyczamy...

Zrobię groźną minę i Miśki natychmiast się przestraszą! 
I jeszcze pokażę kły!
Olbrzymie, a co Ty się tłumaczysz. Bierzemy sweterki, kiedy chcemy i żaden Misiek nam nie podskoczy. A już szczególnie mnie Ruskowi! 

:-)