czwartek, 31 marca 2016

816. Osaczona

  W Pańci ręce wpadła niedawno książka pt. "Osaczona". Kilka zarwanych nocy i przeczytała. Ucieszyłem się na wieść, że akcja toczyła się w stanie Maine, czego się nie spodziewaliśmy- stanie od którego pochodzi nazwa mojej rasy. Książka stała się też przyczyną, dzięki której Ludziowata dowiedziała się kilku rzeczy o "moim" miejscu pochodzenia, po czym pokazała mi je w internecie. I choć osaczenie tytułowej bohaterki nie miało nic wspólnego z osaczeniem, z którym zmaga się nasza Właścicielka prawie na co dzień (tak, tak!), to poczuła, że określenie te dokładnie pasowałoby do tego, co jej wraz z Niebieściuchem stale urządzamy. Chodzi o osaczenie w dosłownym sensie! Akcja Pańci "horroru";) zawsze rozgrywa się w człowieczym łóżku, zwykle w godzinach nocnych lub wczesnoporannych, kiedy w porozumieniu z Ruskiem postanawiamy owinąć sobie naszą Ludziowatą wokół łapek i futrzastych ciał. Ja od południa, on od północy. Innymi słowy, ja w stopach, on przy głowie, a nawet na jej głowie, nie pozostawiając jej najmniejszych szans na ucieczkę. Pozostawiona w bezruchu, od razu woła naszego Właściciela:
-Pańcio! Ratunku! 
-Co się stało?- słyszymy w odpowiedzi, a sądząc po intonacji jego głosu nic nie wskazuje, aby był miał śpieszyć z pomocą. Wie doskonale, że to ma związek z nami-Kocurami. Inaczej przecież nie powiedziałaby "Pańcio".
-Zostałam osaczona od południa i północy! Pańcio ratuj! 
W końcu Ludziowaty skrywający przed nami śmiech, pojawia się, tudzież odwróca w zależności, czy wstał już, czy nie i zamiast ratować Pańcię, pewnego dnia postanawia przyłączyć się do naszego klubu i od zachodu obejmuje ją ramieniem. A że nie tego się spodziewała nasza Właścicielka,  to też nagle można było usłyszeć jej niezadowolone wołanie:
-O niece Pańcio, jak mogłeś? Nie mam jak uciec od Was Chłopaki, pozostaje mi tylko wyczołgać się stąd i fruu na wschód. Jedyny kierunek świata, który nikt z Was jeszcze nie zablokował! A tam, jak mawiał klasyk musi być jakaś cywilizacja...;)
Po czym wybiega z łóżka i ucieka od nas, ale my się nie gniewamy, gdyż powtórka z rozrywki niebawem, tyle że już raczej bez Pańcia. 

Pomruczane zostało, że nie znasz Pańciu dnia, ani godziny, kiedy nastąpi kolejne osaczenie :)) Kumulujemy siły! 

wtorek, 29 marca 2016

815. Grzbiecik(i)

  Moje imię pozostaje niezmienne, choć czasem przybiera kilka form, jak Ursusso, Ursusica, Ursusiczka, Susus, a nawet Ssss. Te ostatnie to wtedy, kiedy Pańci nie chce się wymawiać słowa Ursus i z lenistwa stosuje tylko ostatnią literę! Hmm, kto to widział i słyszał! (Nie mylić z  Niemcami ;)). A ja co? Na wszystkie reaguję. Jednak pośród moich przezwisk figuruje wiele odmian, sam już nawet nie wiem, ile ich jest. Można pomruczeć, że te w opisie mojej kocioosoby tu na blogu, czyli Piesek i Ryś należą już do nieaktualnych, a właściwie rzadziej używanych. Teraz króluje Olbrzymo i...Grzbiecik! Wszystko dlatego, że na widok psowatych na spacerkach podnoszę grzbiet do góry, dając im do zrozumienia, że ja tu rządzę. Robię też tzw. "grzbieciki" moim Ludziom, kiedy ocieram się o ich łydki, kiedy chcę wyłudzić dodatkowy smakołyk lub kiedy próbuję zdominować-niestety bezskutecznie- Niebieściucha. Na pytanie Ludzi, jak Grzbiecik lub Grzbieciki- bo w liczbie mnogiej według nich jest śmieszniej- dzisiaj spędza(ją) czas, zawsze podnoszę uszka wraz z pędzelkami. 
Ursusik-Grzbiecik ;)
:)

środa, 16 marca 2016

814. Hortensja "Pompon" i przegląd auta

  Na marcowym spacerku odwiedzana przez nas hortensja, zwana przez naszego Pańcia "Pomponem" :), nie przypominała tej kolorowej z sierpnia zeszłego roku. Obecnie jakaś taka przyschnięta, bezbarwna, jakby miała się już nie odrodzić. Na razie tylko obwachąchałem tradycyjnie jej gałązki i poczekam wytrwale, aż stanie się ponownie piękna. Bo teraz to szkoda mruczeć...
Ursusie- cierpliwości...Hortensja-Pompon :) 

Aż trudno mi uwierzyć, że za kilka miesięcy będzie tak wygladała, jak poniżej :)


A ja odkryłem w sobie nową Ursusikową umiejetność- zająłem się przeglądami mechanicznych potworów, czyli samochodów. Sprawa nie spodobała się Pańci, która poinformowała mnie, że tak nie wolno i że strasznie ryzykujemy, gdyby pojawiła się lub pojawił właściciel(k)a. 
-Ochrzan jak stąd do Maine Olbrzymie, a kto by musiał się tłumaczyć, jak nie ja!- powiedziała. No cóż pozostało się podporządkować i iść na smyczy. Hmm.

:-)

poniedziałek, 14 marca 2016

813. Inspektor Olbrzymo ponownie w akcji :)

  Pogoda była zmienna, ale gdy tylko pozwalała, wychodziłem na upragnione spacerki. W odróżnieniu do śpiącego na okrągło Niebieściucha, męczyłem szczególnie Pańcię pomiaukiwaniem pod drzwiami wejściowymi, wpatrując się klamkę, a potem na nią. Ludziasta:)  musiała się przecież domyślić! I domyśliła. Kiedy dziś nie mogła znaleźć moich szelek, zrobiło się bardzo nerwowo. Przeszukaliśmy pudełko z naszymi kocimi rzeczami i nic, potem jednak okazało się, że Pańcio przed snem uwolnił mnie z tej czerwonej uprzęży i położył ją nieopodal człowieczego łóżka. Obojgu nam ulżyło, gdy zguba się znalazła. Przyodziany w szelki i zapięty na smycz, którą trzymała Ludziowata, wyruszyłem na poszukiwanie nowej przygody. Na przechadzce odezwały się we mnie moje Ursusikowe  instynkty i te łowcze na widok ptaków i te bardziej kontrolujące przyrodę oraz otoczenie. Upewniłem się, że Norweg i Rudasek nie szwendają się już bez celu...

Każdy listek i krzaczek musiał zostać przeze mnie obwąchany...
Z zachwytu uniosłem w górę ogon!
Moją Olbrzymową uwagę przykuły czyjeś kawałki drewna, w których miałem nadzieję na spotkanie myszy i szczurów. Tak się jednak nie stało...;)
Wszystko należało skontrolować...
Rozejrzeć się tu i tam...
A nawet wybiec poza chodnik!

Sprawdzić murek...
Gałązki...
A nawet zrobić wiosenny przegląd mechanicznemu potworowi, zwanemu samochodem! ;)
Trzeba było spenetrować każdą dziurę, nawet tę, w której wyraźnie wyczuwałem Rudaska...
Norwega na szczęście nie spotkałem, ale wyraźnie go czułem...


Tu go nie było...
Tu najczęściej się kręcił. 
Zachwycałem się różnorodnością roślin, których nazw nie znała także Pańcia...

Potem usłyszałem, że czas wracać do domu, ale obiecano mi kolejne spacerki. No, i tak ma być!

;-)

poniedziałek, 7 marca 2016

812. Norweg i Rudasek

  Od kiedy źli ludzie grozili naszym Właścicielom w związku z tym, jak zaglądaliśmy m.in. do ich ogródków, w trosce o Niebieściucha i moje bezpieczeństwo zostaliśmy na zawsze odcięci od swobodnego zwiedzania osiedla. Ogródek zasiliły siatki dookoła płotu, a wszystkie dziury i ewentualne możliwości wyślizgnięcia się zostały zabite. Nasi Właściciele nie mieli wyboru, a nam pozostała smycz, szelki oraz ich osoby, wyprowadzające nas.
Jednak zadziwia ich fakt, że inne koty spacerują sobie, zamiast przesiadywać w domach. I tak oto któregoś dnia zawitały do nas, a właściwie czaiły się w krzaczkach nieopodal nas. Okazały się nimi dawno niewidziany Norweg, którego kiedyś już spotkałem oraz Rudasek, ( takie imię wymyślone na poczekaniu:)). Wypatrzyliśmy ich z okna, a Pańcia widząc nas poruszonych- szczególnie moją kocioosobę- wyszła do futrzaków na małe pogaduszki. Hmm. 
Rudasek szybciej się spłoszył, ale obserwował ją z daleka. Za to Norweg podszedł do niej, dał się pogłaskać, otarł się o jej łydkę, a do tego jeszcze mruczał!  Pańcia drapiąc go po grzbieciku, którego puszystość futra przypominała moje, oznajmiła że kociasty zachowuje się niemal identycznie, jak jej domowy Olbrzymo! 
- Dam Ci pewną radę- szepnęła Pańcia do Norwega i kontynuowała. - Miło, że mi ufasz Norwegu, ale niestety nie każdy człowiek będzie taki, jak ja. Jak Cię nie pogoni, to jeszcze Cię skrzywdzi! Pogrozi Twoim Ludziowatym i wprowadzi niepokój w ich serca, dlatego zmykaj z powrotem do domku i nie wychodź poza Twoj ogródek. Zabierz Rudaska, a jeśli to nie Twoj Współmieszkaniec, to przekaż mu moją informację. Jesteś trochę jak Ursus- łagodny, rasowy o nietuzinkowym wyglądzie i ktoś może to wykorzystać. Zaopatrz się w szelki i smycz i niech Cię Twoi Właściciele wyprowadzają. Nie wiem, którzy to Twoi Ludzie, więc nie mam jak im to powiedzieć. 
Wstyd mi za złych ludzi, którzy Was krzywdzą. Wstyd mi, że też nalezą do mojego gatunku!
Rudasek.

Norweg: jestem leśny i pochodziłbym chętnie po lesie :) Ale skoro tak, to nie będę ryzykował...



Norweg musiał wziąć sobie słowa naszej Ludziowatej do swego norweskiego leśnego serca i od kilku miesięcy w ogóle go nie widzieliśmy. Miejmy nadzieję, że haruje na kanapie przed telewizorem:) 

niedziela, 6 marca 2016

811. Wojowniczka i Strażniczka Luna-Umcia

Co to za wyjazdy bez mojej wiedzy? Choć nie ma mnie ciałem przy i w tym domu, duchem będę go chroniła. Ze mnie jest Wojowniczka i Strażniczka Luna-Umcia ( dawniej po prostu Sąsiadka) :) 
Osłonię mą tarczą wszelkie niebezpieczeństwa! 
Co ja mruczę? Hmm :)
:-)