Myślę jednak, że Mufasa bardziej skorzystał z nieobecności naszych Ludzi. Wyszkolił sprytnie naszą Nianię do tego stopnia, że pozwalała mu na wiele. Wypuszczała go na spacerki do naszej zamkniętej strefy ogrodowo-trawnikowej, do której mają dostęp tylko sąsiedzi, na jakieś 10 godzin dziennie! Niebieściuch przesiadywał w krzaczkach, na murku, zaglądał do swojej Narzeczonej Mimi
i biegał po trawce, ile chciał. Spacerował też sobie pod naszym okienkiem i wskakiwał na nasz parapecik, aby zachęcić naszą Opiekunkę na wyjście na zewnątrz. Ale beze mnie. Cwaniaczek...
Wtedy Mama naszej Pani wpuszczała go do domku lub ze mną na smyczy towarzyszyła mu. Mogłem się w końcu przewietrzyć oraz zaliczyć moje ulubione drzewo.
Rusek spał z naszą Opiekunką w łóżeczku, a kiedy tylko słoneczko się obudziło i zaświtało, trącał Ją łapką, prosił oczkami i pamiaukiwaniem o otworzenie drzwi tarasikowych, aby mógł już iść na spacerek. Nasi Państwo spaliby dalej i nawet ręką by nie ruszyli, żeby spełnić Mufasikowe życzenie. A Mama naszej Pani ma czujny sen i natychmiast się budziła, a potem wypuszczała Niebieściucha na dwór. Ja w tym czasie jeszcze drzemałem, ale kiedy zobaczyłem, jak Ruskowy ogon znika za drzwiami, rozpoczynałem moją kocią melodię. Nasza kocia Opiekunka ulegała mi również, rozpieszczała, za co Jej się trochę oberwało od naszej Pani. Ale tylko trochę. My wiemy, że nasi Państwo z nami postępują inaczej i z nimi nie ma takiej laby jak z naszą Nianią. Ale od tego Ona jest!
A co zjadłem po kryjomu to moje, moi Państwo nigdy się nie dowiedzą, ile i co szamałem. To tajemnica. Zawarłem umowę z naszą Opiekunką- Ona nic nie wygada, a ja w zamian będę Jej mruczał i mruczał, tulił się do Niej i przysypiał razem z nią przy Jej płuchach, które chętnie ogrzeję.
Pomruczę Wam tylko, że kabanosiki są przepyszne.....