Nasi drodzy Odwiedzający i Czytający Goście! Bardzo dziękujemy za życzenia i tyle miłych, tudzież prześmiesznych dla naszej Opiekunki komentarzy. Nie objedliśmy się za bardzo, to znaczy ja Ursusik, (Pani wszystko schowała przede mną, co bym nie kradł i nie utył przypadkiem- skandal!). Z kolei Mufasa prawie nic nie je , chociaż moim zdaniem i tak za dużo pałaszuje...
Tu Mufasa: nie wierzcie w głupoty, które opowiada Wam Olbrzym, bo to kłamstwa i oszczerstwa. Jestem malutki, dlatego też malutko jem!!! W tydzień może konsumuję tyle, co Kupa Kłaków przez jeden dzień!!!
Chcieliśmy tylko pomruczeć, że przez kilka dni nas nie będzie na blogu, bo się przeprowadzamy definitywnie i ostatecznie, a w nowym domku na razie nie ma internetu. Jak wrócimy to na pewno Was odwiedzimy.
Pan już zapowiedział, że postara się, żebyśmy w końcu zamieszkali w malutkim domku z ogródkiem. Pani też bardzo się przejmuje, czy będzie nam dobrze bez spacerków. Najwyżej zrobimy tak, jak radziła Jusi, że pojedziemy do parku w transporterku i tam po trawce pobiegamy na smyczy.
Co z tego wyjdzie to czas pokaże. Pozdrawiamy i do zobaczenia.
sobota, 27 grudnia 2008
środa, 24 grudnia 2008
151. Ursusikowo-Mufaskowe Życzenia Świąteczne
Chcielibyśmy złożyć Wam Drodzy Czytelnicy Wesołych i Zdrowych Świąt. Naszym Kocim Przyjaciołom życzymy dużo jedzonka, żeby Wam nie zabrakło rybek, mięska wszelkich puszek i karmy. Żebyście te dni spędzili mrucząc Waszym Ludziom do uszu, żebyście byli głaskani i tuleni przez nich częściej niż na co dzień. Żeby Ludzie nie zapominali o nas Mruczących Futrzakach i od czasu do czasu z nami pogadali!
(Nie gadaj tyle Ursusie, bo my i tak wiemy, że zaraz będziesz mnie ganiał i gryzł po karczku. A ja w obronie dam Ci łapką po pyszczku! hmm)
czwartek, 18 grudnia 2008
150. Pudełkowi Ursus i Mufasa
Co to się dzieje teraz u nas w domku! Przybiegliśmy Wam o tym opowiedzieć. Nasi Ludzie w niezliczonych ilościach przytargali kartony różnej wielkości.Pakują w nie swoje rzeczy, ubrania, książki, nawet nasze kocie akcesoria. Już wiemy, że się przeprowadzamy do nowego domku. Pani i Pan bardzo się przejmują i zastanawiają się, czy pogodzimy się z utratą ogródka i spacerków na zewnątrz. Bo tam nie będzie takiej możliwości i całe dnie spędzimy w mieszkaniu, ale sporo większym od tego starego. Będziemy mieć chociaż więcej przestrzeni na nasze ganianki, polowanko, gry i zabawy. Nie wiemy jeszcze, jak będzie, ale na pewno będzie inaczej. Świat w nowym domku będziemy oglądali z wysokości, a więc może być też interesująco.
Tymczasem bardzo się zaangażowaliśmy w pomoc przy pakowaniu i przeprowadzaniu się. Spradzamy, nadzorujemy, kontrolujemy naszych Opiekunów, wchodzimy do kartonów i patrzymy, czy pudła nadają się do użytku. Wąchamy je, wskakujemy i kładziemy się do ich środka, oznaczamy je naszymi noskami, po czym wystawiamy Ursusikowo-Mufaskową ocenę jakości.
Także dużo się u nas dzieje, a teraz musimy odpocząć i idziemy na małą drzemkę. Pozdrawiamy: Ursusik i Mufasa.
A oto my bardzo pudełkowi:
Tymczasem bardzo się zaangażowaliśmy w pomoc przy pakowaniu i przeprowadzaniu się. Spradzamy, nadzorujemy, kontrolujemy naszych Opiekunów, wchodzimy do kartonów i patrzymy, czy pudła nadają się do użytku. Wąchamy je, wskakujemy i kładziemy się do ich środka, oznaczamy je naszymi noskami, po czym wystawiamy Ursusikowo-Mufaskową ocenę jakości.
Także dużo się u nas dzieje, a teraz musimy odpocząć i idziemy na małą drzemkę. Pozdrawiamy: Ursusik i Mufasa.
A oto my bardzo pudełkowi:
niedziela, 14 grudnia 2008
149. Teraz (nie)zimowy Mufasa
Wiecie już, że niedawno mieliśmy niecały dzień małej zimy. Muszę pochwalić Olbrzyma za to, że nie bał się spacerku po zimnym białym puchu i zbytnio mu nie przeszkadzały spadające na jego bujne futro płatki śniegu.
Dla mnie ta cała zima to porażka. Co z tego, że moi przodkowie pochodzą z Archangielska w Rosji, gdzie jak wiadomo panuje surowy klimat. Pomyślałem sobie, że Miami Beach na Florydzie to to nie jest i schowałem się pod murkiem, a potem dałem dyla do domku...Mam nadzieję, że Ursus nie zauważył mojej ucieczki i niechęci do śniegu, bo inaczej mam przechlapane, a mój autorytet szefa może zostać nadszarpnięty. To tak między nami Drodzy Czytelnicy...
wtorek, 9 grudnia 2008
poniedziałek, 8 grudnia 2008
147. A jednak Ursus Bach
Nasza Pani nie miała innego wyjścia, jak zgodzić się i przyjąć do wiadomości, że jestem Ursusem Bachem. Bez dwóch zdań. Trochę trudno początkowo było ją przekonać, ponieważ cały czas twierdziła, że mój charakter nie pasuje do- jej zdaniem- statecznego Pana J.S.Bacha. Jednak nie o charakter tu chodzi, a o mój kudłaty wygląd...Pan Bach na zdjęciach również nie przypomina chucherka, a poważną osobistość. Niczym ja kociobistość. Kilka dni temu nasza Opiekunka postanowiła jeszcze raz wykorzystać mój odpoczynek na kanapie i sfotografowała mnie w dość nietypowej sytuacji...hmm
(Jak nie Mufasa to moja Właścicielka sobie za dużo pozwala, hmm)
(A może bym spróbował zgłosić się na casting do Trzech Muszkieterów? hmm)
(Nie rozumiem, dlaczego moi Ludzie śmieją się z tego zdjęcia najbardziej, hmm)
(Ursusie- tu Pan Bach, godnie reprezentuj moją osobę w kocim świecie muzyki)
fot. z wikipedia.
(Jak nie Mufasa to moja Właścicielka sobie za dużo pozwala, hmm)
(A może bym spróbował zgłosić się na casting do Trzech Muszkieterów? hmm)
(Nie rozumiem, dlaczego moi Ludzie śmieją się z tego zdjęcia najbardziej, hmm)
fot. z wikipedia.
środa, 3 grudnia 2008
146. Językowo
Może wyda Wam się to dziwne, ale obaj, jak i zresztą wszystkie koty na całym świecie, jesteśmy w stanie zrozumieć każdy język ludzki i zwierzęcy.
Ale sami umiemy mówić tylko po miaukowemu. Na szczęście klawiatura na której stukamy łapkami, sama sobie tłumaczy nasze literki z naszego kociego języka na Wasz ludzki
A oto my bardzzoo językowi....
Ale sami umiemy mówić tylko po miaukowemu. Na szczęście klawiatura na której stukamy łapkami, sama sobie tłumaczy nasze literki z naszego kociego języka na Wasz ludzki
A oto my bardzzoo językowi....
piątek, 28 listopada 2008
145. Niegrzeczny Ursusik
Nabroiłem w ostatnich dniach. Zaczęło się od drapania krzesła, a skończyło na stłuczeniu wazonu. Moja Pani przekładała na stole jakieś ważne dla naszych Opiekunów dokumenty, umowy i rachunki. Chciałem zobaczyć i sprawdzić, co też nasza Właścicielka składa i segreguje. Wskoczyłem na stół i zacząłem wąchać wszystkie leżące papiery. Podszedłem też do okna, z którego mogłem oglądać ptaki. Nie zauważyłem wazonu z wodą i moim kudłatym ogonem, a potem ciałem popchnąłem go, a wszystko spadło, roztrzaskało się, zalało podłogę, w tym kilka dokumentów naszych Ludzi. Pani się zdenerwowała i nakrzyczała na mnie. Dałem wtedy łapki za pas i uciekłem szybko pod łóżko Państwa. Pan też na mnie nakrzyczał, ale po chwili moim Opiekunom przeszedł gniew i wtedy wróciłem do nich, aby otrzeć się o ich nogi, donośnie mrucząc. Nasza Właścicielka wytarła podłogę, pozbierała szkło, a zmoknięte ważne papiery powiesiłą na kaloryferze...Mufasa przybiegł sprawdzić, co się stało, a potem zrobił mi wykład. Niebieściuch niech nie będzie taki idealny, bo my wiemy, że też raz mu się zdarzyło strącić doniczkę z ziemią, o mordowaniu ptaków nie wspominając...hmm
czwartek, 20 listopada 2008
144. Ursus i Pan Kurczak
Chciałem Wam przedstawić mojego nowego kumpla: Pana Kurczaka. Szkoda, że nie można się z nim ganiać, uprawiać zapasów i robić myju myju po pyszczku jak z Mufasiskiem Przyznam, że gustuję w drobiu, ale nie takim jak ten osobnik.
sobota, 15 listopada 2008
143. Mufasa lubi trawkę ;)
Dziękujemy Wam drodzy Czytelnicy za takie miłe słowa i komentarze w naszym i pod naszym filmikiem, szczególnie Pani Mollinie i Jusi. Aż się zawstydziłem, a przecież ja Ursusik dzielny jestem i nie powinienem się rumienić...
Tymczasem Mufasio ma co innego do roboty...hmm
A wcale bo nie, jestem i wszystko czytam. Doigra się Kupa Kłaków za te zdjęcia z poprzedniej notki o Draculi. Póki co, pojem sobie trawkę dla kotów, którą "zasadziła" mi Pani. Jakaś dziwna ta trawka, bo tylko 3 dni rosła, hmm, ale mi smakuje...
A i ja jestem zadowolony z opinii Waszych drodzy Czytelnicy, dotyczących filmiku, nie tylko Ursus...
A teraz pozwolicie, że się usunę i skonsumuję zieleniaka. Z Olbrzymem rozprawię się po posiłku...
Tymczasem Mufasio ma co innego do roboty...hmm
A wcale bo nie, jestem i wszystko czytam. Doigra się Kupa Kłaków za te zdjęcia z poprzedniej notki o Draculi. Póki co, pojem sobie trawkę dla kotów, którą "zasadziła" mi Pani. Jakaś dziwna ta trawka, bo tylko 3 dni rosła, hmm, ale mi smakuje...
A i ja jestem zadowolony z opinii Waszych drodzy Czytelnicy, dotyczących filmiku, nie tylko Ursus...
A teraz pozwolicie, że się usunę i skonsumuję zieleniaka. Z Olbrzymem rozprawię się po posiłku...
środa, 12 listopada 2008
142. "Po 10 dniach mieszkania w domku"-video
Przedstawiam Wam filmik z czasów, kiedy mieszkałem dopiero dziesięć dni w nowym domku. Muszę przyznać, że Mufasio zachowywał się bardzo grzecznie, (poza ustalaniem hierarchii przez pierwsze dwa hmm).
To jeden z pierwszych filmików, jakie nasi Ludzie nagrali z naszym udziałem...
To jeden z pierwszych filmików, jakie nasi Ludzie nagrali z naszym udziałem...
poniedziałek, 10 listopada 2008
141. Mufasa Dracula
W tajemnicy przed Mufasiskiem wysłałem też jego zdjęcia na casting donowej roli Draculi. Dzięki Waszym- moi drodzy Czytelnicy- komentarzom,doszedłem do wniosku, że ja również nadawałbym się na Hrabiego Draculę.
Póki co wyślę też ofertę Ruska do "Szczęk", bo nigdy nie wiadomo...
A o to Niebieściuch Mufasa Dracula!
Póki co wyślę też ofertę Ruska do "Szczęk", bo nigdy nie wiadomo...
A o to Niebieściuch Mufasa Dracula!
sobota, 8 listopada 2008
140. Ursus w "Szczękach"?
Postanowiłem iść za ciosem i wysłałem moją ofertę do nowego odcinka "Szczęk" w pewnej Wytwórnii Kocio-Filmowej...Ciekawe, czy mam szanse...? hmm
czwartek, 6 listopada 2008
139. Satanistyczna waga Ursusa, czyli po wizycie u weterynarza
Oj jak długo nie pisałem, nie gniewajcie się, byłem zajęty. Śledziłem losy kraju moich przodków w telewizorku, a działy się tam rzeczy niebywałe. Wybierano prezydenta. Nawet moi Państwo nie bardzo się interesowali, jak ja i Rusek. Kanał CNN, który nasi Właściciele oglądają w celach nauki takiego innego języka, wydał mi się dziwny, bo ludzie używali tam jakiejś innej mowy, niż ta która słyszę na co dzień w domku. I pomyśleć, że to język moich przodków. Taki jakiś angielski-amerykański hmm. A mi najbardziej przypadł do gustu język polski i jak moi Opiekunowie wołają do mnie "Ursusik" oraz "Ursusiki są w guziki, mają małe baloniki". Dziwactwa takie, ale nie pomruczę- bardzo lubię.
A teraz do rzeczy, bo ja chciałem pisać o mojej wizycie u weterynarza, a nie prezydencie amerykańskim. Nie musicie się martwić, bowiem w opinii zwierzęcej lekarki jestem zdrowy, piękny i nie mam nadwagi. Ale już nie można mnie tuczyć, tak więc nici z większych porcji;) Kiedy tylko pojawiłem się na recepcji kliniki weterynaryjnej w transporterku, z którego po otwarciu drzwiczek wychyliłem głowę, jakaś inna kobieta siedząca obok i trzymająca na kolanach swojego kota w mniejszym, niż mój transporterku, zauważyła mnie i była pod wielkim wrażeniem mojej rysiej urody. Hmm, nie pomruczę, że mi się nie podobało...A kiedy weszliśmy we trójkę, (czyli moi Ludzi i ja), do gabinetu, pani weterynarz powiedziała tak : "jaki piękny maine coon, piękny w swojej rasie wśród innych maine coon'ów"...Ucieszyłem się i do tej pory chodzę dumnie, kiedy przypomnę sobie jej komplementy. Zostałem zaszczepiony, obadany, lekarka zwierzęca posłuchała mojego serduszka, sprawdziła ząbki, uszka, oczka, a potem zważyła. I tu pojawił się mały problem. O ile jestem gabarytowo w normie to moim Państwu nie spodobała się moja waga, która wynosiła 6 kg i 66 gram. Same szóstki, coś podobnego. Mufasa nie pozostawił na mnie suchej nitki i pomruczał mi, że jestem satanistycznym kocurem. Dostał już w karczycho, a moja Pani zapowiedziała, że postara się mnie podtuczyć tylko o 1 gram. Tak, aby waga nie była taka szóstkowa...hmmm
A teraz do rzeczy, bo ja chciałem pisać o mojej wizycie u weterynarza, a nie prezydencie amerykańskim. Nie musicie się martwić, bowiem w opinii zwierzęcej lekarki jestem zdrowy, piękny i nie mam nadwagi. Ale już nie można mnie tuczyć, tak więc nici z większych porcji;) Kiedy tylko pojawiłem się na recepcji kliniki weterynaryjnej w transporterku, z którego po otwarciu drzwiczek wychyliłem głowę, jakaś inna kobieta siedząca obok i trzymająca na kolanach swojego kota w mniejszym, niż mój transporterku, zauważyła mnie i była pod wielkim wrażeniem mojej rysiej urody. Hmm, nie pomruczę, że mi się nie podobało...A kiedy weszliśmy we trójkę, (czyli moi Ludzi i ja), do gabinetu, pani weterynarz powiedziała tak : "jaki piękny maine coon, piękny w swojej rasie wśród innych maine coon'ów"...Ucieszyłem się i do tej pory chodzę dumnie, kiedy przypomnę sobie jej komplementy. Zostałem zaszczepiony, obadany, lekarka zwierzęca posłuchała mojego serduszka, sprawdziła ząbki, uszka, oczka, a potem zważyła. I tu pojawił się mały problem. O ile jestem gabarytowo w normie to moim Państwu nie spodobała się moja waga, która wynosiła 6 kg i 66 gram. Same szóstki, coś podobnego. Mufasa nie pozostawił na mnie suchej nitki i pomruczał mi, że jestem satanistycznym kocurem. Dostał już w karczycho, a moja Pani zapowiedziała, że postara się mnie podtuczyć tylko o 1 gram. Tak, aby waga nie była taka szóstkowa...hmmm
sobota, 1 listopada 2008
138. Tęczowy Most
Dowiedzieliśmy się, że 1 listopada ludzie obchodzą Dzień Wszystkich Świętych. Wiemy też, że jest takie miejsce, do którego ludzie idą po śmierci, a w którym cieszą się życiem wiecznym. To Niebo, jednak droga do niego kręta i wyboista, a żeby do niego wejść muszą sobie zasłużyć.
My Koty bez wyjątku mamy już zapewniony Tęczowy Most...
My Koty bez wyjątku mamy już zapewniony Tęczowy Most...
Tęczowy most
Ta część nieba nazywana jest Tęczowym Mostem.
Kiedy odchodzi zwierzę, które było szczególnie bliskie komuś, kto pozostał po tej stronie, udaje się na Tęczowy Most. Są tam łąki i wzgórza, na których wszyscy nasi mali przyjaciele mogą bawić się i biegać razem. Mają tam dostatek jedzenia, wody i słońca; jest im ciepło i przytulnie.
Wszystkie zwierzęta, które były chore i stare powracają w czasy młodości i zdrowia; te które były ranne lub okaleczone są znów całe i silne,takie, jakimi je pamiętamy marząc o czasach i dniach, które przeminęły. Zwierzęta są szczęśliwe i zadowolone, z jednym małym wyjątkiem: każde z nich tęskni do tej jedynej, wyjątkowej osoby, która pozostała po tamtej stronie.
Biegają i bawią się razem, lecz przychodzi taki dzień, gdy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. Jego lśniące oczy są skupione, jego spragnione ciało drży. Nagle opuszcza grupę, pędząc ponad zieloną trawą, a jego nogi poruszają się wciąż prędzej i prędzej.
To ty zostałeś dostrzeżony, a kiedy ty i twój najlepszy przyjaciel wreszcie się spotykacie, obejmujecie się w radosnym połączeniu, by nigdy już się nie rozłączyć. Deszcz szczęśliwych pocałunków pada na twoją twarz, twoje ręce znów pieszczą ukochany łeb; patrzysz znów w ufne oczy swego przyjaciela, który na tak długo opuścił twe życie, ale nigdy nie opuścił twego serca.
A potem przekraczacie Tęczowy Most — już razem...
Paul C. Dahm tłum. HARY
Ku pamięci naszej blogowej Koleżanki Agatki, która odeszła w te lato...
Ursusik i Mufasek
Ku pamięci naszej blogowej Koleżanki Agatki, która odeszła w te lato...
Ursusik i Mufasek
czwartek, 30 października 2008
137. Ursus idzie do weterynarza...
Jutro bardzo ważny dzień przede mną. Idę na wizytę do pani weterynarz, która mnie zaszczepi, zważy i sprawdzi mój ogólny stan zdrowia. Ohojo, co to się będzie działo, kiedy właduję się na wagę. Hmm. Mufasicho Niebieskie Karczycho przytył przez rok 1 gram. Coś podobnego! 😀
Podsłuchałem rozmowę naszych Ludzi i Pani stwierdziła, że jeśli zwierzęcy lekarz powie, że mam nadwagę albo że nie można mnie już tuczyć to nie mam co liczyć na dodatkowe porcje smakołyków. A jeśli weterynarz uzna, że za mało ważę to będę dostawał więcej jedzonka. Chciałbym wierzyć, że będę za chudy, jednak Rusek po cichu nazywa mnie Kotem Spaślakiem albo Tucznikiem...
Oberwie mała Kreatura za takie mruczenie....
Podsłuchałem rozmowę naszych Ludzi i Pani stwierdziła, że jeśli zwierzęcy lekarz powie, że mam nadwagę albo że nie można mnie już tuczyć to nie mam co liczyć na dodatkowe porcje smakołyków. A jeśli weterynarz uzna, że za mało ważę to będę dostawał więcej jedzonka. Chciałbym wierzyć, że będę za chudy, jednak Rusek po cichu nazywa mnie Kotem Spaślakiem albo Tucznikiem...
Oberwie mała Kreatura za takie mruczenie....
środa, 29 października 2008
136. A może Ursus Bach i Mufasa Mozart?
Wczoraj mój Pan obejrzał nasze zdjęcia z poprzedniej notki i nie zgodził się z naszą Panią, co bym ja Ursusik pasował do Mozarta. Powiedział, że to Mufasa powinien się nazywać Mozart, a ja Bach. Pani starała się Pana przekonać, że brała tylko pod uwagę charaktery nasze i tych dwóch kompozytorów. Ale Pan nie dał za wygraną i stwierdził, że w tym wypadku Pani powinna wziąć pod uwagę tylko nasz wygląd...Państwo się poróżnili, dlatego chciałem zapytać Was drodzy Czytelnicy który z nas powinien być Mozartem, a który Bachem...hmm
poniedziałek, 27 października 2008
135. Ursus Mozart i Mufasa Bach
W świecie muzycznym zagrzmiało, bowiem szykuje się wielki powrót Bacha i Mozarta, tylko w kociej wersji....
Ursus Mozart
(Moja Pani wykorzystała moment mojej drzemki...hmm)
Mufasa Bach
(Znowu mam coś na głowie...)
Ursus Mozart
(Moja Pani wykorzystała moment mojej drzemki...hmm)
Mufasa Bach
(Znowu mam coś na głowie...)
134. Przyjaźń rosyjsko-amerykańska ;)
Wbrew pozorom i temu, co piszą gazety i podają media, przyjaźń rosyjsko-amerykańska kwitnie. My obaj jesteśmy tego przykładem i chcemy pokazać światu, że można żyć w zgodzie! (Hmm, oczywiście od czasu do czasu małe zapasy, "karczing" i berek są niezbędne, ale nie będziemy tu się rozdrabniać)
Ja Ursusik jako Amerykański Kocur i Mufasa jako Rosyjski Kocur potrafimy być przyjaciółmi....Zostaliśmy przyłapani na gorącym uczynku...
(Przysypiamy sobie na naszej ulubionej-obok niebieskiego kocyka- kapce...Rusek zajął sobie więcej, hmm)
Kudłaczu- nie chrap!
(Olbrzymie, nie rozpychaj się tak!)
Ja Ursusik jako Amerykański Kocur i Mufasa jako Rosyjski Kocur potrafimy być przyjaciółmi....Zostaliśmy przyłapani na gorącym uczynku...
(Przysypiamy sobie na naszej ulubionej-obok niebieskiego kocyka- kapce...Rusek zajął sobie więcej, hmm)
Kudłaczu- nie chrap!
(Olbrzymie, nie rozpychaj się tak!)
sobota, 18 października 2008
piątek, 17 października 2008
132. Ursus jakiego nie znacie...
czwartek, 16 października 2008
131. Ursus jako Cool Cat- premiera
Dziś premiera mojego najnowszego filmu pt. "Wspomnienie z lata". Zostałem wyłoniony drogą eliminacji i wygrałem casting przeprowadzony przez moją Panią na pierwszoplanową rolę kocurkową. Film został wyprodukowany w MojaPani&MójPan Productions, ale zastanawiam się, czy nie założyć własnej Ursusikowej Wytwórni Filmowej. Hmm
Wcieliłem się w Cool Cat'a, a muzyka pochodzi od utworu pod tym samym tytułem, autorstwa słynnego zespołu Queen, gdzie śpiewa niejaki pan Freddie Mercury. Dowiedziałem się, że ten muzyk również kochał koty i miał ich aż dziewięć sztuk Podobno.
Nawet wiem, jak miały na imię: Tom, Jerry, Oscar, Tiffany, Delilah, Goliath, Miko, Romeo i Lily. Delilah doczekała się nawet specjalnie dla niej napisanego utworu. Ciekawe, czy ktoś stworzy dla mnie piosenkę...hmm
Póki co zapraszam na premierę "Wspomnienia z lata" z moim udziałem.
Nie rozumiem tylko, dlaczego moi Państwo się naśmiewają, kiedy oglądają takie kino...hmm
😆
Wcieliłem się w Cool Cat'a, a muzyka pochodzi od utworu pod tym samym tytułem, autorstwa słynnego zespołu Queen, gdzie śpiewa niejaki pan Freddie Mercury. Dowiedziałem się, że ten muzyk również kochał koty i miał ich aż dziewięć sztuk Podobno.
Nawet wiem, jak miały na imię: Tom, Jerry, Oscar, Tiffany, Delilah, Goliath, Miko, Romeo i Lily. Delilah doczekała się nawet specjalnie dla niej napisanego utworu. Ciekawe, czy ktoś stworzy dla mnie piosenkę...hmm
Póki co zapraszam na premierę "Wspomnienia z lata" z moim udziałem.
Nie rozumiem tylko, dlaczego moi Państwo się naśmiewają, kiedy oglądają takie kino...hmm
niedziela, 12 października 2008
środa, 8 października 2008
sobota, 4 października 2008
128. Dzień Zwierząt
Tu Mufasa. Widzę, że Ursusik trochę się poddenerwował, ale przyznacie, że pomysł na zmianę nazw statuetkom do najlepszych nie należy. Może trochę za bardzo wyraziłem moją Mufaskową opinię, wyśmiewając Kudłacza marzenie, ale nie mogłem się powstrzymać. Najbardziej mnie wytrąciło z równowagi te ptaszysko, co się tu wkradło i obraziło Olbrzyma. Tylko ja mogę krytykować i wypowiadać się na temat Kupy Kłaków, więc niech sobie ten Pióropusz nie pozwala za dużo. Co prawda nie ma co z nim zadzierwać, bo prawda jest taka, że pożarłby nas obu na miejscu. A skoro mowa o pożeraniu to chciałem złożyć życzenia mojemu Kudłatemu Współmieszkańcowi i Towarzyszowi mojego kociego życia, z okazji Dnia Zwierząt, obchodzonego właśnie dziś, czyli 4-go października. Niech się Ursusso dobrze ma, niech czyści miski w tempie torpedy, niech zawsze będzie wesoły i taki kudłaty.To się wysiliłem na takie życzenia, ale wiecie, Olbrzym niezawsze mnie denerwuje. Często to mój kumpel sportowy i choć nie zawsze gra jest czysta , np. "karczing", to i tak lubię zapasy z Nim, berka, wskakiwanie i łapanie za Ursusikowy ogon. Blee kończę ten post, bo mi tu jakieś love story wyjdzie za chwilę, a ja jestem zbyt poważny na takie głupoty;)Także wszystkiego najlepszego Zwierzaki z okazji naszego Święta! żebyście miały domki, ciepełko, jedzonko, opiekę i miłość Waszych Opiekunów!
sobota, 27 września 2008
127. Ursusik skrytykowany!
Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że tak będzie. Napisałem o moim marzeniu, o moich aktorskich umiejętnościach i ich wpływie na światową kinematografię i co? Ano to, że Mufasa ze swoim zarozumiałym pyszczkiem musiał mnie wyśmiać. Skrytykował moje pomysły, sugerując mi, że palma i to złota mi odbiła...Pozwoliłem Mu czytać moje posty, a on tak się odwdzięcza? Nie mam innego wyjścia, jak rozprawić się z Nim dziś wieczorem, kiedy skończy przysypiać na kocyku. Będą zapasy, kocie judo, cokolwiek to jest, a do tego niech się nastawi Niebieska Kreatura jedna, że poczuje na nowo, czym jest "karczing"...Kociobiście doświadczy, chciałem dodać...Do tego jakieś wstrętne ptaszysko wkradło się do mojego bloga i śmie mnie krytykować...Myśli, że przestraszę się tych jego szponów, dzioba i pyszałkowatego spojrzenia. O nigdy! A sio stąd kupo piór! Jestem dziś bardzo zły i aż pędzelki na uszkach mi się powyginały, a wąsiki opadły, wskutek czego nie wyglądam wytwornie jak zawsze. Ale prawdziwy talent krytyki się nie boi i nadal będę pisał co myślę...a jutro poczuję się lepiej!
poniedziałek, 22 września 2008
126. Ptasie rozważania
Mówią, że ja jestem ptasim móżdżkiem, ale nie wiedzą, że wielu z nich to głupcy...Na przykład takie Kocisko, co mu się nowe statuetki marzą...
Do czego ten świat dąży...
niedziela, 21 września 2008
125. Nagrodę Ursusa Roku
Musiał już coś napisać, bo widzę, że dwa razy ktoś tu się logował i coś majstrował, a na pewno nie była to moja Pani ani Pan. Hmm, wydaje mi się, że Mufasa kręci się tutaj i Wam pisze złe rzeczy na mnie. Nie wierzcie mu, bo On taki grzeczniutki też nie jest...
Tę część posta ukryłem i Rusek widzi tylko zakodowane literki..To, co napiszę teraz poniżej zostanie odkodowane, tak aby i On mógł czytać...
Zagrałem w kilku filmach, które moim Ursusikowym zdaniem mają ogromne szanse zmienić i zrewolucjonizować całą kinematografię światową. Uważam, że to świetne obrazy z zakresu kina akcji i komedii, a moje kreacje aktorskie to nie tylko umiejętności, to po prostu wrodzony talent!
Dlatego bardzo się rozczarowałem, że na Festiwalu w Gdyni żadna z moich aktorskich kreacji nie została oceniona. Ba! nawet żaden film nie zakwalifikował się, aby inni mogli je obejrzeć, a jury osądzić...Wiem, że nie współpracuję ze znanymi Wytwórniami, ale liczę, że Kocioliwood sam się do mnie zgłosi, jeśli tylko mój menadżer, którego jeszcze nie zatrudniłem, zareklamuje i poleci moją Ursusikową Kociobistość.
Nie jest mi żal, ale nie rozumiem, jak można mnie nie docenić? Takiego Kocura Olbrzyma jak Ja?
Postanowiłem, że złożę wniosek z prośbą do świata branży filmowej
i zapytam, czy nie można by było zastąpić tych wszystkich śmiesznych i żenujących nazw na statuetki moim imieniem. Słyszałem przedziwne, bo np. "Oskary", "Złote Lwy" (już bliżej, bo to też Koty, hmm), "Cezary", "Złote Globy", "Złote Palmy", "Noble".."Pulitzery"..Są też: "Fryderyki", "Wiktory", "Europe Music Awards" i to pewnie nie wszystko...Co to ma być? Po co tak mieszać sobie w głowach? Czy ludzie są w stanie zapamiętać każdą z tych nazw i nagród?
Dlatego apeluję, żeby wszystkie te statuetki nazwać URSUSAMI.
Czy nie ładniej by wyglądała gala, podczas której prowadzący ogłaszaliby światu, że:
Ursusa Roku otrzymuje....
Ursusa Publiczności otrzymuje...
Ursusa za najlepszą rolę pierwszoplanową kobiecą otrzymuje....
Ursusa za najlepszą rolę pierwszoplanową męską otrzymuje....
I tak dalej.
A dla dzieci przewidziałbym URSUSIKI...
Subskrybuj:
Posty (Atom)