W natłoku moich maine-coon'owych spraw, uzmysłowiłem sobie, że skoro przedstawiłem Wam Filemoncię, to nie mogę pominąć innego kociego sąsiada.
Dlatego dziś opowiem Wam o Gładkim.
Kto to taki? To kot z sąsiedztwa, a nawiasem mówiąc współmieszkaniec Markizy Filemoncii. Nigdy nie dowiedziałem się, czy jest on z nią spokrewniony. Jedyne co wiem, to to, że na pewno jest kocurem ;-) i nazywa się naprawdę Ali. (Widać, że właściciel Filemoncii i Gładkiego to wielbiciel białych kotów, tak jak moi Państwo- niebieskich;)).
Dlaczego “Gładki”?-zapytacie. W tym celu przytoczę ponownie zapiski mojej Pani....bo niby skąd ja mam to wszystko wiedzieć....
" Zwykłam nazywać- spotykane przez mnie tutaj koty- na podstawie mojego pierwszego skojarzenia z nimi związanymi. (Tak jak to zrobiłam z Filemoncią, bo przypominała mi kota Filemona z Dobranocki. Dlatego też bez zbytniego wysiłku wymyślałam imiona dla sąsiedzkich kotów, aby nie ograniczać się tylko do nazwy typu "ten rudy", czy "ta biała".
W tamtym roku odwiedził nas również ten biały kocur. Siedział sobie na parapecie od strony naszego pokoju dziennego i bardzo chciał wejść do nas do mieszkania. Dziś się śmieję i sama sobie dziwię, jak mogłam pomylić go z Hrabiną...A ponieważ stwierdziłam, że to Biała Dama, bez wahania go zaprosiłam. Dopiero kiedy otworzyłam drzwi, zauważyłam, że nie jest to Filemoncia....A jeśli nie Filemoncia to kto?
Spojrzałam na jego sierść i powiedziałam: ... “To nie ona.., ten kot jest inny, jakiś taki gładki...”
I stąd ta nazwa “Gładki”.
Mimo że Gładki jest podobny do Filemoncii poprzez białe umaszczenie sierści, to jednak różni się od niej. Po pierwsze ma inne oczy: jedno jest niebieskie, drugie bursztynowe. Po drugie słyszy, (Biała Dama cierpi na głuchotę), a po trzecie ma krótszą sierść, aniżeli Filemoncia,(zdjęcie obok).
Obydwa te koty różnią się, jeśli chodzi o charakter. Filemoncia- wyniosła, sprawiająca wrażenie zarozumiałej. Gładki natomiast zachowywał się do tej pory jak “dzikus”, stoczył kilka walk z innymi kocurami, przez co “wylądował” u weterynarza. Potrafił siedzieć w trawie kilka godzin, nie dbając o swoją sierść, co powodowało, że był brudny. Nieprzewidywalny- raz czuły, innym razem potrafi ugryźć. Nie toleruje innych kotów, choć przed Filemoncią “czuje” mały respekt.
Kiedy zachodził w nasze progi domowe, chętnie częstował się tym, co zostawiła w miseczce Hrabina. W zasadzie niewybredny kocur, taki amant...;-) Nie chciał też być brany na ręce i zdarzało się, że wtedy syczał, alarmując nas śmiesznym miauczeniem, podobnym do dźwięku wydawanego przez lalkę...
Można powiedzieć, że aktualnie bardzo się zmienił, wydoroślał, urósł, jego sierść stała się czystsza, a także przytył ;-). Podejrzewamy, że został wykastrowany, bo i również się uspokoił. Tak, jak Filemoncia upatrzyła sobie nas i przesiadywała u nas w domu, tak Gładki, (jakby jej wzorem), znalazł sobie innych adoratorów. Choć nie bywa u nas za często, to jednak nas rozpoznaje, kiedy spotykamy go przypadkowo np. na “Szlaku Fildegardy”, czy w garażu. Okazuje nam wtedy swoją kocią radość, prosi o pogłaskanie, nie pogardzi też smakołykiem, jeśli taki mu zaoferujemy. Chyba też nas lubi ;-)".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz