To co dobre szybko się kończy. Po mile spędzonym czasie w kocim klubie Szafa, nadszedł czas wytężonego wysiłku, gdyż jutro muszę polecieć do Kotonolulu. Zadzwonił do mnie szef kociego domu mody "Ursus Versacze", by przypomnieć mi o pokazie najnowszej kolekcji jesień-zima 2009/2010. Zostałem ponownie wyróżniony, by reperezentować znany Wam już dom kociomody, z którym podpisałem kontrakt na zdecydowanie większą liczbę puszek i saszetek, niż poprzednio, a mój pyszczek ma reklamować najnowsze propozycje na nadchodzący sezon. Dobrze, że cały czas trenuję kociarate, jogging, kocie sumo, a nawet tańczę, ponieważ wszelkie te aktywności bardzo korzystnie wpływają na mój Ursusikowy wygląd. A koci model musi się dobrze prezentować na wybiegu. Na szczęście nie wymaga się od nas ciągłego odchudzania i przestrzegania ścisłej diety, nie strofuje się nas i nie wyśmiewa, a zaburzenia żywienia są nam obce. Bo co to by było za kotowaty z anoreksją?
Poza tym dowiedziałem się, że Kotonolulu zostało oficjalnie okrzyknięte miastem kociomody, niczym Milan czy Mediolan oraz Paryż w ludzkim świecie. Z tej okazji zaplanowano uroczysty bankiet, na którym zamierzam spróbować kolejnych egoztycznych potraw Cała impreza odbędzie się przy współpracy z KotElle, Kociopolitanem i KotVogue, dla którego już pozowaliśmy i nawet projektant M.Walentino udzielał mu wywiadu. Czeka mnie jutro sporo przygotowań, najpierw wyczesanie futerka, łapicure, prostowanie pędzelków i czyszczenie oczu i uszu. Na szczęście nie muszę się malować, gdyż mam pozostać naturalny, bo ponoć tak jest najładniej i najbardziej imponująco wtedy wyglądam. Gdyby ktoś z Was drodzy koci Przyjaciele, chciałby przylecieć do Kotonolulu i zobaczyć mnie kociobiście na wybiegu, serdecznie zapraszam. Uprzedzam tylko, że w tym czasie nie pojawię się w Szafa-Club, a w kwestii niepędzlowania misek w tempie torpedy nie mogę nic obiecać. Bo cały dzień z pustym brzucholkiem chodził nie będę!
23 łapek (comments) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz