Drodzy Koci Czytelnicy, chciałem na wstępie życzyć Wam wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kota, który to miał miejsce 17 lutego. Niech nam nigdy nie zabraknie miłości naszych ludziowatych, bo jednak pomimo że błądzą i czasem się wymądrzają to dobre z nich stworzenia. Życzę Wam także pełnych miseczek, bo co byśmy my kotowate zrobiły bez jedzonka. Prawda?
Zajęty leczeniem Ruska i Państwa prawie zapomniałem o naszym święcie. Prawdopodobnie urodziny Niebieściucha przysłoniły jego ogrom. Mimo to uważam, że Mufaskowa uroczystość bardzo się udała, choć nie pomruczę, wróciłem nad ranem bardzo zmęczony do domku z powodu organizacji tej wielkiej kocioimprezy.
Zaczęło się od tego, iż musiałem wcześnie zająć dobre miejsce przed wejściem do Klubu Szafa, tak aby po jego otwarciu nie musieć stać w kolejce i być pierwszym. Obmyśliłem plan przyjęcia-niespodzianki dla mojego Współmieszkańca. W tym celu już za dnia pozwoliłem sobie wskoczyć na ludzką półkę i pośród ubrań wyczekiwać.
Nasi Ludzie na szczęście niczego nieświadomi, rozmawiali sobie i zajmowali się swoimi sprawami. Pomimo, iż próbowałem zarezerwować lokal tylko dla nas, zarząd naszego tajnego miejsca spotkań, nie wyraził na to zgody.
-Klub jest bardzo duży, to też pomieścicie się bez problemu- pomruczeli.
Cóż mogłem zrobić?
W czasie mojego czuwania, Pani Szafa szepnęła mi, abym się nie denerwował, bowiem dla każdego starczy miejsca, po czym specjalnie dla mnie zanuciła piosenkę. Uspokoiła mnie tym. W tym samym czasie Rusek przechadzał się dumnie po pokoju w poszukiwaniu mojej kocioosoby, a po odnalezieniu mnie, zaniepokoił się i zdziwił moim wysiadywaniem wewnątrz naszego miłego mebla. Wyraził swoje słowa dezaprobaty pod moim adresem, a potem dodał, że niepotrzebnie się zdradzam przed naszymi Ludźmi, gdyż im również zdarza się domyślić, że coś knujemy. A przecież Klub Szafa to nasza tajemnica, o której żaden człowiek nie może się dowiedzieć. Zniecierpliwiony zapytał mnie, dlaczego nie haruję w koszyku, skoro nasze kocie, tajne miejsce spotkań jest otwierane w porach nocnych, kiedy Pani i Pan już dawno śpią.
Zajęty leczeniem Ruska i Państwa prawie zapomniałem o naszym święcie. Prawdopodobnie urodziny Niebieściucha przysłoniły jego ogrom. Mimo to uważam, że Mufaskowa uroczystość bardzo się udała, choć nie pomruczę, wróciłem nad ranem bardzo zmęczony do domku z powodu organizacji tej wielkiej kocioimprezy.
Zaczęło się od tego, iż musiałem wcześnie zająć dobre miejsce przed wejściem do Klubu Szafa, tak aby po jego otwarciu nie musieć stać w kolejce i być pierwszym. Obmyśliłem plan przyjęcia-niespodzianki dla mojego Współmieszkańca. W tym celu już za dnia pozwoliłem sobie wskoczyć na ludzką półkę i pośród ubrań wyczekiwać.
-Klub jest bardzo duży, to też pomieścicie się bez problemu- pomruczeli.
Cóż mogłem zrobić?
W czasie mojego czuwania, Pani Szafa szepnęła mi, abym się nie denerwował, bowiem dla każdego starczy miejsca, po czym specjalnie dla mnie zanuciła piosenkę. Uspokoiła mnie tym. W tym samym czasie Rusek przechadzał się dumnie po pokoju w poszukiwaniu mojej kocioosoby, a po odnalezieniu mnie, zaniepokoił się i zdziwił moim wysiadywaniem wewnątrz naszego miłego mebla. Wyraził swoje słowa dezaprobaty pod moim adresem, a potem dodał, że niepotrzebnie się zdradzam przed naszymi Ludźmi, gdyż im również zdarza się domyślić, że coś knujemy. A przecież Klub Szafa to nasza tajemnica, o której żaden człowiek nie może się dowiedzieć. Zniecierpliwiony zapytał mnie, dlaczego nie haruję w koszyku, skoro nasze kocie, tajne miejsce spotkań jest otwierane w porach nocnych, kiedy Pani i Pan już dawno śpią.
Nie wiedziałem, co odmruczeć panoszącemu i wymądrzającemu się Niebieściuchowi, nie mogłem przecież puścić pary z pyszczka o urodzinowej niespodziance dla Niego. Co to by było, gdyby się dowiedział? Zmyśliłem więc na poczekaniu tanią historyjkę, jak to dziś- w ramach promocji- dla pierwszych dziesięciu klientów, czeka gawron po amerykańsku oraz szaszłyki z wróbla . Mufasa uwierzył w moje małe kłamstewsko, węstchnął lekko i napomknął, że czasem już nie ma siły na moje wybryki, po czym machnął łapką. Poczułem ulgę, ponieważ moja żarłoczkiewiczowa natura- jak chyba nigdy- bardzo mi pomogła.
Kiedy nadszedł upragniony wieczór, poradziłem Mufasie, aby przyodział coś eleganckiego na wyjście do Klubu Szafa. Rusek przebierał w swojej kociej garderobie i nie potrafił się na nic zdecydować. Poradziłem Mu kremową muszkę i czerwoną obróżkę, a sam w tym czasie przeczesałem futerko oraz poprawiłem pędzelki na uszkach. Oto jak wyglądał:
Poczekaliśmy, aż Ludzie zasną, a w celu przyśpieszenia tej czynności, a raczej stanu, pomruczałem im do ucha acapella moją kołysankę traktorową pt."Śpij i śnij". W ten sposób upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu, hmm , gdyż nie dość, że uśpiłem ich niemal natychmiastowo, to również się rozśpiewałem przed moim recitalem.
C.d.n....
Kiedy nadszedł upragniony wieczór, poradziłem Mufasie, aby przyodział coś eleganckiego na wyjście do Klubu Szafa. Rusek przebierał w swojej kociej garderobie i nie potrafił się na nic zdecydować. Poradziłem Mu kremową muszkę i czerwoną obróżkę, a sam w tym czasie przeczesałem futerko oraz poprawiłem pędzelki na uszkach. Oto jak wyglądał:
Poczekaliśmy, aż Ludzie zasną, a w celu przyśpieszenia tej czynności, a raczej stanu, pomruczałem im do ucha acapella moją kołysankę traktorową pt."Śpij i śnij". W ten sposób upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu, hmm , gdyż nie dość, że uśpiłem ich niemal natychmiastowo, to również się rozśpiewałem przed moim recitalem.
C.d.n....
13 łapek (comments) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz