19 łapek (comments) |
czwartek, 27 stycznia 2011
378. Pradziadzio Pavarotti wita!
czwartek, 20 stycznia 2011
377. Mufasa o zimie i śniegu
Drodzy Czytelnicy! Zauważyłem, że Ursusso wyjawił Wam moją Mufaskową tajemnicę na temat mojej antypatii do Pani Zimy i Pana Śniegu. Co prawda, aktualnie wspomniany Pan Śnieg zniknął, ale nigdy nie wiadomo, czy nie powróci. Cóż, bardzo ciężko mi się przyznać kociopublicznie do tego, że zwyczajnie uciekłbym tam, gdzie jest ciepło. Bo pomimo obecności chłodu w kraju moich przodków, ja- czyli Rusek i zimno wraz z białym puchem nie stanowimy najlepszego połączenia, a powinniśmy! Kolejna kociompromitacja przed światem!
Na szczęście znalazłem w domku sprzymierzeńca, który, a raczej która wspiera mnie i rozumie tę zimową niechęć. To moja Pańcia. Założyliśmy nawet dwuosobowo-koci Klub Antyzimowy. I choć urodziliśmy się oboje podczas tej mroźnej pory roku i raczej oczekiwanoby od nas, że Pani Zima stanie się naszą Przyjaciółką to nic bardziej mylnego! Nie możemy się doczekać, kiedy sobie pójdzie i zastąpi ją Pani Wiosna.
Kudłacz nie musi wszystkiego wiedzieć, choć czasem próbuje podsłuchać, o czym mruczę Pani na temat pogody, kiedy ta pogrąża się we śnie. Ale żeby nie było, że cały czas harowałem pod kołderką to śpieszę donieść, że i mnie zdarzyło się wyjść z łóżeczka do ogródka, podczas gdy Pan Śnieg wręcz dobijał się do naszych drzwi. Pańcia znalazła sposób, abym i ja mógł przyglądać się zimowej aurze.
Specjalne kartonowe podłoże ułatwiło mi przebywanie na dworze...
Na szczęście znalazłem w domku sprzymierzeńca, który, a raczej która wspiera mnie i rozumie tę zimową niechęć. To moja Pańcia. Założyliśmy nawet dwuosobowo-koci Klub Antyzimowy. I choć urodziliśmy się oboje podczas tej mroźnej pory roku i raczej oczekiwanoby od nas, że Pani Zima stanie się naszą Przyjaciółką to nic bardziej mylnego! Nie możemy się doczekać, kiedy sobie pójdzie i zastąpi ją Pani Wiosna.
Kudłacz nie musi wszystkiego wiedzieć, choć czasem próbuje podsłuchać, o czym mruczę Pani na temat pogody, kiedy ta pogrąża się we śnie. Ale żeby nie było, że cały czas harowałem pod kołderką to śpieszę donieść, że i mnie zdarzyło się wyjść z łóżeczka do ogródka, podczas gdy Pan Śnieg wręcz dobijał się do naszych drzwi. Pańcia znalazła sposób, abym i ja mógł przyglądać się zimowej aurze.
Najpierw wyjrzałem przez drzwi do ogródka, zastanawiając się, co dalej....
Żeby nie było, jedną łapką byłem na zewnątrz!
Specjalne kartonowe podłoże ułatwiło mi przebywanie na dworze...
Po cichu zazdrościłem Olbrzymowi, że tak łatwo stąpa po białym, zimnym Panu Śniegu, a do tego podkrada ptasie jedzenie, jak gdyby nigdy nic....
17 łapek (comments) |
czwartek, 13 stycznia 2011
376. Nieudana próba wręczenia prezentu dla Pańci
Co to się działo w domku Drodzy Czytelnicy! Najpierw pojawiły się Panie Róże w wazonie, potem Pan Tort ze świeczkami, a wszystko to dla naszej Pańci z okazji jej urodzin sprzed kilkunastu dni.
Pomimo że od czasu do czasu zdarza jej się trochę popanoszyć i powymądrzać, na temat choćby kociego żywienia, czy kołtunów na moich futerku, to jednak nie możemy pomruczeć, żeby o nas nie dbała. Dotyczy to też zawartości naszych misek, głaskanek za uszkiem i masażyku po grzbieciku.
Wpadliśmy na pomysł, aby również podarować Pańci piękny prezent od nas i uzgodniliśmy, że wręczymy jej kociobiście różową orchideę, za którą nasza Właścicielka przepada. Sytuacja jednak wymknęła się spod kontroli, gdyż nie mogliśmy dojść do porozumienia, który z nas poda Pańci kwiat, wskutek czego nie zauważyliśmy, że w którymś momencie wszystko- wraz z doniczką i ziemią- spadło na podłogę, rozstrzaskując się na małe kawałki. Zamiast uzgodnić i ustalić, który z nas jak na Kocurro przystało, złoży naszej Opiekunce mruczące życzenia i da roślinkę, to my pokłóciliśmy się. Co więcej w obecności Pani Orchidei doszło na parapecie do pojedynku kociarate w naszym wykonaniu. Wstyd! Ludzi w tym czasie nie było w domku, ale po powrocie szybko się zorientowali, że coś jest nie tak. Pierwsza poszlaka dała Pańci do myślenia, a należała do niej: stłuczona doniczka i wysypana ziemia na podłodze. Szczęśliwie kwiat ocalał.
Tu Pani Orchidea: No nie powiem, żebym tryskała radością w wyniku zaistniałej sytuacji...
Druga poszlaka: my ukryci pod kołderką. Ludziowate połączyły fakty i domyśliły się, że na pewno mamy coś wspólnego z bałaganem przy oknie. Drodzy Czytelnicy, kociompromitacja przed całym światem! Jak mogliśmy postąpić tak nieodpowiedzialnie? Dziś Pani Orchidea stoi już w innym miejscu, w nowej doniczce, a na wspomnienie tamtego dnia, Pańcia i Pańcio tylko się uśmiechają. Następne urodziny w lutym. Będzie je obchodził Mufasa, mam nadzieję, że tym razem bez większych ekscesów.
Kot_UrsusPomimo że od czasu do czasu zdarza jej się trochę popanoszyć i powymądrzać, na temat choćby kociego żywienia, czy kołtunów na moich futerku, to jednak nie możemy pomruczeć, żeby o nas nie dbała. Dotyczy to też zawartości naszych misek, głaskanek za uszkiem i masażyku po grzbieciku.
Wpadliśmy na pomysł, aby również podarować Pańci piękny prezent od nas i uzgodniliśmy, że wręczymy jej kociobiście różową orchideę, za którą nasza Właścicielka przepada. Sytuacja jednak wymknęła się spod kontroli, gdyż nie mogliśmy dojść do porozumienia, który z nas poda Pańci kwiat, wskutek czego nie zauważyliśmy, że w którymś momencie wszystko- wraz z doniczką i ziemią- spadło na podłogę, rozstrzaskując się na małe kawałki. Zamiast uzgodnić i ustalić, który z nas jak na Kocurro przystało, złoży naszej Opiekunce mruczące życzenia i da roślinkę, to my pokłóciliśmy się. Co więcej w obecności Pani Orchidei doszło na parapecie do pojedynku kociarate w naszym wykonaniu. Wstyd! Ludzi w tym czasie nie było w domku, ale po powrocie szybko się zorientowali, że coś jest nie tak. Pierwsza poszlaka dała Pańci do myślenia, a należała do niej: stłuczona doniczka i wysypana ziemia na podłodze. Szczęśliwie kwiat ocalał.
Tu Pani Orchidea: No nie powiem, żebym tryskała radością w wyniku zaistniałej sytuacji...
19 łapek (comments) |
poniedziałek, 10 stycznia 2011
375. Biały Niedźwiadek i Pani Choinka witają!
Szanowni Czytelnicy, chcielibyśmy skorzystać z chwili, kiedy Ursus i Mufasa zakopani w kołderkach ich Ludzi, ciężko harują i przywitać się z Wami na blogu.
Jestem Białym Niedźwiadkiem i jak widać gabarytowo nie dorównuję tym dwóm Futrzakom, a co dopiero prawdziwym Niedźwiedziom, z zacnej rodziny Niedźwiedziowatych. Muszę mówić cicho, bo inaczej i mnie się oberwie od Lwa, z którym nie zalecam zadzierać. Otóż, moje dni są już policzone i lada dzień trafię do pudełka, a potem szafki i tam przeczekam, aż do kolejnych świąt. Cóż-taka moja rola. Wraz z Panią Choinką zdobimy domek i przyglądamy się codzienne wybrykom Kotowatych. A dzieje się. Po tym, jak mnie najpierw obwąchali, a nie powiem, żeby należało to do przyjemności, próbowali łapą, szczególnie Ursus, pograć mną w hokeja! Całe szczęście, że ich Pańcia szybko zareagowała. A jaki to żarłoczkiewicz, z tego Olbrzyma, ale to tak między nami Szanowni Czytelnicy....
Witam serdecznie, tu Pani Choinka. Ja również już niebawem pożegnam się z domkiem, ale jest dla mnie nadzieja. Nie podzielę co prawda losu leżakowania w pudełku, jak w przypadku Białego Niedźwiadka, ale zostanę przesadzona do ogródka. Nie będę się nudziła, gdyż będę mogła obserwować poczynania tych dwóch Futrzaków, kiedy wychodzą na zewnątrz. Kto wie, może latem stanę się dla nich schronieniem przed słońcem? Ich zachowanie nawet pochwalę, bo nie interesowali się zbytnio moją Choinkoosobą, ale szepnę Wam na ucho, że Ursus to żarłoczkiewicz, jakiego świat nie widział.
Dopisane: Tu Pani Choinka: dobrze, że moje igły nie posiadają rybnego lub mięsnego smaku, bo jeszcze Kocury gotowe mnie oskubać! A co ja wtedy bym zrobiła? Jak się pokazała światu?
Kot_UrsusWitam serdecznie, tu Pani Choinka. Ja również już niebawem pożegnam się z domkiem, ale jest dla mnie nadzieja. Nie podzielę co prawda losu leżakowania w pudełku, jak w przypadku Białego Niedźwiadka, ale zostanę przesadzona do ogródka. Nie będę się nudziła, gdyż będę mogła obserwować poczynania tych dwóch Futrzaków, kiedy wychodzą na zewnątrz. Kto wie, może latem stanę się dla nich schronieniem przed słońcem? Ich zachowanie nawet pochwalę, bo nie interesowali się zbytnio moją Choinkoosobą, ale szepnę Wam na ucho, że Ursus to żarłoczkiewicz, jakiego świat nie widział.
Dopisane: Tu Pani Choinka: dobrze, że moje igły nie posiadają rybnego lub mięsnego smaku, bo jeszcze Kocury gotowe mnie oskubać! A co ja wtedy bym zrobiła? Jak się pokazała światu?
14 łapek (comments) |
Subskrybuj:
Posty (Atom)