Nie było nas kilka dni na blogu, bo tyle się działo, że aż trudno mojej kocioosobie zdecydować od czego zacząć. Zanim pomruczę o pewnym wydarzeniu, jakiego doświadczyłem w niedalekiej przeszłości i którego doświadczam na co dzień, chciałbym pochwalić się, iż w końcu udało mi się zdobyć czarny pas w kropki w kociarate! Jest to najwyższy stopień w tej trudnej sztuce kociowalki. Trochę musiało upłynąć czasu oraz starannych przygotowań z mojej strony, zanim opanowałem wszystkie techniki. Egzamin zdawałem przed międzynarodową komisją mistrzów, w tym przed moim kociobistym, pod którego bacznym okiem i wąsem trenowałem w Szkole kociarate, a sam pojedynek zaprezentowałem z Niebieściuchem. Drodzy Czytelnicy, gdyby moje Ludziowate wiedziały na jakie musiałem wzbić się wyżyny i szczyty, będące dla zwykłego czyściciela misek wręcz nieosiągalnymi, to by nigdy nie uwierzyły... Szczególnie największy aplauz w naszym wykonaniu wywołały: "pyszczako" i "obroto", należące do bardzo skomplikowanych technik kociarate.
A oto ja w czarnym pasie w kropki Teraz żaden Psowaty mi nie podskoczy!
A tutaj fimik, na którym walczę i prezentuję technikę pyszczako (sek.51) oraz z Mufasą obroto (1:03).
KLIK
23 łapek (comments) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz