O istnieniu złych ludzi już dawno mruczał mi Pradziadzio Pavarotti. Ciężko było mi w to uwierzyć, jeśli wezmę pod uwagę, jakich Ludziowatych poznałem. Twierdził, że nawet Psowate nie są w stanie nam- Kotowatym tak zagrozić, jak właśnie źli ludzie, którym wszystko przeszkadza. Dodał, że z przyjaznymi nam Ludziowatymi nie mają nic wspólnego. Nie pomylił się, gdyż mogłem doświadczyć tego zła na własnej skórze. I choć pierwsza grupa złych ludzi, którzy pojawili się tu anonimowo i wirtualnie nie jest dla mnie istotna, ze względu choćby na to, że na szczęście nigdy ich nie spotkam, tak źli ludzie z drugiej grupy, czyli z mojego otoczenia, nie znikną ot tak sobie i mogą przypadkiem jeszcze napatoczyć się po drodze. Wszak mieszkają niedaleko. Bez wnikania w szczegóły, to takich gróźb i chamstwa to moje pędzelki nigdy nie słyszały, łącznie z zagrożeniem wywiezienia mnie dokądś, skąd nigdy nie wrócę, a w domyśle zabicia mnie. Drodzy Czytelnicy, Pańcia i Pańcio nie pozwolą, aby ktokolwiek miał mnie skrzywdzić, a złych ludzi nawet nie słuchali, tylko im drzwi przed nosem zamknęli. Niestety musiałem pożegnać się raz na zawsze, (przynajmniej teraz), z wychodzeniem, skokami na dach i płot, a który od kilku dni stoi osiatkowany. Musiałem przywyknąć, że na razie wychodzę na smyczy, jak Psowaty właśnie, do czasu, aż moi Ludzie będą pewni, że nic nie kombinuję. Cóż, ale zawsze pozostaje mi przejście przez Klub-Szafa, a tam szczęśliwie nie ma złych ludzi i dlatego nic mi nie grozi....
23 łapek (comments) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz