474. Pradziadzio Pavarotti [*]
Drodzy Czytelnicy, wczoraj Pańcia przekazała mi smutną wiadomość. Mój Pradziadzio Pavarotti, na którego tak mogłem liczyć i zawsze się poradzić, który odwiedzał mnie na blogu i dzielił się ze mną swoimi doświadczeniami kociożyciowymi, przeszedł na drugą stronę Tęczowego Mostu. Pańcia, mimo że nigdy nie poznała mojego Pradziadzia osobiście, wzruszyła się i uroniła parę łez. Będzie mi brakowało mojego zacnego Przodka, ale muszę się z tym pogodzić, choć bardzo mi przykro. Cieszy mnie tylko fakt, że Tam, gdzie teraz przebywa, jest szczęśliwy, może skakać po płotach i dachach, z dala od złych ludzi, którzy mogliby mu zrobić krzywdę oraz zajadać się do woli smakołykami. Pradziadziu, będzie nam Ciebie bardzo brakowało. Do zobaczenia kiedyś tam...
Ursusik i Mufaska
ehh :(
OdpowiedzUsuńTak to bywa...
Usuńuuuu...szkoda kota....ale przecież nie był jeszcze starawy co? zachorował na coś?
OdpowiedzUsuńA
Ja to nie wiem, co sie stało, po prostu weszlam sobie na stronę hodowli, w której mieszkał. A tu taka wieść. Nie był stary, miał 10 lat, moze 10 lat i ileś tam miesiecy, bo u kota miesiąc życia to inaczej, niż u człowieka. Zdziwiłam się tez tym, że w innej hodowli, juz nie pamietam, z którego kraju, bo Pavarotti tez nie był z polskiej, było napisane, że jeden kot, maine coon, zasnął w ogródku i nigdy juz sie nie obudził. A miał tylko 6 lat, no szok. 6 lat to ma Mufaska, a właściwie juz niedługo 6,5...
UsuńInny z kolei maine coon coś złe połknął i poszło to w płuca i nie dało się go uratować. Koty tez spotykają dziwne rzeczy, za które olacą najwyższą cenę, jak widać....:( te dwa maine coony poza Pavarottim nie były spokrewnione z Ursusem.
ano tak, jak u ludzi, przyszedł taki czas i skończyło się życie;-((
UsuńA
Ursusie nie martw się. On przetrwał w Tobie, bo jestes bardzo do niego podobny. Rudy
OdpowiedzUsuńRudi, dziękuję, a Pradziadzio jest już w lepszym świecie...
OdpowiedzUsuńP.S. Dodaliśmy Was do naszych linków, ale inaczej sie nie dało i musieliśmy założyć Wam fikcyjny adres na blogspocie. Gdybyscie kiedyś chcieli go dla siebie, chetnie Wam oddamy :))
Witaj Ursusie
OdpowiedzUsuńTo ja Klimber, Twój rodzony brat.
Mam dla Ciebie kolejną smutną wiadomość,
której nie mogę dalej ukrywać.
Nasza ukochana mamusia Emilka od ponad
roku też jest już za Tęczowym Mostem.
W czasie kiedy nikogo nie było w domu nasza
mamusia zjadła coś niedobrego.
Opiekunowie wezwali lekarza, ale Pan Vet już
nie pomógł, mimo że bardzo się starał.
Jestem tak jak Ty dorosłym kotem, ale bardzo
długo płakałem i wcale nie wstydzę się tego.
Nie pisałem Ci o tym, bo byłeś zajęty studiami
i miałeś wiele innych rzeczy na głowie.
Przepraszam
Pozdrawiam Cię gorąco i ściskam prawice.
Klimber
Nasza siostra Sahara też Ciebie pozdrawia
Witaj Klimberku i witamy Twoich Ludzi!, właśnie przeczytaliśmy Twoją wiadomość. Nie mogę w to uwierzyć ;(((( Mamusia Emilka też odeszła....Nie wiem, co napisać, coś czuję, że nie zmrużę oka, a moi Ludzie bardzo się wzruszyli. A co zjadła, że tak jej zaszkodziło? Myślałem o Tobie, o Vancouverze, Saharze, nawet chciałem pisać do Twoich Ludzi, aby przysłali mi Twoje nowe zdjęcia, a i o pani Ani też. Mam nadzieję, że tata Consul ma się dobrze. Ściskam Cię również i jak masz jakieś wieści o naszej maine coonowej Rodzinie, to pisz Klimberku....
OdpowiedzUsuń