Zapomniałem wspomnieć, że obok kociorvette i nowej kuwety do rzeczy umilających nam życie, dołączyły drzwiczki, które nazwaliśmy drzwiczkami na świat. W końcu możemy wychodzić i wracać kiedy chcemy, bez nawoływania naszych Właścicieli, bez trącania klamką, bez ocierania się łapami o drzwi. I Ludziom łatwiej i nam. Cóż za ulga i wielka frajda. Drzwiczki na świat mają tę zaletę, że mogą zostać zablokowane na wejście obcych kotów nocą, w naszym przypadku sąsiadki Luny. Na nas blokada nie działa, gdyż pewna opcja w drzwiczkach rozpoznaje tylko nas, poprzez nasze czipy. Ludzie wcześniej "kazali" programowi zapamiętać nas, który od razu wykrył "coś" w naszych grzbietach. Drzwiczki mogą być całkiem odblokowane, również dla innych kotów, mogą być też zablokowane z dwóch stron, kiedy nasi Ludzie nie chcą, abyśmy w ogóle wychodzili. Taka sytuacja na szczęście nie zdarza się, w przeciwnym razie po co te drzwiczki? Mogą też być automatycznie zamykane natychmiast po naszym wejściu, jak i dopiero po 10 sekundach. Jak to mruczą: żyć, nie umierać. :)
Zanim jednak nauczyliśmy się korzystać z naszego nowego wejścia i wyjścia na świat, nasze ludziowate poświęciły nam kilka dni na naukę. Z uwagi na to, że nie znaliśmy takiego urządzenia wcześniej- nie to co Luna- nie wiedzieliśmy, co robić. Ich technika polegała na tym, że Pańcio pokazywał nam, jak otwiera się drzwiczki i lekko nas wypychał na zewnątrz, zaś po drugiej stronie czekała Pańcia ze smakołykami, gdzie za każde udane wyjście dostawaliśmy nagrodę. Potem role się odwróciły i za każde udane wejście do środka z Pańci pomocą, Pańcio obdarowywał nas kocią niespodzianką. Muszę przyznać, że ja Olbrzymo nauczyłem się szybciej całej procedury, gdyż tak bardzo zależało mi na dodatkowym jedzonku, że nawet nie spostrzegłem, kiedy się nauczyłem.
Niebieściuch nie jest tak łasy na smakołyki, stąd u niego proces trwał trochę dłużej.
A aktualnie należymy do starych wyjadaczy, hmm, wyjadaczy??? Mniam, mniam:) Potrafimy nawet ganiać się z ogródka do domu, nie zwracając uwagi, że istnieje jakaś przeszkoda w postaci drzwiczek. Hmm. Lunę nasi Ludzie wpuszczają do środka, odchylając okienko, ale zawsze jej powtarzają, że jak wyjdzie, to będzie problem z powrotem, a ona wszystko rozumie! Ja wiem, że po prostu nie chce im się każdego dnia odblokowywać drzwiczek, specjalnie dla Czarnulki.
Ciekawa jestem, kiedy zamierzają mi otworzyć!
Stanę trochę dalej, to na pewno mnie zauważą, hmmm.