Dokładnie rok temu o 9:20 Mufi-Mufasa opuścił nas i przeprowadził się na drugą stronę Tęczowego Mostu. To był dla nas bardzo trudny rok, szczególnie dla Ludzi. Do tej pory trudno im pogodzić się, że ich ukochany Niebieściuch już nie wróci, choć próbują zaakceptować sytuację, gdyż innego wyjścia nie ma. Wierzą, że kiedyś któregoś dnia spotkają go po drugiej stronie. I mnie także. Choć ich ukochany Olbrzymo, Dziadzio jeszcze jakoś funkcjonuje, to nie mogę zagwarantować, że dotrwam do końca tego roku. Ale może wcale tak się nie stanie i dożyję do człowieczej 20-tki? Oby. W każdym razie dla Pańci i Pańcia brak Ruska, to nowe, trudne doświadczenie, którego konsekwencji nie mogli przewidzieć. Że wejdą w żałobę i że brak nas, bo i o mnie już się martwią, pozostawi wyrwę w ich sercach, której już nie odzyskają. Ale mimo wszystko cieszą się, że ich człowiecze życie skrzyżowało się z nami Kotami, bo nic na to nie wskazywało. I że czegoś się- dzięki nam, o sobie nauczyli.
Kochany Mufasiu zapomnieliśmy w zeszłym roku pożegnać Cię takim czarno-białym zdjęciem. Nie miałam do tego głowy. Unikałam bloga i patrzenia na Twoje fotografie. Pańcio do dziś nie chce widzieć zdjęć z 9 stycznia ubiegłego roku, szczególnie Twojego ostatniego, na którym, wtulony w Pańcia ramiona w gabinecie weterynaryjnym, bardzo zmęczonym wzrokiem na mnie patrzysz, jakbyś wiedział, że to koniec i Twoja kocia ziemska przygoda za chwilę zakończy bieg. Teraz po roku jest już znacznie lepiej, ale tylko trochę. Na zawsze Twoich Ludzie.
🥰🥹