To pierwsze święta bez Mufasy, a nigdy nie wiadomo, czy nie moje ostatnie. W związku z tym, żeby nie tracić szansy, Pańcia oficjalnie mianowała mnie Samodzielnym Strażnikiem Szopki. A nawet dwóch-tej mniejszej i większej. Ta pierwsza zagościła w Pałacu Letnim, w którym chętnie spędzam czas, zajmując prawie połowę parapetu. Nie oponowałem i na te kilka tygodni kocyk i posłanko musiały przesunąć się bardziej do ściany. Druga stanęła na podłodze w pobliżu mojej budki na półce nad książkami, czyli na tzw. schodkach. Zwykle doglądaliśmy szopek razem z Niebieściuchem na zmianę, ale w tym roku cała odpowiedzialność spadła na mnie. Choć nie jestem do końca przekonany, czy mój Szanowny Współmieszkaniec nie przechadza się nocami po pokoju i nie pilnuje porządku. Myślę, że gdy śpię , on czuwa. W końcu już nie musi spać- tak przynajmniej wnioskuję…
Pańcia zaś mnie podgląda i sprawdza, jak sobie radzę. Mogłaby chociaż patrzeć z ukrycia.
Ale oto ktoś nadchodzi. To zapewne Trzej Królowie, a może Trzech Króli?
Pastuszku, gdyby kręcił się tu jakiś podejrzany element, natychmiast mnie budź i informuj. Rudzielec Luka- także Dziadzio- z naprzeciwka, choć dawno go nie widziałem, zwykł szpiegować zza krzaczka. Inne kotowate i psowate również, nie wspominając o tych hałasujących sroczkach z pobliskiego drzewa i gołębiach.
😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz