Nasi Ludzie okazali skruchę za swoje błędy, związane z pójściem do kina na SlumDOGA oraz odwiedzenie Międzynarodowej Wystawy Psów Rasowych. Poprosili nas o wybaczenie im ich niecnych czynów, a w ramach przeprosin postanowili jeszcze bardziej umilić nam nasze kocie życie. Piątek 17 lipca okazał się dla nas bardzo ważnym dniem i tegoż dnia pojednaliśmy się z nimi. Widać, że jak homo sapiens chce to potrafi. Otóż po kilkumiesięcznej przerwie wybraliśmy się z nimi i jeszcze innym miłym Panem do parku na spacerek! Miły Pan przyjechał do nas samochodem w odwiedziny i zapytał, czy moglibyśmy wszyscy w piątkę wybrać się na małą przechadzkę. Jedyne co musieliśmy wytrzymać to kilkunastominutowa jazda autem bez klimatyzacji, wskutek czego sapałem jak pies, (kompromitacja), otwierałem pyszczek i wystawiałem języczek, sprawiając że Ludzie się ze mnie podśmiechiwali. Kto to widział! Na dodatek wcześniej musieliśmy obaj, ukryci w transporterkach, przebyć drogę windą. Kto to słyszał! Nasi Ludzie zgodzili się od razu na wyprawę do parku, ale nieco się o nas bali. Ehh, te homo sapiens, kiedy za duża myślą, bywają męczący. Dlatego też musieliśmy się zadowolić porą wieczorową na wycieczkę z różnych względów. Wtedy jest już pusto w parku i nie ma takiego ryzyka czy zagrożenia, że spotkamy psy. A wiecie drodzy Czytelnicy, że my ze szczekaczami mamy na pieńku i w kontakcie bezpośrednim mogłoby dojść do niesnansek między nami!
Tu Psy: Już się trzęsiemy ze strachu. Buhahahahaha.
Najpierw sprawdziłem co w trawie piszczy!
Zanurzyłem się moim wielkim ciałkiem w zieloną gęstwinę i nasłuchiwałem....
Po chwili uzmysłowiłem sobie, że staję się głodny, dlatego też poszukiwałem pilnie czegoś do przekąszenia....
Niestety nic nie znalazłem, to też zadowoliłem się zieleniną...
Skierowałem się nad staw i nasłuchiwałem, a także obserwowałem....
Mufasa w tym czasie stąpał elegancko i kulturalnie przy Pani....
W końcu Jego uwagę przykuł jakiś owad w trawce...
Nagle obaj usłyszeliśmy, że coś rusza się w krzaczkach. Zbliżyliśmy się, aby sprawdzić....
Kiedy przyglądałem się bliżej skrzydlatemu delikwentowi, Rusek coś usłyszał...
Rozejrzeliśmy się....
Nadal poszukiwaliśmy....
Odgłos wydobywał się z wody. To były ryby, hmm....
Ruskowa intuicja podpowiadała Mu, że coś jeszcze kręci się w pobliżu.....
I nie pomylił się.... Mały cwaniaczek i jego kumple skiknęli w zarośla i tyle ich widzieliśmy....
31 łapek (comments) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz