Na ulepszoną wersję kociorvette trzeba było nam czekać aż niespełna 2 lata! Pamiętam, że kiedy wjechała do ogródka i została nam zaprezentowana przez naszych Ludzi, od razu wiedziałem, że to pojazd moich kocich marzeń. W porównaniu do poprzedniej ta posiada dach oraz zdecydowanie więcej miejsca w środku, o wygodzie nie wspominając. O dziwo model ten nazywany jest przez Pańcię i Pańcia: wózkiem. Hmm. Z kolei Mufasa już mnie zapewnił, że ta nazwa odnosi się do najnowszego modelu kociorvette. Mam już za sobą jazdę próbną, zarówno rw wersji szybkiej w parze z rowerem, a także wolniejszej, tzw. spacerowej. Za każdym razem robię furorę, wzbudzam podziw i zainteresowanie wśród innych ludziowatych, a moi kociobiści Właściciele są ze mnie bardzo dumni i nazywają mnie Kotem Podróżnikiem. Ponoć podczas jazdy zachowuję się bardzo grzecznie, bacznie obserwuję wszystkie widoki przez okienko wózka, robię ciekawskie Olbrzymowe miny, a przede wszystkim: nie marudzę- tak jak Niebieściuch. I oczywiście znowu porównano mnie do psowatych, które niejednokrotnie korzystają z usług kociorvette. Kociompromitacja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz