Ale nabroiliśmy! To znaczy to sprawka Luny, bo jak to możliwe, żeby taka drobna Kotka była w stanie rozbić lustro Pańci? Było sporej wielkości, nie wisiało, a stało i nigdy nic się z nim nie działo, poza tym że służyło głównie naszej Właścicielce. Choć już wcześniej dochodziło między nami do syczingu i warczingu, a ostrzeżenia ludziowatych, abyśmy się we trójkę uspokoili, nie robiły na nas szczególnego wrażenia, to nikt by nie przypuszczał, że cokolwiek stanie się z lustrem. Rozbite kawałki szkła tym razem sprawiły, że miarka człowieczej cierpliwości wyczerpała się. Najpierw Pańcia jak nigdy wydarła się na Lunę, rozpłakała się z bezsilności, a Pańcio chyba jako głowa stada w obronie swej żony:), dobitnie nakrzyczał na Czarnulę, która wiedząc że zrobiła coś bardzo złego najpierw go ugryzła!!!, gdy próbował ją złapać, a następnie uciekła i nie wróciła aż do dzisiaj. Nie dość że popsuła Pańci imieniny, to jeszcze Pańcio teraz poczuł osłabienie, a miejscu ugryzienia pojawiło się opuchnięcie.
Z kolei Mufasa bardzo mi zaimponował, bo przybiegł mi na pomoc, kiedy Luna próbowała mnie zaatakować. To by oznaczało, że wiele dla niego znaczę, a te wszystkie wymądrzania z jego strony, zajmowanie tronu i domowe rządy, to tylko taka Niebieściuchowa przykrywka. Oczywiście nie bałem się jej, ale żal tego lustra i ręki Pańcia. Małpiszon czy Jędza ( nowe przezwisko Umcii) przyszła się przywitać i już się ocierała o ich łydki, emocje opadły, a tu jeszcze ludziowate złapały tzw. gumę, a kilka dni temu Pańcio musiał wymienić górę od laptopa. Szmatka do czyszczenia uszkodziła monitor! Co pech to pech!!! I to wszystko w jednym czasie!
Udało się ludziowatym za to pojechać na dwie wycieczki i odwiedzić sporo (głównie) afrykańskich zwierząt w jakimś ogrodzie, czy parku...Szczęśliwie nie wszystko się popsuło :-)