Codzienne pochłanianie jedzonka bardzo mnie uszczęśliwia. Gorzej, że Mufasa tak wolno je, że kiedy obaj zaczynamy konsumpcję, a ja dostaję przecież więcej, to i tak kończę szybciej od niego. Potem pozostaje mi przyglądanie się i czekanie, kiedy Niebieściuch raczy odejść w końcu od swojej miski, abym mógł dokończyć resztki po nim. Czas potrafi się dłużyć, bo on je i je...a te oczekiwanie doprowadziło mnie do stworzenia wierszyka
"Że niby"
Że niby sobie leżę,
a tymczasem na miski patrzę,
kątem oka je mierzę
czekam kiedy ich zawartość wreszcie zawłaszczę.
Że niby przechadzam się leniwie,
a tymczasem spoglądam, co smacznego na stole.
Udaję, że od niechcenia idę,
że ruszam się, jak mucha w smole.
Że niby sobie odpoczywam,
a tymczasem pędzelkiem jedzenie namierzam,
futerko kolejny raz obmywam
dystans do misek odmierzam.
bezskutecznie moją łapą ogromną
chwycić coś dla siebie zamierzam.
a tymczasem na miski patrzę,
kątem oka je mierzę
czekam kiedy ich zawartość wreszcie zawłaszczę.
a tymczasem spoglądam, co smacznego na stole.
Udaję, że od niechcenia idę,
że ruszam się, jak mucha w smole.
a tymczasem pędzelkiem jedzenie namierzam,
futerko kolejny raz obmywam
dystans do misek odmierzam.
Że niby spoglądam z kanapy w okno,
a tymczasem źrenice na widok misek rozszerzam,bezskutecznie moją łapą ogromną
chwycić coś dla siebie zamierzam.
że niby sobie śpię....hmm |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz