Nadszedł czas, że i do nas przybyła Pani Choinka. Pańcio przywiózł ją naszą kociorvettą (skandal!) z niezbyt oddalonego od nas sklepu i od razu zajął się umieszczeniem jej w specjalnym stojaku. Przycinał, potem ją podlał przy pomocy Pani Konewki i wody, a ja przez cały czas asystowałem mojemu ludziowatemu, a właściwie sprawdzałem, czy postępuje zgodnie z moimi wytycznymi.
Cwaniczka niby leży i nic nie mówi, a ja czuję, że to postęp i zaraz powstanie...
Pańcio, bardziej w prawo!
Tak jak przyszpuszczałem, stanęła i dalej się nie odzywa...
Pańcia zaś przyniosła jakiegoś kwiata. Na razie się sprawadza, można przy nim odpocząć po ciężkim dniu harówki ;-)
Po kocioinspekcji oznajmiam, że czerwona roślina może zostać w domu!
Ja takiego kwiatka i każdego innego od razu unicestwiam, tzn. zrzucam na podłogę, Choinkę tez, bo zazwyczaj mamy jakąs małą. Ostatnio to już właściwie nie mamy, bo taki jestem rudy dran :)). Trudno, mówi pancia :) Rudy.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno,mam już siatkę i mogę wyjśc na balkon...HURA!!!!
Chłopaki Dużo prezentów wam życzę pod choinką i Waszym ludziowatym też, Rudy z Pancią :)
Rudy, dziękujemy i wzajemnie, ale pomruczę Ci, źe ta choinka to jakaś dziwna. Stoi nieruchomo i nic nie mówi. W sumie to nas nie obchodzi jej obecność ale jej ozdoby jak bombki lubię czasem tracić Olbrzymową łapą :-) Ma jakieś 2.50 m i ludziowate nie musza się martwić, źe na nią wskoczymy albo zniszczymy.
Usuńa Miluś zjada gałązki choinki i musiałam z niej zrezygnować dla jego bezpieczeństwa
OdpowiedzUsuńZjada gałązki? Kurcze to przeciez niedobre hehe, lepiej niech miskę pędzluje :) Moje koty nigdy nie interesowały sie choinką. Ciekawe czy to ma związek, źe wychodzą na zewnątrz, bo Miluś to raczej domowy kanapowiec?
Usuń