Deszcze i burze przerwały naszą kocią spacerkową passę. Ale gdy tylko wróci słońce- od razu wychodzimy, naturalnie z Ludźmi, bo jak inaczej?! Nasze ostatnie wyjście na przechadzkę miało miejsce wtedy, kiedy jeszcze sprzyjała aura, czyli kilka dni temu. Jak zwykle doszło między nami do lekkich spięć o to, kto dokąd i z kim będzie spacerować. Ruska zabrał Pańcio, a mnie Pańcia. Mufasa Cwaniaczek znowu się panoszył i rządził!
Olbrzymie, nie marudź!
Jesteśmy na co dzień razem, a na tu chodzę swoimi drogami...
Stąpam przy murkach...
Sprawdzam, co tam na chodniku i krawężniku...
A potem zatrzymuję się, aby skosztować wiosenną trawkę...
A co tam Niebieściuch! Niech sobie chodzi, dokąd chce. Ja zaś nasłuchuję, co u ptaszków na drzewie!
Trochę się zapędziliśmy z Pańcią i doszliśmy do czyjegoś murka...
A może tam jest jakaś cywilizacja? ;)
Przez moją Ursusikową głowę i pędzelki przeszła myśl, jakby tu wskoczyć na murek? ;)
Pańcia od razu wyczuła moje zamiary i natychmiast powstrzymała mnie...
Szukałem więc innych atrakcji...
Tzw. atrakcji murkowo-płotowych ;)
Aż mi pędzelki potargał wiatr ;)
A po powrocie wiadomo: mała drzemka :)
ślicznoty :)) jeden spacer, a tak inny u każdego wędrowniczka! fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńTo prawda każdy inny, inaczej chodzą na smyczy i inne miejsca ich interesują. Dziękujemy:)
Usuń