Najpierw pochorował się Pańcio. Prychał, kichał, kaszlał i jeszcze doszły dreszcze. Pańcia odgrodziła się od niego poduszkami ( hmm!🤔), w nadziei, że się nie zarazi. Daremny trud, gdyż zakręciło nią i to niekoniecznie przy pomocy jej hula-hopu, na którym często wywija😉. Od czwartku się męczy i końca nie widać. Zapomniała o naszym Dniu Kota, choć smakołyki były, ale my mimo wszystko trwamy przy niej nocami i kontrolujemy jej stan zdrowia. Sny także. Szczególnie Niebieściuch się angażuje, a potem za dnia odsypia. Jej chorowanie przebiega dużo gorzej, niż Pańcia- od ciągłego kaszlu boli ją już szczęka, brzuch i gardło, coś jakby z powodu ciągłego wprawiania ich w ruch powstaly zakwasy. Nic z tego nie rozumiem. Hmm, no nie może być! Przejęła wszystko od Ludziowatego, który sam jeszcze nie wyzdrowiał, łącznie z dreszczami i osłabieniem, a przecież nie chciała. Nie podoba mi się to, powoli ich przeziębienie staje się zimową tradycją. Może syrop i leki pomogą, ponieważ Pańcia się niecierpliwi i jak sama przyznaje- nie ma czasu na chorowanie i przez to nie potrafi się na niczym dobrze skupić.
Taka lekko zakręcona...😄
szybkiego powrotu do zdrowia życzę! okłady z kotów są bardzo pomocne, tak słyszałam ;)
OdpowiedzUsuńOkład z Mufasia bardzo pomaga, ale ja ciagle jeszcze nie wyzdrowiałam :( Ale jest lepiej, niż było. Dzięki.
Usuńokład z kota jest najlepszy! :) No i herbatka cytrynowo imbirowa, ale koniecznie z miodem! :)
OdpowiedzUsuńMiód tak :) Nawet syrop sobie zrobiłam z cebuli z miodem. W dzieciństwie mi pomagał.
Usuń