czwartek, 13 września 2018

993. Mufasa: Pan Dzwoneczek


  Gdy Niebieściuch zniknął na dziewięć dni w zeszłym roku w listopadzie, jego odnalezienie graniczyło z cudem. Ale szczęśliwie po wielu perypetiach powrócił do domu i zyskał drugie życie, gdy otarł się o kocią śmierć. I to dosłownie. Jako że Mufasa należy i zawsze należał do cicho stąpających i malutko gabarytowych kociastych, wykorzystał i wciąż wykorzystuje okazje do dyskretnego wymknięcia się, jakby zapomniał, co go tam „ w świecie” spotkało. Krótkotrwała przygoda i wolność owszem, ale brak domowych przyjemności, jak pełna miska, czy wygodna podusia w koszyku, o miziankach z Ludźmi nie wspominając, tam na zewnątrz nie istnieją, a w większości niebezpieczeństwo. Hmm i kto to mruczy?😉 Ja z moimi dwoma Ursexitami. Podejrzewam jednak, że nigdy Ruskowi nie uda się już czmychnąć, gdyż od poprzedniej ucieczki nie rozstaje się z dzwoneczkiem na szyi. Innymi słowy Mufi-Mufasa stał się Panem Dzwoneczkiem, czy chciał, czy nie. Niezły słuch Pańci aktualnie potrafi zlokalizować dźwięk tego urządzenia na terenie domku, a tym samym, gdzie w danej chwili znajduje się Niebieściuch. Cwaniaczek potrafi zakopać się pod kołdrą, zawinąć w kocyk, wejść w zakamarki, stare kartony z rzeczami Ludzi, prześlizgnąć się w okolicach drzwi, itp. On to nie ja, że mnie wszędzie słychać i widać 😎 Ludziowaci co prawda odrobili lekcję, by pamiętać, że jeśli o nas chodzi, muszą mieć oczy dookoła głowy i nigdy nie wpuszczać naszych kocioosób do przedpokoju, gdy otwierają drzwi wejściowe. Jednak nigdy nic nie wiadomo, co, gdzie, kiedy i jak....









Nie ciesz się tak Olbrzymie i Ty dostaniesz dzwoneczek! Nie zapominaj o swoich wybrykach! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz