Po listopadowym łysolku na moim brzuchu nie widać już żadnego śladu. Przemądrzały Sfinks zdradził moją tajemnicę i jednocześnie skociompromitował mnie Ursusika przed całym światem. Golas jeden, co on wie! Ludziowaci zaś od samego początku, czyli od dnia, w którym Pan Weterynarz lub/i jego asystentki ogolili mi futerko na brzuchu, celem pozbycia się kołtunów, zrobili sobie ze mnie pośmiewisko! Nie ma dnia, aby nie droczyli się ze mną, podśmiechując się z rosnącego i loczkowatego włosa, pokrywającego moje tzw. Olbrzymowe podwozie. Na dokładkę nazwali go barankiem i aż strach, co wymyślą dalej, gdy futerko jeszcze się ożywi i rozwinie.
😉😆
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz