- A nie mówiłem, że nasz Pan to Geniusz?- burknął poddenerwowany Mufasa kiedy próbowałem wślizgnąć się obok niego na jego kocyk.
- Nigdy w to nie wątpiłem- odpowiedziałem pewny siebie i udałem się na kanapę, rozciągając mieśnie przed drzemką.
O niesamowitości mojego Pana mogłem przekonać się dzisiaj na własnej kociej skórze, a właściwie oczach. Pamiętacie, jak pisałem Wam o srebrnej piłeczce?
Otóż, za sprawą mojej Pani, z jednej nagle zrobiło się ich co najmniej pięć. Chyba, gdyż ja nie umiem tak szybko liczyć uciekających przedmiotów po podłodze. Mam po prostu inny cel- złapać je.
I kiedy tak sobie polowałem, mój Pan postanowił umilić mi moją zabawę. Wziął do ręki aż trzy piłeczki, (trzy, bo powiedział, że tylko tyle się da) i niczym cyrkowiec w cyrku zaczął nimi żonglować. Cóż to był za widok. Nie wiedziałem, w którą stronę patrzeć, gdyż srebrne kuleczki migały mi tylko przed oczkami, tworząc chaos.
Zastanawiałem się, jak to możliwe, żeby można było trzymać w łapce aż trzy naraz! Bo Wasze ręce są jak moje łapki, tylko że jakieś takie łyse....
Piłeczki unosiły się na zmianę, jedna po drugiej, raz w powietrzu, innym razem odbijały się od rąk mojego Pana, jednocześnie nie zatrzymując się ani na chwilę. Głowa bolała mnie od ich śledzenia, a Mufi nawet się nie raczył odwrócić się na swoim posłanku, żeby popatrzeć. Widocznie wszystko już widział w swoim kocim życiu, w przeciwieństwie do mnie.
Żeby nie stracić żadnej kuleczki z oczu, musiałem dość intensywnie kręcić moją głową, równocześnie podziwiając niezywkłą umiejętność mojego Pana.
A dziś jestem przez tę zabawę trochę zmęczony...
O niesamowitości mojego Pana mogłem przekonać się dzisiaj na własnej kociej skórze, a właściwie oczach. Pamiętacie, jak pisałem Wam o srebrnej piłeczce?
Otóż, za sprawą mojej Pani, z jednej nagle zrobiło się ich co najmniej pięć. Chyba, gdyż ja nie umiem tak szybko liczyć uciekających przedmiotów po podłodze. Mam po prostu inny cel- złapać je.
I kiedy tak sobie polowałem, mój Pan postanowił umilić mi moją zabawę. Wziął do ręki aż trzy piłeczki, (trzy, bo powiedział, że tylko tyle się da) i niczym cyrkowiec w cyrku zaczął nimi żonglować. Cóż to był za widok. Nie wiedziałem, w którą stronę patrzeć, gdyż srebrne kuleczki migały mi tylko przed oczkami, tworząc chaos.
Zastanawiałem się, jak to możliwe, żeby można było trzymać w łapce aż trzy naraz! Bo Wasze ręce są jak moje łapki, tylko że jakieś takie łyse....
Piłeczki unosiły się na zmianę, jedna po drugiej, raz w powietrzu, innym razem odbijały się od rąk mojego Pana, jednocześnie nie zatrzymując się ani na chwilę. Głowa bolała mnie od ich śledzenia, a Mufi nawet się nie raczył odwrócić się na swoim posłanku, żeby popatrzeć. Widocznie wszystko już widział w swoim kocim życiu, w przeciwieństwie do mnie.
Żeby nie stracić żadnej kuleczki z oczu, musiałem dość intensywnie kręcić moją głową, równocześnie podziwiając niezywkłą umiejętność mojego Pana.
A dziś jestem przez tę zabawę trochę zmęczony...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz