Zaciekawiony wpatrywałem się w poważne oblicze mojego zacnego Przodka. Czekałem na to, co powie. Praprapraprapradziadzio Casco wstał ze swojego tronu, podszedł do nas, po czym podał łapkę Mufasie, a potem przywitał się ze mną. Pochwalił nasze kocioosoby, docenił ich walory, a wady pominął. Podziękował Ruskowi, za to że dzielnie znosi moje Olbrzymowe wybryki na co dzień, za to, że bierze za mnie odpowiedzialność i stale czuwa nade mną. Wyraził też słowa uznania za Mufaskową opiekę, którą nade mną sprawuje, kiedy naszych Ludzi nie ma w domu, wreszcie za to, że uczy mnie wszelkich kocich manier i nie boi się pomruczeć, kiedy przekroczyłem granicę dobrego kociowychowania. Kto to widział? Tyle komplementów dla Niebieściucha?! A ja?
Zamiast słuchać tego, co mruczy Praprapraprapradziadzio poczułem, że kołtunik na mojej tylnej łapce nie chce odpuścić i zamiast się zmniejszać, on w najlepsze sobie rośnie. Zauważyłem też, że zieloność Mufasich oczu wzmocniła się i nagle nabrała pięknego, wyraźnego odcienia, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Nie spodziewałem się, że przyczyną tego zjawiska będzie pochwała od mojego szacownego Przodka, a jednak!
Kiedy tak rozmyślałem o kolorze oczu Ruska i nieposkromionych kłaczkach na moich tylnych łapkach, Praprapraprapradziadzio Casco jeszcze po cichu dyskutował o czymś z moim Współmieszkańcem, po czym zwrócił się do mnie:
-Ursusiku, jak oceniasz Piwnicę pod Kocurrami? Jak się tu czujesz, co Ci się tu podoba, a co nie?
-Praprapraprapradziadziu, jestem pod wielkim wrażeniem tego miejsca i nigdy nie spodziewałbym się, że mój Olbrzymowy Ród zgotuje mi taką niespodziankę. Podoba mi się tu wszystko, może tylko pilnowanie kółek w szkatułce to dla mnie coś dziwnego, ale skoro trzeba to trzeba. Sekcja żywieniowo-sportowa z maszyną, która sama przygotowuje jedzonko i wypełnia miski przerosła moje wszelkie oczekiwania i marzenia w kwestii dla mnie tak istotnej, jak żarłoczkiewiczowanie. Nie zapominam też o pędzlingu na czas, w którym mam zamiar poprawiać moje wyniki, o Olbrzymowej Lidze Kociego Hokeja i innych sportach, o Kociooazie odprężenia nie wspominając. Naprostowane pędzelki na uszkach i nieokiełznany czupurek na grzbieciku tylko pokazują, jak moja kocioosoba się cieszy.
-Bardzo mnie raduje to, co mruczysz Prapraprapraprawnusiu. Tym samym chciałbym Cię zapytać, czy chciałbyś do nas dołączyć jako członek Piwnicy pod Kocurrami?
-Ależ oczywiście Praprapraprapradziadziu!
-Jest tylko jedno “ale”. Mamy pewne zasady, których przestrzegamy i których się trzymamy. Każdy nowy członek musi mieć ukończone 3 lata, bo jak wiesz Ursusiku, my maine coony osiągamy dojrzałość właśnie w tym wieku. W Twoim przypadku, za namową Mufiego-Mufasy, postanowiłem zrobić wyjątek i nie czekać już do 7 maja, a dziś mianować Cię prawowitym członkiem Piwnicy pod Kocurrami. Uroczyste zaprzysiężenie nastąpi w dniu, w którym skończysz wymagany przez nas wiek. Do tego czasu pozostaniesz pod opieką Twojego Współmieszkańca, którego i tak będę prosił o nią, po Twoich urodzinach.
Po krótkiej chwili mój zacny Przodek nałożył mi na głowę niecodzienne nakrycie głowy, które poza swą zaszczytną funkcją, miało zgrać się z barwą moich oczu. Czułem, że ich żółtość również się wzmocniła, przez co prezentowałem się jeszcze lepiej.
Zamiast słuchać tego, co mruczy Praprapraprapradziadzio poczułem, że kołtunik na mojej tylnej łapce nie chce odpuścić i zamiast się zmniejszać, on w najlepsze sobie rośnie. Zauważyłem też, że zieloność Mufasich oczu wzmocniła się i nagle nabrała pięknego, wyraźnego odcienia, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Nie spodziewałem się, że przyczyną tego zjawiska będzie pochwała od mojego szacownego Przodka, a jednak!
Kiedy tak rozmyślałem o kolorze oczu Ruska i nieposkromionych kłaczkach na moich tylnych łapkach, Praprapraprapradziadzio Casco jeszcze po cichu dyskutował o czymś z moim Współmieszkańcem, po czym zwrócił się do mnie:
-Ursusiku, jak oceniasz Piwnicę pod Kocurrami? Jak się tu czujesz, co Ci się tu podoba, a co nie?
-Praprapraprapradziadziu, jestem pod wielkim wrażeniem tego miejsca i nigdy nie spodziewałbym się, że mój Olbrzymowy Ród zgotuje mi taką niespodziankę. Podoba mi się tu wszystko, może tylko pilnowanie kółek w szkatułce to dla mnie coś dziwnego, ale skoro trzeba to trzeba. Sekcja żywieniowo-sportowa z maszyną, która sama przygotowuje jedzonko i wypełnia miski przerosła moje wszelkie oczekiwania i marzenia w kwestii dla mnie tak istotnej, jak żarłoczkiewiczowanie. Nie zapominam też o pędzlingu na czas, w którym mam zamiar poprawiać moje wyniki, o Olbrzymowej Lidze Kociego Hokeja i innych sportach, o Kociooazie odprężenia nie wspominając. Naprostowane pędzelki na uszkach i nieokiełznany czupurek na grzbieciku tylko pokazują, jak moja kocioosoba się cieszy.
-Bardzo mnie raduje to, co mruczysz Prapraprapraprawnusiu. Tym samym chciałbym Cię zapytać, czy chciałbyś do nas dołączyć jako członek Piwnicy pod Kocurrami?
-Ależ oczywiście Praprapraprapradziadziu!
-Jest tylko jedno “ale”. Mamy pewne zasady, których przestrzegamy i których się trzymamy. Każdy nowy członek musi mieć ukończone 3 lata, bo jak wiesz Ursusiku, my maine coony osiągamy dojrzałość właśnie w tym wieku. W Twoim przypadku, za namową Mufiego-Mufasy, postanowiłem zrobić wyjątek i nie czekać już do 7 maja, a dziś mianować Cię prawowitym członkiem Piwnicy pod Kocurrami. Uroczyste zaprzysiężenie nastąpi w dniu, w którym skończysz wymagany przez nas wiek. Do tego czasu pozostaniesz pod opieką Twojego Współmieszkańca, którego i tak będę prosił o nią, po Twoich urodzinach.
Po krótkiej chwili mój zacny Przodek nałożył mi na głowę niecodzienne nakrycie głowy, które poza swą zaszczytną funkcją, miało zgrać się z barwą moich oczu. Czułem, że ich żółtość również się wzmocniła, przez co prezentowałem się jeszcze lepiej.
20 łapek (comments) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz