W związku z urządzonym niedawno "Ptak-Party", zapomniałem pokazać Wam- Drodzy Czytelnicy, w jaki sposób układam uszka i całe moje Olbrzymowe ciało, kiedy widzę w pobliżu ptaszki. Jest to bardzo zaawansowana technika, nazywana techniką "opuszczonych uszu", której nigdy nie bagatelizuję, a którą stale uskuteczniam i coraz bardziej rozwijam. Przećwiczyliśmy ją, na któryś z zajęć z "podstaw kociołowiectwa" na Kociarvardzie, po czym od razu bez zbędnego wysiłku, pojąłem o co w niej chodzi i jak ją stosować w przyszłości.
Technika "opuszczonych uszu" zakłada, że uszka i pędzelki, (chyba że ktoś ich nie posiada, jak np. Mufasa), muszą leżeć płasko na głowie i ani na chwilę nie mogą podnosić się do góry. Wzrok w tym czasie trzymamy utkwiony w jeden punkt. Latający punkt.
W przeciwnym razie nasz cel zauważy nas i ucieknie.
Technika "opuszczonych uszu" zakłada, że uszka i pędzelki, (chyba że ktoś ich nie posiada, jak np. Mufasa), muszą leżeć płasko na głowie i ani na chwilę nie mogą podnosić się do góry. Wzrok w tym czasie trzymamy utkwiony w jeden punkt. Latający punkt.
W przeciwnym razie nasz cel zauważy nas i ucieknie.
Napuszam też futerko i prowadzę obserwacje ptactwa z mojej tajnej bazy, stacjonującej na trzech kartonach w domku. Stąd widzę każdego latającego delikwenta i wiem, co się dzieje na zewnątrz.
19 łapek (comments) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz