Dziś również Pańcia zastała nas śpiących. Po południu rozpoczęliśmy przebudzenie. No cóż, to dlatego że w Kotonolulu na Kocich Hawajach trwała noc, a właściwie wczesny ranek, a to strefa czasowa, z którą najbardziej się utożsamiamy :) (Niebieściuch jeszcze zerka na Archangielsk).
Hmm, ktoś wyciął krzaczki i zrobiło się pusto!
Nawet mnie jakiś cień "prześladował" :)
Moją kocioosobę zaintrygował pewien kontener. Może w środku były rybki? Hmm
- Tutaj nie są żadne Kocie Hawaje, tutaj mamy strefę czasu środkowoeuropejskiego i Wy Chłopaki powinniście korzystać z dnia. Pospacerować, sprawdzić, co u ptaszków, co słychać w krzaczkach, przewietrzyć futro, a nie tak harować pod kołderkami i kocykami!- powiedziała stanowczo Pańcia.
Hmm, uniosłem głowę, a na dźwięk słowa "spacerek" moje pędzelki stanęły na baczność! A kiedy Pańcia wyjęła smycz i moje psie ( kociompromitacja) szelki, natychmiast wybiegłem z koszyka. Wyszliśmy we dwoje na małą przechadzkę, a Niebieściuch nie dał się namówić. Na zewnątrz i na widok otaczającej przyrody włączyła mi się funkcja " inspektora i kontrolera", dlatego też każde drzewko, listek, czy murek musiały zostać starannie sprawdzone. Koniecznością było dowiedzenie się, które psowate i kotowate kręciły się po osiedlu.
Pańcia podśmiechiwała się ze mnie i nazwała mnie Inspektorem na tropie wiosny. Nie mogłem zaprzeczyć!
Wiosna coraz bliżej...
Mój własny cień trochę mnie wystraszył :)
:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz