-Samochód: wypraszam sobie! Gdyby nie ja Kociska by zmokły! :)
Pańcia poinformowała nas, że to tylko ok. 3 km, rowerem byłoby bliżej, ale to przecież żaden dystans, następnie nakazała nam nie marudzić, po czym uspokajała nas, kiedy śpiewaliśmy, patrząc przez szybę. Mówiła do nas nieustannie, intonacją niezbyt dorosłą, a potem przyznała Pańciowi, że ją to zmęczyło.
A w gabinecie jak zawsze zostaliśmy zbadani, zaszczepieni, zważeni. Ponownie Pan Weterynarz pochwalił naszych Ludzi, że potrafią utrzymać nasze wagi, a szczególnie moją. Wszak ani nic nie schudłem, ani nic nie przytyłem w ciagu roku. Całe 8,23 kg! Jak 12 miesięcy temu! Człowiekowate nie mogły się nadziwić, jak ja to robię przy takich obżartuchowych skłonnościach. Niebieściuchowi na szczęście waga wzrosła, o 200 gr, gdyż w poprzednim roku o tej porze chorował na Zespół Hornera i schudł do 3,98kg. Pan Wetrynarz zażartował, że Mufasa stał się bardziej umięśniony! Może Rusek ćwiczył po nocach? :)
- Olbrzymie pilnuj się!
A po powrocie do domu natychmiast przystąpiliśmy do harówek: ja koszykowej, Mufi kocykowej :)
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz