Tu Mufi-Mufasa. Olbrzymo dziś poczuł się gorzej. Nikt nie wiedział, co mu się stało, bo wymiotować cztery razy i odmawiać jedzenia i picia to nie w jego stylu. Ludzie martwili się, ale wierzyli gdzieś tam po cichu, źe Ursusso posiada zdolności regeneracyjne i szybko wyzdrowieje. Nie pomyli się, ale zanim doszło po poprawy jego zdrowia, Pańcia nakazała mi działać i przerwać harówkę łóżeczkową, mówiąc:
- Profesorze Mufasiu, jesteś przecież kocim lekarzem, po prestiżowym Uniwersytecie Kociarchangielskim, moim osobistym lekarzem pierwszego kontaktu z samymi sukcesami leczniczymi, dlaczego więc nie przyjmiesz drugiego pacjenta, czyli Ursusika?
Hmm, spojrzeniem moich oczu dałem jej do zrozumienia, że Olbrzymo ostatnio zrobił postępy, jeśli chodzi o kwestie kociomedyczne, gdyż przeszedł kurs pod moim zielonym okiem. Potrafi sam się leczyć i w związku z tym, nie potrzebuje już mojej pomocy, jak to bywało niegdyś. Poza tym zastanowiło mnie, skąd Pańcia wie, gdzie i co studiowałem, skoro wszystko miało być tajne?!!! Archangielsk i ja to moje kociobiste sprawy!
Jak widać nie wszystko da się przed nią ukryć, a co więcej Pańcio też już się dowiedział. No cóż, co mi pozostało? Sprawdziłem, co się dzieje z Ursusem, najpierw powąchałem jego głowę i uszy, po czym umyłem mu czoło, a kiedy juź miałem stuprocentową pewność, że czuje się dobrze, zainicjowałem mały pojedynek kociarate. A wszystko na oczach Ludzi!