Tu Mufi-Mufasa. Olbrzymo dziś poczuł się gorzej. Nikt nie wiedział, co mu się stało, bo wymiotować cztery razy i odmawiać jedzenia i picia to nie w jego stylu. Ludzie martwili się, ale wierzyli gdzieś tam po cichu, źe Ursusso posiada zdolności regeneracyjne i szybko wyzdrowieje. Nie pomyli się, ale zanim doszło po poprawy jego zdrowia, Pańcia nakazała mi działać i przerwać harówkę łóżeczkową, mówiąc:
- Profesorze Mufasiu, jesteś przecież kocim lekarzem, po prestiżowym Uniwersytecie Kociarchangielskim, moim osobistym lekarzem pierwszego kontaktu z samymi sukcesami leczniczymi, dlaczego więc nie przyjmiesz drugiego pacjenta, czyli Ursusika?
Hmm, spojrzeniem moich oczu dałem jej do zrozumienia, że Olbrzymo ostatnio zrobił postępy, jeśli chodzi o kwestie kociomedyczne, gdyż przeszedł kurs pod moim zielonym okiem. Potrafi sam się leczyć i w związku z tym, nie potrzebuje już mojej pomocy, jak to bywało niegdyś. Poza tym zastanowiło mnie, skąd Pańcia wie, gdzie i co studiowałem, skoro wszystko miało być tajne?!!! Archangielsk i ja to moje kociobiste sprawy!
Jak widać nie wszystko da się przed nią ukryć, a co więcej Pańcio też już się dowiedział. No cóż, co mi pozostało? Sprawdziłem, co się dzieje z Ursusem, najpierw powąchałem jego głowę i uszy, po czym umyłem mu czoło, a kiedy juź miałem stuprocentową pewność, że czuje się dobrze, zainicjowałem mały pojedynek kociarate. A wszystko na oczach Ludzi!
- Profesorze Mufasiu, jesteś przecież kocim lekarzem, po prestiżowym Uniwersytecie Kociarchangielskim, moim osobistym lekarzem pierwszego kontaktu z samymi sukcesami leczniczymi, dlaczego więc nie przyjmiesz drugiego pacjenta, czyli Ursusika?
Hmm, spojrzeniem moich oczu dałem jej do zrozumienia, że Olbrzymo ostatnio zrobił postępy, jeśli chodzi o kwestie kociomedyczne, gdyż przeszedł kurs pod moim zielonym okiem. Potrafi sam się leczyć i w związku z tym, nie potrzebuje już mojej pomocy, jak to bywało niegdyś. Poza tym zastanowiło mnie, skąd Pańcia wie, gdzie i co studiowałem, skoro wszystko miało być tajne?!!! Archangielsk i ja to moje kociobiste sprawy!
Jak widać nie wszystko da się przed nią ukryć, a co więcej Pańcio też już się dowiedział. No cóż, co mi pozostało? Sprawdziłem, co się dzieje z Ursusem, najpierw powąchałem jego głowę i uszy, po czym umyłem mu czoło, a kiedy juź miałem stuprocentową pewność, że czuje się dobrze, zainicjowałem mały pojedynek kociarate. A wszystko na oczach Ludzi!
Ursusiku, nawet ciebie tzn. żarłoczkiewicza wymiatacza talerzykowego dopadła choroba :( Bardzo mi przykro, ale cieszę się, ze lepiej się czujesz. Życzę ci, żeby nie spotkało cię to co mnie, czyli wizyta u weta i nie daj boże zastrzyki :( Mufasiu opiekuj się bratem i lecz go do trwałego skutku. A wiem co mruczę :( Rudi
OdpowiedzUsuńhttp://www.kotowtrojgaprzypadki.pl/
OdpowiedzUsuńTo ten blog , o którym Ci mruczałem :) Blogów kocich jest dużo, ale piszą je ludziowate, a ten pisze kot we własnej osobie :)
I jeszcze jedno, nie chcę czytać, ze dotrzymujesz mi kroku w chorobie, wymiotach itp. Masz być zdrowy i ja tez, czego Tobie i sobie życzę Rudi.
Rudi, tu Mufasa. Ursusso czuje się dziś lepiej, przynajmniej już nie wymiotuje, ale nie w głowie mu pędzlowanie misiek. Zjadł dziś tylko dwa malutkie posiłki, mniejsze od moich, a wiesz, jak on uwielbia jeść. Skubnął karmę, położył się w koszyku, a oczy ma ospałe, smutne. Nasi Ludzie zaś dwoją się i troją, źeby go rozweselić. Martwimy się, ale musimy być dobrej myśli. Olbrzymo prosił, źeby Ci przekazać, źe masz być juź zdrowy, no chyba, źe jeszcze chodzisz do weta. W ogóle jak się mieszasz? Co Ci się stało?
OdpowiedzUsuńChodzę jeszcze do weta. :( Pańcia porozmawiała z wetem o moim samopoczuciu po pierwszym zastrzyku, tzn.o strasznych o wymiotach przez kilka godzin. I następny zastrzyk był inny i czułem się dobrze, więc pańcia myślała, ze tak juz zostanie i tak będą mnie dalej leczyć. Na trzeci zastrzyk nie mogła ze mną pójść , był ktoś inny, a wet dał mi to co za pierwszym razem i sytuacja się powtórzyła :(( Dziś znów czuję się lepiej i tym razem na pewno juz tam nie pójdziemy, a szkoda, bo mamy tam tak blisko. Oni tam działają, jak kombinat, nie podchodzą z troską do pacjenta, ale wiemy to dopiero po tych doświadczeniach :((
OdpowiedzUsuńMiałem robione badanie krwi i wyszły mi podwyższone parametry trzustki :(( Teraz jem specjalną karmę i nic więcej. Ale ona na szczęście mi smakuje. Nie wymiotuje i już się bawię, bo moja pańcia staje na głowie, żeby mnie rozruszać i rozśmieszyć :) Mamy nadzieję, ze jak powtórzymy badanie będzie już lepiej. Tego i tobie Ursusiku życzymy. A Ty Mufasiu dbaj o brata, wszak nie ma lepszych lekarzy od tych kocich :) Rudi
Rudi, to przykre, że ta klinika wet. tak dziwnie postępuje, obyście znaleźli taką, z której będziecie zadowoleni. A karma to inna niż RC? Myśleliśmy, że może masz problemy z cukrem, ale chyba szczęśliwe nie. Ursusso ma się dobrze i choć już pędzluje miski, to do swoich dawnych możliwości wciąż nie doszedł. Je, ale mniej. Zachowuje skę jak dawniej, tak więc tylko czekać, aż niebawem wyczyści miski w dużych ilościach :) Ja go badam codziennie, sprawdzam co i jak z nim, po czym zawsze kończy się na kociarate :) Mufasa.
OdpowiedzUsuńMufasiu, cieszę się bardzo, że Ursusik czuje się lepiej i może cie wrócić do waszych zabaw. Ja pamiętam jeszcze jak ganialiśmy się z Lucky i uprawialiśmy kocie sporty, bardzo mi jej brakuje i chciałbym, zeby wciąż była z nami, ale to juz chyba niemożliwe :(
OdpowiedzUsuńKarma wciąż RC, ale ta jest specjalna dla kotów chorujących na cukrzyce. Ja cukrzycy nie mam, ale ona mi bardzo smakuje. I będę ją jadł do następnych badań krwi, które potwierdzą lub wykluczą, ze mam chorą trzustkę. :(
Rudi, to ciekawe, bo skoro nie masz cukrzycy, to czemu jesz karmę dla cukrzyków? Wet na to pozwolił? My jemy karmę lecznicza Hillsa na zęby, RC też może być, z zalecenia wet. Odnośnie Lucky, my też za nią tęsknimy i bardzo nam przykro, że stało się tak, jak stało. Pozostaje nadzieja, że znalazła nowy dom i haruje na kanapie....
OdpowiedzUsuńJa tak nie myślę odnośnie Lucky. Myślę, że jej coś się stało w tym DT. Żaden kot, nawet jak ma najgorzej w jakimś domu, z niego nie ucieknie. Takie jest moje zdanie, po długich i dogłębnych przemyśleniach :( Biedna Lucky :( Kochamy ją z Rudim całym sercem i nigdy nie zapomnimy.
OdpowiedzUsuńTrudno mi powiedzieć, ale Twoja Pańcia zapewne wie, co mówi. My wolelibyśmy myślec, że kiedy Lucky uciekła, ktoś dobry ją znalazł i dał dom. A że nie było ogłoszeń z zaginionym kotem, to nie szukał poprzedniego właściciela.
OdpowiedzUsuńZ innej beczki:
Rudi, dziś musiałem leczyć moją Pańcię, prawdopodobnie znowu ją dopadła migrena. Coś strasznego, ciagle leżymy. Mufasa.
pozwolę sobie wtrącić "swoje 3 grosze" w temacie cukrzycy - RC dla cukrzyków przekracza dopuszczalny wskaźnik NFE (max 10%), z puszek "cukrzycowych" tylko Animonda trzyma normy - dopiero jak zaczęłyśmy to kontrolować i znalazłyśmy suchą karmę bez zbóż udało nam się wyprowadzić Milusia z cukrzycy posterydowej (ponad 500 cukru) i utrzymywać ten stan, ale nie jest to zasługa specjalistycznej karmy
OdpowiedzUsuńElaju, dobrze wtrącaj wtrącaj, ja nawet chciałam odesłać Koleżankę do Ciebie.
OdpowiedzUsuńzawsze służę pomocą jeżeli tylko będę umiała
Usuń