I oto stało się! Po rywalizacji spacerkowej na to, który z nas zdobędzie więcej roślin i murków i tym, kto rządzi na osiedlu, wylądowaliśmy na wspólnej przechadzce. Hmm. Doszło do bezpośredniego starcia futrzastych gigantów, czyli naszych kocioosób, a to oznaczało jedno: psowate i kotowate z drogi, ze szczególnym akcentem na psy! Nie dość, że zaprezentowaliśmy się w szelkach i smyczy, to jeszcze w tym samym kolorze szelek! Kociompromitacja. Niebieściuch pomałpował po mnie i nic sobie z tego nie robi.
:)
Olbrzymie, przypominam Ci, że moje szelki były zakupione jako pierwsze i z myślą o mnie, a Twoje-nie dość, że psie, to jeszcze przybyły do nas później. Także to Ty po mnie powtarzasz.
Phi, ale Rusek się wymądrza..kto go słucha?
Na pewno wygram pojedynek na osiedlowego bossa.
Tylko dlaczego odnoszę wrażenie, jakbym był drugi?
;-)