Oprócz pilnowania szopki, postanowiliśmy się trochę odstroić. Żeby Pańcia nie mówiła, że tylko harujemy w koszyku lub fotelu! Prezentowaliśmy już kiedyś muszki, które nam uszyła, a które nawiązują tematycznie do mojej kocioosoby. Pierwsza ze sztućcami;) pasuje do mojej żarłocznej natury, druga reprezentuje moje zainteresowania regulacją populacji ptaków. Zaś niebieska chusta z naszymi imionami używana bywa bardziej na codzienne zabawy. Niebieściuch też nie próżnował i po mnie pomałpował!
Nic nie małpowałem, gdyż ze mnie jest poważny Kocurro! Sam podejmuję dezycję kiedy i gdzie zakładam muszkę!
A póki co na razie trwamy w wielkiej miłości i przyjaźni, żeby Pańcia nie mówiła, a po świętach wracamy do naszych kocich pojedynków i ganianek!
Pięknie wyglądają w muszkach. Muchy szyte ręcznie czy na maszynie? Czerwono-żołta najlepsza!
OdpowiedzUsuńDziękuję, to znaczy, że ta kulinarna się podoba? Hehe. Szyłam je na maszynie, trochę po omacku, bo to pierwszy raz, ale kolejne powinny szyć się bardziej świadomie:))
UsuńAle przystojniaki! Szczególnie dostojnie wygląda Ursus, cudo :))
OdpowiedzUsuń:)) Już niedługo i Elmo będzie się prezentował, jak moje Kocurro. "Zarośnie" futrem, jego szyję ozdobi muszka, do tego zrobi poważne spojrzenie i nie oderwiesz od niego wzroku hehe
Usuń