Nowe miejsce- nowi sąsiedzi. Szczególnie ci mrucząco-futrzaści. Na pytanie Pańci, ciekawe czy i kiedy pojawią się jakieś koty w pobliżu, nie musiała długo czekać z uzyskaniem odpowiedzi. W trakcie przenoszenia kartonów i innych rzeczy przez naszego Pańcia, pod oknem pojawił się pewien Rudzielec. Kot zapoznał się tylko z nim, gdyż tylko go zastał. Ludziowaty nie omieszkał nas potem poinformować, mówiąc że pewien Grubasek z naprzeciwka z dzwoneczkiem na szyi do niego przybiegł.
Grubasek? Wypraszam sobie!
Cwaniaczek kręcił się koło naszego domu i gdy pojawiliśmy się z Pańcią, nie omieszkał do nas podejść. Zarówno Niebieściuch jak i ja nawet na niego nie syknęliśmy, gdyż oznaczałoby to dla nas porażkę. Nie baliśmy się go, a Ludziowata dała mu powąchać swoją dłoń, po czym pogłaskała go po futerku. Hmm. Początkowo nazwała go Rudzikiem Budzikiem, a to dlatego że hałasował w nocy z inną lub innym kotowatym, który do nas też zawitał lub zawitała. Koty obudziły ją w nocy i bardzo przestraszyły swoim darciem....kotów? ;) Nas również. Jedynie Pańcio nic nie słyszał. Za każdym razem, gdy wychodziłem na smyczy z Ludziowatą, Rudas podbiegał do nas, ale uważnie się nam przyglądał. Od czasu do czasu posyczał, powarczał na mnie, ale nikt z nas tym się nie przejął. Aż któregoś dnia oficjalnie staliśmy się kocimi sąsiadami- przywitał się i nastąpiło wzajemne muśnięcie noskami. Polubiliśmy się, ale na Mufasy i moich warunkach :)
Pańcia Rudzika Budzika widząc nas z okna, wyszła i zapoznała się z nami. Opowiedziała, że to 11-letni kocur o imieniu Luka. Urodził się gdzieś na ulicy z wolnożyjącej mamy i przybył do ich domu licząc 6 tygodni, mieszcząc się w dłoni. Choć jest kotem domowym, czuje się nieszczęśliwy, gdy nie może wyjść na dwór.
Luka: Ta Ludziowata wszystko już o mnie wie, nie wiadomo, czy się cieszyć, czy nie, ale wyczuwam, że trochę się do mnie zdystansowała. Lubi mnie, ale nie zamierza się ze mną zaprzyjaźnić tak, jak z tą Czarnulą Luną i Filemoncią Białaską- poprzednimi Sąsiadkami. Moja kocia intuicja mi mruczy, że nie chce się już tak emocjonalnie angażować, gdyż w przypadku przeprowadzki, czy rozejścia się naszych dróg, znowu to przeżyje i będzie tęsknić. Pokręcę się jeszcze i spróbuję wywąchać, co to za jedni:)
Świetne zdjęcia kotów! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, to zasługa kotów i ich póz hehe Robią takie miny, źe zawsze jest wesoło :)
Usuń