Trwa jeszcze lato, owady krążą dookoła, doprawdzając Pańcię do szału. Nie musieliśmy długo czekać i stało się. Zostaliśmy wezwani i wylądowaliśmy kolejno: ja na dywaniku, a Mufasa na miśku (czyli takiej sztucznej skórze owczej)! :) Nasza Właścicielka dała nam wykład, jeśli chodzi o nasze zaangażowanie, a właściwie jego brak, w regulację populacji much, muszek owocówek i komarów. Nie przebierała w słowach i jak co roku powtarzała, jak to możliwe, żeby mając takich specjalistów w domu jak my, musiała zajmować się regulowaniem populacji dokuczliwych owadów. Ile mamy jej tłumaczyć, że muchy i komary nie stanowią dla nas żadnego znaczenia, a jedynym naszym wyzwaniem są ptaki i gryzonie. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, gdyż nasza obojętność i pasywna postawa w kwestii polowania na muchy i komary, przyniosły korzyści nieoczekiwanego wyspecjalizowana się naszej Pańci w tej materii, że ho ho :) Pułapka z płynu do mycia naczyń, zmieszanego z octem jabłkowym, technika na kapcia, zwana po prostu na laczka, technika na gazetę, a nawet na mokrą dłoń, łapiącą przez nią muszki owocówki bezpośrednio w locie, to kilka z nietuzinkowych metod naszej ludziowatej, metod, których nie powstydziliby się moi Pradziadziowie w czasach ich świetności. Naszego Pańcia-podobnie jak nas- nie interesują owady i nie przejmuje się nimi, tylko Pańcia się denerwuje. Ale żeby nie pogłębiać z nią konfliktu, przerwaliśmy harówki kanapowo-fotelowo-łóżkowe i rozejrzeliśmy się, czy w pobliżu nie pojawiły się muchy i komary...
Nasłuchałem się na dywaniku... |
A ja na miśku... |
Niebieściuchu, widzisz jakieś muchy? Może zróbmy Pańci wykład z nieoczyszczonych z trawy i chwastów płyt chodnikowych. A co! Olbrzymie, dobry pomysł. |
Tu może będą muchy albo komary.... |
Eee, nic nie ma. Udam, że coś wyregulowałem i potem udam się na harówkę na kanapę... |
Dołączyłem do Pańcia, który właśnie przycinał tzw. komara...A skoro mowa o komarach, to żeby nie było, ja też co nieco przytnę i żeby Pańcia nie marudziła... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz