Zostałam zdemaskowana. Pańcia teraz częściej wygląda przez okno pokoju, w
którym śpi z jej trzema chłopakami. Hmm, nie skomentuję tego, bo i mnie się
zdarza i zdarzało z Kremem ładować do łóżka moich Ludzi. Ile nas wszystkich
spało razem? Tego nie pomruczę. Właścicielka Niebieściuchów, gdy może, stoi
w oknie i aparatem uwiecznia postępy Pańcia pracy na dachu garażu. A skoro
to robi, ma szerszy ogląd na większość garażów i widzi więcej. A że dla mnie
dzień bez spacerku po dachach garażowych dniem straconym, to aktualnie jak
nigdy- szybko mnie zauważa. Dotychczas nie śledziła moich wędrówek, tylko
gdy Ursus jej pomruczał, ale teraz gdy i tak "monitoruje" Pańcia, przy
okazji zerknie na mnie i na ptaki. Te ostatnie jakieś niezadowolone, gdyż ów
remont odciął im drogę do tego sławnego karmnika. I tak podczas niedawnej
mojej przechadzki dachowej, Ludziowata przyjrzała mi się dokładniej i
okazało się, że posiadam białą plamkę na ogonie. Odnośnie rozterki mojego
imienia, czy Cappuccino, czy Espresso, ta biała plamka, symbolizowałyby
mleko i tym samym wskazywałaby, że można ze spokojem nazywać mnie
Cappuccino. Tyle że od siebie pomruczę, że z małą ilością mleka.
Hmm.
-A co Ty się tak emocjonujesz Sąsiadko? Cappuccino to ładne imię!
-Mnie Ludziowata od początku nazywa Muu, gdyż moje łatki przypominają jej krowę. Potem zorientowała się, że raczej powinno być Łaciata! Jakieś pudełko po mleku jej to przypomniało. Ale machnęła ręką i została przy swojej pierwszej myśli. Gdy potem zaczęła opowiadać Pańciowi, że spotkała Muu, zapomniała, że nie zdążyła go wtajemniczyć we własne wybryki. Jednak Ludziowaty znając Pańcię nie od dziś, od razu wiedział, o kim mówi. Czyli o mnie.
- Może i masz rację Muu! Ale przyznasz, że jakieś dziwne te Ludziowate....
- Może i tak, ale to tylko Człowiekowate! Czego się spodziewać? Nie to co my Kotowate 😆
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz