Nie tylko kolorowe liście to atrybuty Pani Jesieni. Do jej oznak należałoby też zaliczyć kasztany, żołędzie, czy jarzębinę. Jednak to nie one przykuły moją Ursusikową uwagę, a inni przedstawiciele. Przyznam, że w ciągu mojego kociego życia nie dane było mi ich nigdy spotkać. To grzyby i to trujące! Pomimo iż nie wszystkie bywają niebezpieczne, z muchomorami, bo o nich mruczę, lepiej nie zadzierać. Może intrygują swoim wyglądem, szczególnie te kropki, ale wraz z Mufasą zdecydowaliśmy trzymać się od nich z daleka.
Co ciekawe- jedne większe, inne mniejsze, jedne nadgryzione, u innych kapelusze płaskie niczym naleśniki, jedne bardziej czerwone, inne pomarańczowe. Wywrócone blaszkami do góry, a czasem nawet mniej kropek…
-Większe, mniejsze, z kapeluszem w kształcie naleśnika, bez kropek, bla bla… i co jeszcze wymyślicie? Aroganckie Kociska! Patrzcie, jakie przemądrzałe. Nasza nazwa wskazuje, że naszym przeznaczeniem miało być uśmiercanie much! O przepraszamy, regulowanie populacji owadów. Olbrzymo niech się nie kociompromituje i niech nie kręci, że nie wie, o co chodzi….
😏
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz