poniedziałek, 27 kwietnia 2020

1094. Żarcików ciąg dalszy

Niedawne święta, przylatujące stale do naszego karmnika, zwanego "Zalotem u Ursusa" gołębie i inspiracja dla Pańci gotowa. Ni stąd ni zowąd znowu postanowiła mnie włączyć do swoich żarcików. Tym razem na poważnie😉 

Którą Osobę w Trójcy Świętej najbardziej ceni sobie Ursusik?
-Ducha św.
A dlaczego?
-Bo Jego symbolem jest gołąb ;)

I co by tu pogruchać? Prawda...



wtorek, 21 kwietnia 2020

1093. Chusty, bandany i maseczki

Moja kocioosoba stanowczo się sprzeciwia i ogłasza wszem i wobec: żadnych maseczek! Bandany mogą być, a chusty, jak uznam za stosowne. Te ostatnie mogę nosić na tzw. kowboja lub śpiąco. Inna opcja nie wchodzi w grę. Tylko że Pańcia ani myśli się ze mną zgadzać. Czym bardziej mi rozkazuje, tym bardziej robię groźniejszą minkę. Od neutralnej, po zirytowaną, aby poważnie się zdenerwować.😉

Kowboj
Śpiąco 
Minki

niedziela, 19 kwietnia 2020

1092.Szpicle z krainy drzew

Naśmiechiwałem się, gdy ostatnio Pańcia przygotowując grunt pod nasze wychodne, spoglądając przez okno, robiła pozy szpiega z krainy deszczowców. Nie przewidziałem jednak, że gdy przechadzając się po parczku podczas 15-minutowego spacerku, stanę się obiektem czyjegoś śledzenia i grożenia! Szybko okazało się, że to skrzydlaci szpicle z krainy drzew. Czarni, nieobliczalni, z dziobami spiczastymi i okrutnym spojrzeniem. Ich rozpostarte skrzydła nawet robiły wrażenie. Obsiedli gałęzie, jakby chcieli je sobie zawłaszczyć. Kto ich przysłał? Nie wiadomo. Obecność mojej kocioosoby doprowadzała ich do kruczego szału, co dobitnie dali mi do zrozumienia. Czuli, że im zagrażam. Z każdym moim stąpaniem łap i obwąchiwaniem krzaczków, przemieszczali się z drzewa na drzewo, krucząc na mnie przeraźliwie. Denerwowali Pańcię tym hałasem, ale czy ja Olbrzymo przejmowałbym się jakimiś ptaszyskami? O ile „szpiegowanie” Pańci mnie rozśmieszyło, tak parczkowe szpiclowanie zirytowało. Nie ze mną te numery:) 
Bezczelne Kocisko- jeszcze tu wrócisz, a wtedy Ci pokażemy!
😉

środa, 15 kwietnia 2020

1091. "Pretekst na kotopsa"

 Myślałem już, że się nie doczekam, ale Pańci zrobiło się mnie tak bardzo żal, że postanowiła zabrać moją kocioosobę na krótki spacerek. Uznała, że skoro psowate codziennie przechadzały się pod naszym oknem, to nic by się nie stało, gdybym ja-pomimo panującej sytuacji- mógł choć raz wystawić Olbrzymowy nos i grzbiecik poza próg domu. Wyczekała końca dnia, a gdy słońce już zachodziło i chodniki opustoszały do zera, wyjrzała zza rolety, przybierając pozy niczym szpieg z krainy deszczowców, po czym wyjęła ze schowka- co prawda psie, ale zawsze- szelki i smycz. Na sam ich dźwięk włączyłem mruczankę i natychmiast ustawiłem się pod drzwiami wyjściowymi.  Pod tajemniczym kryptonimem "pretekst na kotopsa"😎, udaliśmy się na krótkie wychodne do oddalonego o 100 metrów parczku. Pańcia uprzedziła mnie, że tylko na kwadransik. Nie protestowałem, aczkolwiek gdy poczułem wolność na zewnątrz, którą jeszcze dopełniła pustka, gdyż nikogo-poza rudym kocim sąsiadem wylegującym się na naszej wycieraczce!, nie spotkaliśmy, trudno było mi tak nagle skrócić spacerek. Tyle czasu minęło od ostatniego wyjścia, że aż nie wiedziałem, od czego zacząć. Mimo że zawsze chodzimy tą samą drogą, to za każdym razem wyczuwam coś nowego. Zawsze nowe gałązki do obwąchania, nowe rośliny do oznaczenia, skontrolowanie trawy, na której zostały ślady różnych zwierzaków, czy wsłuchiwanie się w budzącą się przyrodę. 

Spacerki nigdy mi się nie znudzą.

Zajrzę wszędzie, gdzie się da.


Tyle już widziałem, ale w tym przypadku oniemiałem. Czy to wiosna, czy jesień? 

Następnym razem obwącham płoty. 


Niby tak samo, ale jednak inaczej...




😀

piątek, 10 kwietnia 2020

1090 Tajemniczy Niebieściuch Brytyjczyk


  Kto by pomyślał, że taki Olbrzymo, aby zażyć odrobiny przechadzki, będzie zdany na łaskę swoich Ludzi. Nie wspominając o niejakim droniku. Phi! I do tego jeszcze ta poniżająca psia smycz i szelki. Żeby chociaż kocie, a tak?
Moja kocioosoba się nie boi żadnych wirusów i wychodzi kiedy i dokąd chce. To znaczy na trawkę i do pobliskiego rowu, w którym zachowuję odstęp od wszelkiej maści zwierząt, może poza gryzoniami i ptakami:) Spotyka też pewną Pańcię. Dam Ci radę Współmieszkańcu nietuzinkowego Niebieściucha z Bambosza, ale zaraz przecież my wszyscy niebiescy! 
Gdybyś się nie oddalał, a słuchał człowieczych poleceń do 50m od drzwi, to z pewnością pozwoliliby Ci na zajrzenie w krzaczki, wskok na płot, czy garaż, tudzież obwąchanie listków drzewka po drugiej stronie ulicy. A tak? Sam jesteś sobie winny! 




Pokażę język tej zarazie, Ty Ursusie sykniesz i zawarczysz, Mufasa zrobi groźne spojrzenie i uruchomi w sobie szefa szefów, a wirus natychmiast zwieje, gdzie pieprz rośnie. 

-Z takimi poradami Brytyjczyku daleko nie zajdziesz....Po pierwsze zaraza to bardziej skomplikowana sprawa, niż sądzisz, a po drugie nie łudź się, że Olbrzymo zastosuje się kiedykolwiek do jakichkolwiek wymogów naszych Ludzi, odnośnie wychodzenia na dwór. To obieżyświat niestety. Do tego ciekawski i marzący o wolności. Nieświadomie nauczyłem go tego w czasach naszej młodości, gdy potrafiłem wybywać na kilkanaście godzin dziennie z domu! Obdarzony zaufaniem, gdyż zawsze w pobliżu, nigdy nie oddalałem się zanadto. Aż do czasu sprzed ponad 2 lat, gdy przewróciłem świat Ludzi do góry nogami, znikając na 9 dni i nocy. Ale o tym zapomnijmy. 

-Mufaso, o czym Ty mruczysz? To straszne. Podobni ledwo uszedłeś wtedy z życiem? Twój pyszczek w ogłoszeniu wisiał wtedy na wielu słupach i lądował skrzynkach pocztowych. Nawet w supermarketach! Tak Cię poszukiwano! 

-To moja największa kociompromitacja życiowa, do dziś pytam się sam siebie, jak mogłem dopuścić do takiej bezmyślności. Ale my Kociaste lubimy wychodne i przygody, szczególnie, gdy patrzymy na świat na niebiesko... Co ja mruczę? 😉 

środa, 8 kwietnia 2020

1089. Dronik na odwrócenie uwagi

  Moja kocioosoba nigdy by nie przypuszczała, że zwykłe wyjście na spacerek do parczku, urośnie do takiej wielkiej rangi. Nie pomruczałbym, żeby sytuacja siedzenia w domku, z przerwami na mały ogródek, mnie uszczęśliwiała. Gdybym tylko mógł pokonać tę zarazę. Tymczasem, aby odwrócić moją uwagę, o jedną z ciekawszych rozrywek dla mnie, zadbał Pańcio. Wyjął ze swojej szuflady coś, czego nigdy nie widziałem, a co Ludzie zgodnie orzekli, że prawdopodobnie przykuje moją uwagę. I nie pomylili się. Ta rzecz to dronik, bo dronem bym go nie nazwał. Przez chwilę potrzebuje zostać naładowanym za pomocą ładowarki, po czym w jakiś dziwnie cudowny sposób unosi się, niczym owad, a nawet ptaszek. Nie potrafi długo latać, ale to ponoć sprawka Pańcia i czegoś, czymś steruje. W zupełności przykuwa moją Olbrzymową uwagę, a łapę prowokuje do polowania i strącania tejże nie do końca zabawki. Na sam dźwięk dronika, moje uszka i pędzelki prostuję, a przez grzbiecik przechodzi dreszcz. Niebieściucha temat nie interesuje, Bambosz to jego kwatera główna 😆   


Dronik pomoże mi chwilowo zapomnieć o spacerkach, ale nie wiem, na jak długo.


Ursusie, nie znamy się, ale Twoja Pańcia zna nas jako tako i chcemy Ci pomruczeć, że my również siedzimy zamknięci w czterech ścianach. Na szczęście pozostały nam małe ogródki, ale o droniku, to już możemy zapomnieć...

Właśnie!😀