czwartek, 31 grudnia 2020

1142. „2020”


Ten rok zaczął się jak każdy inny, ale zakończy się i przejdzie do historii jako niezapomniany. Niekoniecznie w dobrym sensie. Ja tymczasem choć jeden raz w moim kocim życiu mogę spokojnie odpoczywać na kanapie, nie stresując się fajerwerkami. Wiem, co jest tego przyczyną, ale mimo że zdominowało świat, to wolę skupić się na sobie. Nawet brokatowa opaska Pańci nie wytrąci mnie z równowagi. I to coś różowego, śledzącego każde mrugnięcie moich Olbrzymowych oczu!







Coś? Jestem Różą, co za bezczelne Kocisko!

😉

poniedziałek, 28 grudnia 2020

1141. Wielki Łowczy Polny nagrodzony medalem


  Nie spodziewałem się, choć po cichu o tym marzyłem. Moje ponadprzeciętne zdolności łowcze zyskały uznanie w oczach króla Mufasy Rozważnego i decyzją jego kocioosoby, choć jak się później okaże nie tylko jego, zostałem nagrodzony specjalnym medalem. Nietuzinkowym. Tym samym moja funkcja Wielkiego Łowczego Polnego umocniła się. Tyle nocy nasłuchiwania, opracowywania strategii, że na sukces operacji nie trzeba było długo czekać. W pełni sobie na odznaczenie zasłużyłem. Ale jak do tego doszło?

W przeciągu dwóch tygodni przyczyniłem się do zamierzonej regulacji populacji trzech gryzoni. Konkretniej szczurzej. Ku zdziwieniu i przerażeniu, przemieszanym z ulgą i dziwnym rodzajem smutku, gdyż dwa szczurki zakończyły swój żywot na oczach Pańci, gryzonie zza płotu to już historia. Ale czuję, że będą kolejne. Niemniej Ludzie zamknęli mi drzwiczki na koci świat, kolejny- nie wiem już, który to raz, abym nikogo nie przynosił w pyszczku do domu. Na zewnątrz no cóż, niech się dzieje, co chce, ale wewnątrz panują ich zasady, no powiedzmy, gdyż król Mufasa mógłby sądzić coś innego :) Tak, czy inaczej doprowadziłem do sytuacji, w której- gdyby nie spostrzegawczość Pańci i węch Pańcia, niczym policyjnego psa, trudno byłoby znaleźć moje skarby. 

Moi Właściciele trwaliby w błogiej nieświadomości, co na pewno by ich nie ucieszyło. Najpierw Ludziowatą zaintrygowało moje dziwne zachowanie. Wpatrzony w kartony do przechowywania i stojący przez całą noc przy półce, to coś czego zwykle nie robię. Nawet zapomniałem o jedzeniu! Pańcia postanowiła kierować się moim wpatrzonym wzrokiem w trzy pudełka z człowieczymi rzeczami, domyślając się, jakiego za chwilę dokona odkrycia. Gdy wertowała jedno pudełko po drugim, w trzecim, gdzie trzymała czapki, w jednej z nich ulokował się pierwszy szczurzy delikwent! A fee!- pomyślała. Dogorywał i bardzo szybko opuścił ten świat. Drugiego podałem jej sam, który po wypuszczeniu z pyszczka, zdążył pożyć z kilka sekund, o trzecim zaś  nikt nie wiedział. Pańcio przez kilka dni narzekał na nieprzyjemny zapach, którego nie potrafił namierzyć i określić. Opisał go potem, gdyż nie chciał straszyć Ludziastej, iż odór przypomina trupi smród. Oboje widząc moje zapędy regulacji populacji gryzoni, uznali, że ów zapach może mieć coś wspólnego z moimi łupami. Postanowili więc zerknąć w trudno dostępne miejsca. Człowiekowaty wyjął deseczki wokół kaloryfera, następnie odsunął listwę pod szafkami kuchennymi, aż w końcu gdy schylił się pod kanapę, zawołał „jest!”.  Poświecił latarką, by i Pańcia mogła spojrzeć. Na podłodze leżał zdechły szczur! Dla nich obrzydliwość, dla mnie zabawa dopiero się zaczynała! Zabroniono mi jednak podchodzić bliżej i po pozbyciu się gryzonia, co Pańcio uczynił w masce, natychmiast sprzątnął pod i za kanapą. Gdy emocje nieco opadły, gdyż nie mógłbym pomruczeć, aby ktoś został przestraszony, Ludziowata w efekcie pochwaliła moje łowcze zapędy. Doczytała, że inni skarżą się na plagę szczurów, a tymczasem ich domowy Wielki Łowczy Polny Rysio, czyli ja, bez żadnych pułapek i trujących środków, kociobiście łapą i pysiem rozprawił się z gryzoniowym towarzystwem. I że w pełni zasłużył na medal domowego deratyzatora! 


I o to chodzi!



Nawet, gdy śpię, to wszystko słyszę!









Jakby co, to zrobię groźną minkę i żaden szczur nie odważy się podejść...



Inaczej skończy źle.

😆😁

sobota, 26 grudnia 2020

1140. Trzy owce żądają

Skoro Kocisko tak reklamuje TĘ szopkę, to chciałybyśmy mee zapytać, czy dla nas znalazłoby się w niej miejsce? 



A właściwie, to żądamy!

Patrzę i obserwuję, pomimo poziomego kształtu źrenicy!


A jak nie, to z kopytka!



                             Ursusso: A co to za Wełniaki? 

                            Lepiej spójrz na siebie Kocurze!



Nie sądzisz, że jesteśmy trochę za duże? A nawet za bardzo? Niby jak się tam zmieścić?



-Oj tam, nie mecz tyle. Może nikt z Ludziowatych i Kotowatych się nie domyśli. 

-Akurat!


😆

piątek, 25 grudnia 2020

1139. Szopka Bożonarodzeniowa

  Ludziowaci od dawna zamierzali  stworzyć własną szopkę Bożonarodzeniową, ale zawsze coś im wypadało. A to zapominali, a to nie zaplanowali na czas, jak trzeba i tak do kolejnego roku. Kończyło się na dobrych chęciach, a to przecież nie wystarczy. W końcu los sam za nich zdecydował, być może sam Stwórca postanowił wspomóc tych dwoje leniuchów, gdyż nagle wszystko samo im zostało podarowane. Pan kolegi Kaspra, kocura, który przekroczył Most w sierpniu, w swoim emerytowanym stanie, gdzie ma dużo czasu, wykonał dwie szopki. Jedna mu została, więc chętnie wręczył ją moim Ludziom. Innemu Panu w garażu zalegał karton z figurkami. I on również dał je moim Właścicielom na zawsze.  Można pomruczeć: żyć, nie umierać. Aktualnie posiadamy dwa komplety figurek, gdyż Pańcia- nie wiedząc o niespodziewanym prezencie-w tym samym czasie kupiła podobne. A Pańcio mniejszą szopkę. Wynikałoby, że zdobyli się w końcu na jakiś wysiłek. Nic się nie zmarnuje, a kiedyś, gdy dożyją wieku tamtych Panów,, zapewne podarują je komuś innemu, jak oni to uczynili  z moimi Ludźmi. To chyba taki etap człowieczego życia, że najpierw się gromadzi, a potem oddaje. Choć ja nie zamierzam pozbywać się puszek, saszetek i smakołyków na rzecz Mufasy!




☺️

poniedziałek, 14 grudnia 2020

1138. Biała Zołza i Rudzielec Bandyta ostrzeżeni!

  Król Mufasa nie czekał do końca  harówki w Bamboszu, postanowił działać od razu. Tak jak Kocie Damy go prosiły, tak uczynił. Najpierw delikatnie i bez siły, udobruchał i sprowadził na ziemię arogancką księżną Newę. Do niej przemawiał inaczej, w innej kociej mowie. Mowa ta jednocześnie ich łączyła, za sprawą tego samego kraju Przodków i dzieliła, niczym odległość pomiędzy „jego” Archangielskem i „jej” Syberią. Niewyobrażalne. Niby powinni się bardziej rozumieć, a tymczasem jej wredne i wrogie nastawienie to coś znacznie głębszego i niewytłumaczalnego dla wszystkich. Jego Niebieska Futrzastość doskonale wiedział,  że do zgody z Białą Zołzą nigdy nie dojdzie, mógł więc ją tylko przechytrzyć i lekko postraszyć. Z kolei z księciem Rudzielcem Luką Bandytą rzecz miała się zgoła inaczej. Prościej i zasadniczej. Może dlatego, że to Kocury. Jedna krótka interwencja króla i na razie się uspokoiło. Nawet ja się zaangażowałem w sprawę. Z rozkazu Mufasy zobowiązałem się do pilnowania Luki i obserwowania, czy czasem nie chodzi mu po głowie niemądra myśl napadania sąsiedniej Krainy Garażów i Płotów. 





Że niby mam się bać Niebieściucha? Buhaha. Nie rozśmieszajcie mnie. Mimo to zejdę mu z drogi. Tylko nie zołza i wredota, Olbrzymie! Bo możesz zamienić kocyk na Syberię, choć w tym Twoim Maine Hawajów nie uświadczę. 


Nie ma żartów z Mufasą! Tylko nie Bandyta! Co poradzę, że Kraina Garażów i Płotów jest taka atrakcyjna. Widok Ursusa w roli posła królewskiego to już przesada. Lepiej nie fikać, chodzą słuchy, że to jeden z najlepszych Wielkich Łowczych Polnych!  










😆

czwartek, 10 grudnia 2020

1137. Księżna Cappuccino, Mocha i Muu na królewskim dworze Mufasy Rozważnego

   Po powiadomieniu przeze mnie króla Mufasy Rozważnego i jakby na to nie patrzeć- wstawieniu się u niego w imieniu trzech Kocich Dam, mimo że wcześniej tego nie planowałem, iż oczekują na prywatną audiencję, po krótkim namyśle Jego Niebieska Futrzastość nakazał je przyprowadzić. Gdy księżne: Cappuccino, Mocha i Muu się o tym dowiedziały, natychmiast stały się dla siebie rywalkami. Każda z nich prześcigała się w zrobieniu jak najlepszego wrażenia. Rzuciły się do swoich torebek, w których trzymały tajemnicze upiększacze, dokładnie takie same, które zdążyłem już zauważyć w szpargałach Pańci. Jakieś pudry, tusze i inne dziwadła, z których na pewno bym nie skorzystał. Na przemian prostowały sobie wąsiki, przeczesywały futerko, zerkały do lusterka, a szczególną uwagę poświęcały fryzurom. Ich niewidoczne dla ludzkiego oka długie suknie, których treny szurały podczas wskoków i zeskoków po garażach i płotach, jednocześnie zahaczały o ostre końcówki naszej ogródkowej słomki. Po ponownym poprawieniu i oczyszczeniu swych szat, Kotki od strony ogródka przekroczyły próg naszego królestwa. Stąpały z gracją nawet wtedy, gdy po otwarciu im drzwiczek na koci świat, musiały kolejno się przez nie przeciskać. Gdy przywitał je świat króla Rozważnego, wiedziałem już, że nie warto wchodzić im w drogę. Dostojnie przemieszczały się długim pomieszczeniem, spełniającym dwie funkcje, od otwartej kuchni zaczynając, na pokoju z kanapą, podusiami, kocykami i oknem z parapetem kończąc. I to właśnie tam na parapecie stał Bambosz, prywatna kwatera królewska, a z niego dumnie wystawała głowa Jego Niebieskiej Futrzastości. 

Mufasa nie zamierzał zasiadać na swoim tronie, wolał przyjąć Kocie Damy w bardziej zakulisowo-zasłonowej atmosferze. Im również to nie przeszkadzało.


-Już kiedyś Was widziałem i co nieco słyszałem, ale co mogę dla Was zrobić?- zapytał, gdy we trzy na jego widok pochyliły swe głowy i zgięły przednie łapki.

-Przybywamy z Krainy Garażów i Płotów graniczącej z Twoim królestwem, która w ostatnim czasie od strony południowej jest stale nękana przez księcia Lukę Rudzielca Bandytę, a od wschodu przez księżną Newę Wredną, zwaną Białą Zołzą. Ich kocioosoby bardzo nam uprzykrzają codzienne życie, a nam brakuje straży do obrony. Gdybyś nam pomógł królu, jeszcze dziś podpiszemy deklarację o wzajemnej pomocy, w której w zamian za poparcie nas, staniemy w gotowości przy Twoim płocie i garażu, gdyby wróg próbował napaść twe ziemie. Obiecujemy także codzienną ich obserwację.

-Rozumiem i zgadzam się. To wyjątkowo złośliwe i nieokrzesane kocioosoby. Zrobię, co w mojej mocy, aby Wam pomóc. Zobowiązuję się, że już nigdy Was nie napadną. A czy Wasze imiona to przypadek, czy wspólne pochodzenie?

-Co prawda nie łączą nas bezpośrednie więzy krwi, ale o naszym pokrewieństwie świadczą nasi wspólni przodkowie pochodzący z rodu Illy Kawy I. Chciałyśmy podarować Ci królu ten oto prezent. To nasz herb rodowy.




 Wtedy księżna Cappuccino podeszła do Bambosza i wręczyła królowi tajemniczy podarunek. Przyglądałem się tej wizycie z boku, nikt mnie o nic nie pytał, a i ja stałem milczący. Jako Wielki Łowczy Polny myślami byłem ze szczurkami za słomką i ptaszkami w karmniku. Gdy postaci Kocich Dam zniknęły za płotem i garażami, przez mój grzbiecik przeszedł dreszcz na myśl, jak byśmy wytłumaczyli się naszym Ludziom, gdyby wrócili trochę wcześniej….;)

Luna

Co? Te Płotkary na audiencji u mojego króla Mufasia? Ursusie nie żartuj sobie ze mnie….Ty Pańciu także…Luna

😆

poniedziałek, 30 listopada 2020

1136. Trzy Kocie Damy pukające do królestwa

   Od kiedy okazało się, że żyjemy w ustroju monarchistycznym, zarządzonym przez Króla Mufasę Rozważnego, do bram naszego małego królestwa zaczęły pukać inne chętne kocioosoby. Do grona moich ogródkowych funkcji, pośród których przede wszystkim należy urząd Wielkiego Łowczego Polnego, doszedł także strażnik płotu. Każdego dnia zmuszony do obrony i obserwacji każdego punktu, zrozumiałem, że coraz trudniej będzie mi utrzymać wszystko w ryzach. Moje Olbrzymowe radary, czyli pędzelki, wychwyciły natychmiast, iż płot próbują przeskoczyć trzy znane mi już Kocie Damy z sąsiedzkich krain. Każda o innej urodzie i talentach, a o ich skocznych umiejętnościach można by pisać wiersze. Aby okiełznać sytuację, ukryłem się pod bezlistnym drzewkiem, które zostało pozbawione gałęzi na zimę, tak aby delikatnie stąpające kocicie, nie zorientowały się, że przygotowałem na nie zasadzkę. Zdradziła mnie moja gadatliwość i plan spalił na panewce. Cappuccino, Mocca i Muu z Krainy Garażów domagały się wejścia do środka i napierały na audiencję u króla. Ale w sposób kulturalny. Prześcigały się w skokach i popisywały swoimi ruchami. Gracji im nie brakowało, a to na pewno spodobałoby się królowi, który sam przecież porusza się z wdziękiem, w przeciwieństwie do mnie. Jednak nie samym powabem Kocia Dama może zaimponować naszemu królowi. Musiałem powiadomić Niebieściucha, który akurat odpoczywał w Bamboszu, że ktoś chce się z nim widzieć.


Już nie musisz się Ursusie tak przejmować naszymi zdolnościami i powodem naszej chęci spotkania króla Mufasy. Pozwól, że będziemy mruczały za siebie.


Cappuccino

Mocha
Muu



😆

sobota, 28 listopada 2020

1135. Listopadowe kwiaty i słońce

  W tym roku trzykrotnie dopadał mnie smutek, gdyż aż trzy kocioosoby z mojego świata, zarówno blogowego, jak i rzeczywistego, przekroczyły Ten Most. Mowa o Brunie- szefie kociej ferajny mojego brata Klimbera, sąsiedzie Kremiku i koledze Kasprze, któremu zabrakło czterech miesięcy do skończenia człowieczych 20 lat! Właściwie to ich nie pożegnałem, bardziej pomruczałem im „do widzenia”, licząc że nasze rozstanie to tylko kwestia czasu. Zapewne kilku lat. Wszyscy dołączyli do Klimbera, który już dwa lata temu postanowił czmychnąć na drugą stronę. Cała czwórka na zawsze opuściła ziemski padół, ciesząc się nowym życiem, jedząc kiedy i ile chcą, biegając i mrucząc w nieskończoność. Z dała od chorób, problemów i złych istot. Nie dziwi fakt, że rzadko „zaglądają” do mnie, skoro jedynie otacza ich szczęście. Ale obiecali mi, że bedą się ze mną komunikować przy pomocy promieni słońca i kwiatów. Mam na myśli kolejno Klimbera i Kaspra. Ja zaś dałem słowo, że nie będę ich stale nawoływać, przeszkadzać i żądać informacji o Krainie Wiecznej Szczęśliwości. Nawet jeśli okupione będzie to łzami ich tęskniących Pańć i Pańciów! Ku mojej radości odpowiedź nadeszła niesłychanie szybko. To listopadowe kwiaty, które wyjątkowo w tym roku dopisały, dzięki pogodzie, a to pewnie za sprawką Kaspra, gdyż to od jego Człowiekowatych dostaliśmy sadzonki, a także promienie słoneczne które przesłał Klimber, a wraz z nim jego dawny szef Bruno.





wtorek, 17 listopada 2020

1134. Rozdarty Olbrzymo

   Pogubiłem się, a skomplikowana sytuacja sprawiła, że moje Olbrzymowe oblicze nieuchronnie ozdobiły poskręcane wąsiki i opadnięte pędzelki. Od wczorajszej rozmowy, a właściwie audiencji u króla Mufasy Rozważnego, gdyż okazało się, że przez całe, kocie życie w nowym domu, egzystuję w królestwie, nie mogłem poskładać myśli i znaleźć sobie miejsca. Ani kocyki, ani nawet ogródek ze szczurkami w płocie- nie przyniosły ulgi. Moje rozdarcie ukoił dopiero odpoczynek w Potworze. Zawsze podświadomie czułem, że Niebieściuch to nie tylko zwykły, domowy szef, że to ktoś więcej. Jakby kreator domowej rzeczywistości, czytający w moich myślach, wyprzedzający mnie w każdym działaniu o kilka stąpnięć łapkami. Tylko że jak to tak, król w XXI wieku, sprawujący realną władzę? A co ze mną? Z jednej strony trudno mi całkiem odgrodzić się od flagi i kraju moich Przodków, a z drugiej podoba mi się życie w ustroju monarchistyczno-samozwańczym. Nie wiem, czy nasi Ludzie do końca zdają sobie sprawę, czego stali się częścią i jakie objęli stanowiska na dworze królewskim. Pewnie z wielu by się ucieszyli, a przede wszystkim z władcy rozważnego i mądrego, niemniej funkcja podkuweczych, czy podmiszczych, to jedno z ich codziennych zadań, jaki ustrój by nie panował. Ja czuję dumę, wiedząc że zostałem pasowany na wielkiego łowczego polnego i dodatkowo wielkiego łowczego nocnego. Może jeszcze król zauważy moje ponadprzeciętne umiejętności, jeśli chodzi o pędzlowanie misek? Tym bardziej, że dyplom posiadam. Hmm, ale on to przecież wie! Nie będę wyprzedzał faktów, poczekam spokojne, czy jeszcze zasłużę na jakieś honory. Mimo to posiedzę przy fladze...



Dniem...





I nocą...






😆

poniedziałek, 16 listopada 2020

1133. Król Mufasa Rozważny

 -Nie do wiary! Od kilku dobrych dni wytrwale czekam w Potworze, aż tamten Pan wsiądzie do swojej Bestii, a tymczasem Pan Telewizor donosi, że to może stać się niemożliwe, a przynajmniej utrudnione. Twierdzi, że miały miejsca jakieś kłamstwa, oszustwa, manipulacje! W człowieczym świecie to niestety coraz bardziej norma, nie to co w kocim. Bardziej zmartwiła mnie jedna sprawa. Czyżby tzw. standardy demokratyczne, cokolwiek to znaczy, panujące w kraju moich Przodków przypominały te z kraju Przodków Mufasy? Stanę się teraz pośmiewiskiem dla Niebieściucha.

Król Mufasa Rozważny;)


-Olbrzymie, Amerykę odkryłeś? Choć w Twoim przypadku, to raczej nie do końca trafne pytanie. Myślałeś, że Twój kraj Przodków, to jakaś kraina miodem i mlekiem płynąca? Owszem na pewno lepszy, niż mój, ale nie łudź się- wszędzie są źli ludzie. A my nie ma mamy na to żadnego wpływu. Owszem, nie wyprzemy się naszych korzeni, w moim przypadku Archangielska nad Morzem Białym, czy jeśli chodzi o Ciebie stanu Maine, ale pomrucz szczerze, czy my widzieliśmy te miejsca na własne kocie oczy? I czy zobaczymy? Wątpliwa sprawa. Urodziliśmy się w polskich hodowlach, w których u mnie pani Agnieszka, u Ciebie Pani Anna, pełniły zaszczytną funkcję naszych pierwszych Pańć, mruczymy w polskiej mowie, a nasze pochodzenie zdradzają jedynie dwa słowa zapisane w nazwach naszych ras. Rosyjski i Maine. Dlaczego więc musisz mnie wciąż identyfikować jedynie z krajem moich Przodków? 

 Nie przejmuj się więc sfałszowanymi wyborami gdziekolwiek. U nas w domku nie ma żadnej demokracji, nikt z nas w nią w nie wierzy. Wystarczy zobaczyć, jak panoszą się człowiekowate, gdy próbują zdobyć czyjeś głosy. Albo gdy kłamią, kiedy je liczą. A jak już obejmą władzę, w większości kręcą, oszukują i nie dotrzymują obietnic, którymi karmią naiwnych “kiełbasą wyborczą”. Ale to nie o taką kiełbasę chodzi, o której teraz myślisz ;)  Dlatego u nas w domu panuje tylko monarchia! Przy aprobacie Ludzi-sam się mianowałem i objąłem tron. Koronacja na króla naszego domowego królestwa odbyła się, zanim jeszcze do nas przybyłeś. Ludzie nie żałują i chętnie mi służą. Ja zaś w zamian za ich oddanie i uczciwe intencje, a także według ich talentów, obdarowałem ich najlepszymi posadami w królestwie. Pańcio to moja prawa łapka, techniczny ochmistrz, rycerz dworu i kociobisty doradca. Pańcia to dama dworu, królewna, ochmistrzyni i nadworna kronikarka. Oboje dzierżą obowiązki stańczyków oraz strażników królewskiego skarbca, dzięki czemu Twoja miska nigdy nie jest pusta. Poza tym pełnią inne funkcje: podmiszczych, (od misek), bawczych, myjczych, podkuweczych, podszczotczych, podpodusich, podkocykowych, podkołderkowych, a kiedy trzeba to i pośrednich medyków dworu.

-To chyba Pan Weterynarz? 

-Ale on nie jest częścią naszego dworu. Do niego trzeba mnie jakoś zawieźć, stąd taka nazwa. Za to ja zapewniam Ludziom leczenie pierwszego kontaktu metodą mruczankowo-miziankową. Nie zapomnę im nigdy, że nie poddali się i po dziewięciu dniach mojej tułaczki, gdy zaginąłem, odnaleźli mnie, uratowali od śmierci i że nie wypomnieli mi niespodziewanych wydatków. 


-Niebieściuchu, a właściwie Wasza Mufasia Mość, a co ze mną? Nie zasłużyłem sobie na żadną posadę w Twoim królestwie?

-Ursusie, jestem wymagający, ale na pewno nie żaden “groźny!”, ale i kieruję się rozsądkiem oraz dobrze wiem, że każdy musi znać swoje miejsce. Twój talent to żaroczkiewiczowanie, ale także i profesjonalna regulacja populacji gryzoni i ptaków. To Twój świat i tam Cię widzę! Polowania to przecież królewskie hobby i gdy ja haruję w Bamboszu lub na tronie, Ty musisz przejąć moje ogródkowe zadania. Zaimponowała mi Twoja umiejętność  i strategia obmyślenia zdobycia gryzonia, a Twój łowczy spryt  przejdzie do historii. Dlatego mianuję Cię wielkim łowczym polnym oraz wielkim łowczym polnym nocnym, a szczurki w płocie to mój prezent dla Ciebie. 

-A nie samozwańczych słoneczników?

-A myślisz, że samozwańcze słoneczniki mogłyby sobie tak wyrosnąć bez mojej wiedzy?

-Hmm….to Ty wiesz wszystko…


😂😁

wtorek, 3 listopada 2020

1132. Każdy ma swojego Potwora

  Po kociorvette, nie przypuszczałbym, że mój nowy transporterek, okaże się taką rewelacją. Wewnątrz wyścielony kocykiem, tak by kraina Kocykowo mogła mi ciągle towarzyszyć. Ponadto w kratce drzwiczek zawieszony pachnący pojemniczek, wypełniony smakołykami i karmą, które zapewniają mi stały dostęp do konsumpcji. Wreszcie wymarzona przestrzeń, idealna na mój Olbrzymowy gabaryt! No i fantastyczna norka przed niebezpieczeństwem świata, przewyższająca sławny Bambosz Niebieściucha. Jak dla mnie. Cały pojazd porusza się na czterech kółkach, dla wygody nas wszystkich. 

Ale zaraz... Na świecie ktoś bardzo ważny i to w kraju moich Przodków, przemieszcza się także skomplikowanym pojazdem! To tajemnicza Bestia, w pewnym sensie bardzo podobna do mojej. Jej również nie brakuje komfortu, bezpieczeństwa relaksu i przestrzeni. Coś jak u mnie! 

Nie dziwne, że tamten samochód otrzymał taką nazwę, jednak Pańcia nazwała mój pojazd Potworem, gdyż Bestia jej nie pasowała i źle się kojarzyła. Zbyt straszne. Brr. W moim Potworze- poza harówkami, rozmyślam też, że i tamten Ludziowaty w kraju moich Przodków, wsiada do swojego pojazdu. Oby nadal mógł wsiadać. Jeszcze przez kolejną kadencję. Tymczasem flagę już zawiesiłem i będę śledzić wybory prezydenckie w kraju moich Przodków. Wszak obaj musimy mieć swojego Potwora!


Poważna sprawa!😁






Strach się bać...

( zdj. Z internetu)


😉😆