wtorek, 31 grudnia 2019

1066. Na koniec 2019

 Muszę jakoś wytrzymać i przeczekać te okropne fajerwerki. To zmora każdego kończącego się roku. Przez hałas nie wychodzę z domu, nie mogę posiedzieć w ogródku, żeby zaraz coś gdzieś nie strzelało. Nudziłem się, więc postanowiłem podprowadzić ze stolika opaskę Pańci, która lubi się stroić w takie dziwne rzeczy. Gdy zauważyła, że zrzuciłem jej ozdobę na podłogę i gram w nią w hokeja, za karę włożyła mi chwilowo na czoło te cudo. Zdziwiła się, jak mam wielkie uszka i pędzelki i....głowę. No cóż, tyle się znamy, a ona się dziwi. W końcu Olbrzymo to Olbrzymo ;)




niedziela, 29 grudnia 2019

1065.Wszystko się zdarzyć może


 Wszystko się zdarzyć może i niespodziewanie Ludziowate odwiedziły dziś staruszka Kaspra i ich Ludzi. Kaspra z powodu urodzin,  życząc mu 20 lat, ale szczególnie jego chorego Pańcia, który ma jechać do szpitala. Przyjął już sakrament ostatniego namaszczenia, po którym mu się poprawiło- jednak nigdy nic nie wiadomo. Ludzie pożartowali sobie z powodu tajemnego pojedynku na to, który z nich dwóch: człowiek czy kot dłużej pożyje. Pańcio Kaspra uniósł palec wskazujący, który skierował ku sufitowi, dodając że to tylko zależy od Tego na górze. Po czym się roześmiał. Wiedzieliśmy dokładnie o Kogo chodzi. A kocur polubił moich Właścicieli, choć widział ich kilka razy i nawet odrobinę pobrykał. Po posiłku chciał być ganiany i zmykał pod stolik. Żeby w wieku 19 lat wyczyniać takie wybryki? 


Odezwał się ponad 12-letni staruszek rasy Maine Coon. Phi! Sam łobuzuje i się wymądrza. I do tego jego Ludzie widzieli mój paszport! Kociompromitacja! 

piątek, 27 grudnia 2019

1064. 19-latek

  Wczoraj drugiego dnia świąt Pańcio odebrał niesamowitą wiadomość. Okazało się, że nasz starszy kolega Kasper, który już nas tu odwiedzał, obchodzi swoje 19-te urodziny! Ale wiek! Kolega, to może wielkie słowo, ale długość jego kociego życia zrobiła na nas wrażenie. Tabele porównujące wiek kota i człowieka podają, że Kasper miałby od 92 do 95 lat! To abstrakcja na moją maine coonową głowę i pędzelki. Co ciekawe kocur nadal jest w dobrej formie, po posiłkach zajmuje kocyk i obserwuje z niego świat. Za to jego Pańcio ma się coraz gorzej. Myśleliśmy, że umrze w zeszłym tygodniu. Zamiast do kościoła pojechał ambulansem do szpitala. O tym, że było poważnie, świadczyły łzy Pańci Kaspra. Kasper opowiadał, że jego Właściciel przeżył śmierć kliniczną w dzieciństwie, a ja od moich Ludzi wiem, że to już trzeci raz w tym roku, gdy prawie odszedł na zawsze. 
Nie wiem, czy nasz starszy futrzasty kolega czuwa nad jego Pańciem, a może ściga się z nim, kto dłużej pożyje? 
Kasper

Co Ty nie pomruczysz Olbrzymie! 🤔

poniedziałek, 23 grudnia 2019

1063. Kolejna zagadka 

  Widząc moje niekończące się obżartuchowanie, Pańci nagle przyszła do głowy myśl na kolejną zagadkę- kawał z moim udziałem. Jakże ja bywam inspirujący! Tworząc na twarzy charakterystyczną minę i intonację głosu, zapytała Pańcia:
-Wiesz, jaki jest ulubiony gatunek filmowy Ursusika?
  Ludziowaty nie wiedział, ale spojrzał na podstępny wyraz twarzy Pańci, jakby chciał zapytać, co ty tam znowu kombinujesz. Ona doskonale odczytując jego myśli, odpowiedziała;
-Odgrzewany kotlet! 😆😎
Ja kociobiście kotlecikiem nigdy nie pogardzę, choć kawału i aluzji za bardzo nie zrozumiałem. Za to Ludziowate się pośmiali tak samo donośnie, jak wtedy gdy Pańcia wymyśliła, że moim ulubionym pisarzem jest PUSZKIN, a ulubioną pozycją snu „na boczku”. Mufasa twierdzi, że te żarty mają konsumpcyjny kontekst....
Kociompromitacja.😉 

piątek, 20 grudnia 2019

1062 Ona-Choinka


   Przybyła. Ona! Czyli Pani Choinka. Tym razem mniejsza, niż w poprzednich latach.  Jednak gdy stanęła już w pełnej krasie, niewiele jej brakowało do większych kuzynek. Swoim zapachem roztoczyła nietuzinkową atmosferę, wprowadzając do domu namiastkę lasu. Szkoda tylko, że nie z Maine. O ile zeszłoroczna  choinka ładowała mi się gałązkami do koszyka i zabierała miejsce, o tyle tegoroczna dotyka i nieco blokuje schodki do mojej budki i na wyższy poziom naszej półki 2 w 1. Skłamałbym mrucząc, że całkowicie, ponieważ przejść wciąż możemy. Dzięki jej bliskości z półką, utworzyła się mini norka, do której chętnie się wczołgujemy i chowamy, a która jednocześnie wiedzie do naszego tunelu. Trudno narzekać, ale poobserwuję ją z pięterka Mufasy, czyli jego biura i będę miał choinkę na Olbrzymowym oku, gdyby planowała coś niespodziewanego! Nie chciałbym mieć z nią na pieńku!😉 

Zanim została umieszczona  w stojaku i rozpostarła gałązki, nie mogło obejść się bez naszej kontroli. Bardzo się zaangażowaliśmy, szczególnie ja. 😎Obwąchanie  drzewka i zbadanie całej sprawy to poważne kocie przedsięwzięcie. Gdy zatwierdziliśmy, że choinka nie zagraża naszemu bezpieczeństwu i po uzyskaniu naszej zgody, że może u nas zostać, Pańcio rozpakował ją, a Pańcia przyozdobiła.




Choinka- Phi. Ale poniżenie! Kociska mnie obwąchują wbrew mej woli, zastanawiając się, czy mam zostać, czy nie. Wreszcie wielka, kudłata głowa z pędzelkami będzie mi się przyglądać i narzekać, że gdzieś zahaczyłam gałązkami. Gorzej być nie mogło. Dobrze, że chociaż im pachnę…

poniedziałek, 16 grudnia 2019

1061. Syberyjski i jego kumpel o rosyjskości Mufasy



Strach się bać ;) Zdjęcie kiedyś gdzieś znalezione w internecie

-Szefie, to ma być rosyjski kot? 
-Cicho myślę! Coś mi tu nie gra. Przecież cwaniaczek posiada podwójne futro i pochodzi z Archangielska, a tam temperatury rzadko podobne do tych z Kotonolulu na Kocich Hawajach.😉Archangielczyk unika wychodzenia na zewnątrz, gdy jest poniżej 15 st.C! A to dobre!
 
-I do tego robi sensację za skubanie trawki w grudniu. Podejrzana sprawa. Gdyby mógł zobaczyć Twoje groźne spojrzenie, to by może śmigał w mrozie. Trzeba to zgłosić.
-Nicponiu, niczego nie zgłosimy, pilnuj swojego futra, a moje rude otrzep ze śniegu😎Pomyśl, co się stanie, gdy taka informacja poszłaby w świat. Nie dość, że pokryłoby nas białym puchem, to jeszcze Archangielczyk gotów ściągnąć nam na grzbiety tego olbrzymiego Amerykańca! 
-O tak Szefie! My tu nie chcemy żadnych Amerykańców! A Ty w szczególności!
-Moja syberyjska kocioosoba i futrzastość nigdy by mi nie wybaczyła. Już prędzej zdzierżę uniki pogodowo-temperaturowe Archangielczyka i jego ukrywanie się przed zimą w kołdrach i kocach, niż jakikolwiek kontakt z jego włochatym i nienażartym kompanem!
-Ale Szefie, my też lubimy pojeść...
-Nie kociompromituj się gagatku!

;)


czwartek, 12 grudnia 2019

1060. Koniec świata!

  Niebieściuch przyzwyczaił nas do tego, że w okresie od października do marca- najchętniej wybieranym przez niego miejscem była albo kołderka albo kocyk albo podusia. Wyciągnięcie go na krótki spacerek w tym czasie należało do mało realnych. Wyjście na zewnątrz, gdy temperatura znacznie spadała poniżej 15 st.C, zawsze łączyło się z jego niechęcią, w przeciwieństwie do mnie. Dla mnie miesiąc nieistotny, poza przesadnymi upałami. Dotychczas nie wiadomo co musiałoby się wydarzyć, aby Mufasa dobrowolnie wystawił swoją kocioosobę na jesienno- zimowy dwór. Ale w tym roku wszystkich nas zaskoczył, gdy wyszedł przez drzwiczki na koci świat i skierował się ku źdźbłom trawki. Zapragnął skubnąć co nieco i popić wodę z doniczki, tzw. wodopoju😎 Czyżby znudziło mu się grzanie futra w łóżku Ludzi i potrzebował odmiany? Towarzyszyłem mu, ale bez przesady. Pańcia przyglądajac się nam zza szyby, powiedziała do Pańcia: „Koniec świata, Mufasio wyszedł do ogródka w grudniu, nie tylko podczas wiosny i lata!”. No i tradycyjnie roześmiała się, tym bardziej że przypadkiem jej się zrymowało. 



Olbrzymie, nie przesadzaj z tymi osądami, skubnę trawkę, popiję deszczówkę z wodopoju i wracam do harówek leżankowych. A Ty nie musisz tak za mną chodzić- daj mi trochę chwili dla siebie. 


Kociompromitacja! Że niby za nim chodzę? Niebieściuch nigdy nie przestanie się rządzić i panoszyć! Hmm!
😉

środa, 11 grudnia 2019

1059. „Zalot u Ursusa”

  Zbliżająca się zima i chłodne dni w ogóle, to trudny czas dla moich „najlepszych” przyjaciół, czyli ptaszków. Problem żywieniowy, z którym muszą się zetknąć, gdyż aura utrudnia znalezienie im czegokolwiek do skonsumowania, bardzo mnie wzruszają. Kto jak kto, ale głód i brak posiłku to coś, czego nie mogę lekceważyć. Codzienne latanie ptactwa nad człowieczymi domami, w tym naszym, ich rozglądanie się i sprawdzanie, gdzie się ukrywam, to dla mnie rozrywka. Ale dla nich to inna historia. Nie pomruczę, nie zazdroszczę im. Widząc nieciekawie zaistniałą sytuację skrzydlatych, postanowiłem ją ulepszyć. Nakazałem Pańciowi zbudować karmnik. Pierwszy mniejszy i nogi do drugiego zakupił, ale do tego stojącego dorobił budkę według swojego pomysłu. Użył deseczek i z resztek naszej starej słomy ogródkowej z płotu, pokrył jej daszek. Pańcia przyznała, że Ludziowaty nadał karmnikowi styl hawajski i roześmiała się. Hmm! Ptasia karczma otrzymała nazwę „ Zalot u Ursusa”, bo przecież nie zajazd😉 Tylko brak tabliczki, za co moi Właściciele powinni się wstydzić. Ja tu otwieram swe maine coonowe serce przed latającymi, a tu takie coś. Menu czym karmnik bogaty: ziarna, pestki, orzeszki, kulki. Ku mojej radości cwaniaczki zleciały się dość szybko, tyle że przed moim wąsikiem Pańcia zamknęła drzwiczki na koci świat, czym straciłem szansę na małą interakcję ze skrzydlastymi i jak tu się nie sfrustrować? Przyjdzie taki dzień, że z ukrycia powitam ptaki, wszak co to za lokal bez uroczystego dnia otwarcia?






-Kolega słyszy, to co ja? Powstał nowy bar dla nas? Zalot? Co to za nazwa? Czego to nie wymyślą. 
-Słyszę, słyszę- tylko trzeba ci wiedzieć, że te współczujące intencje Kociska to jakaś kpina i podejrzana sprawa.
-Przecież my to wszyscy wiemy, niech kolega nie grucha, że ktokolwiek z nas nie zna jego futrzastej postury ukrytej pod krzesłem ogródkowym albo tego drugiego mniejszego, niebieskiego drapieżnika. 
-A skąd kolega i reszta wiedzą?
-Oj widzę, że kolega nie oblatany w temacie😉 Wszyscy, łącznie ze srokami, wróblami, sikorkami, krukami, wronami, a nawet od czasu do czasu mewami, przekazujemy sobie informacje kto, gdzie i kiedy przesiaduje i czeka, aby podregulować populację ptaków. 
-Co kolega nie pogrucha, rzeczywiście ostatnio to tylko siedzę na płocie, przydałoby się obczaić co i jak. 
-Ja z kolei jestem zalatany😉 i z chęcią zajrzałbym do tej karczmy. Może coś pysznego? Zobaczymy.

środa, 4 grudnia 2019

1058. Zlot kocich Przywódców


Półka 2 w 1, o której już kiedyś wspominałem, a którą Pańcio zrobił z myślą o nas i także Ludziach, przewidywała, że każdy znajdzie tu swoje miejsce. Ja zająłem budkę, Niebieściuch tzw. pięterko. Nasze kocioosoby to różne charaktery, tak więc i nasze przestrzenie się różnią. U mnie króluje futerko na ściankach oraz na podłodze, u Mufasy złożony w lekko nieregularną kostkę kocyk. Z pozoru jego miejscówka nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale gdy postanowiłem przyjrzeć się dokładniej, dostrzegłem, że Rusek zadbał, aby postawić tam sobie biurko i szafki. Niewidoczne dla nikogo z rodzaju człowieczego😁 Pokusa poszperania w jego rzeczach była tak silna, że aż swędziały mnie pędzelki. Na biurku leżała jakaś koperta z napisem: "zaproszenie". Co cwaniaczek mógł tam ukrywać? Gdy walczyłem sam ze sobą, aby niczego nie dotykać, zobaczyłem Mufasi telefon. A niech to puszka!-pomyślałem. I przeczytałem kilka wiadomości: 





Bruno (Misio)-Szef i przywódca domku mojego Brata Klimbera i Siostry Dusi, którzy przeszli na drugą stronę Mostu oraz pozostałej trójki kociej ferajny, nad którą wciąż sprawuje kocią władzę. Niebieściuch Brytyjczyk.

Mufasa, Rusek Niebieściuch- Szef i przywódca mojego domku, którego nie muszę przedstawiać. Hmm. 


  Po tym, co zobaczyłem, zirytowany natychmiast udałem się do mojej budki, aby nie wzbudzać podejrzeń. Ale niesmak pozostał. Bo jak to tak? Zlot kocich Przywódców? Kotonolulu i wyżerka? Nie może być? Nie mogłem uwierzyć, że mnie tam nie było. I w ogóle nie chodzi o to, że nie należę do grona szefów i przywódców. Bo to już nieosiągalne przy Rusku. Ale te uginające się stoły żywności, ta nieograniczona konsumpcja!😉 Gdy powęszyłem w kocim internecie, okazało się, że Kotonolulu zoorganizowało szereg seminariów dla takich kocioosób, jak Niebieściuchy! Zarówno Bruno, jak i Mufasa musieli się czegoś nowego nauczyć i niebawem wdrożą te mądrości w swoich domkach. Czekają mnie i trójkę kociej ferajny trudne dni...Gdyby Klimber mógł coś zrobić....
😓