wtorek, 30 kwietnia 2013

545. Ursusso na stoliku do cięcia

   Nasz Pańcio- w wolnych chwilach w ramach hobby, lubi- jak ja to nazywam- pogrzebać w drewnie. Ostatnio na prośbę Pańci i swoją zresztą też, wykonał stolik dla Pana Telewizora, żeby Telewizor mógł z wygodnej pozycji opowiadać całemu domkowi te wszystkie informacje, które nie wiadomo skąd zna. Pańcia bardzo zadowolona. Pańcio też, tyle że praca jeszcze nie skończona, bo zostały stojaki pod głośniki.
  Oto ja kontrolujący ostatnie poczynania Pańcia, złapany ponownie w telefonie....Oczywiście w psich szelkach! Hmmm...Nie pomruczę, ale Pani Pilarka tarczowa to sobie za dużo pozwala, ponieważ hałasuje i na dodatek brudzi wiórami moje futerko! 



niedziela, 28 kwietnia 2013

544. Dzień Kółka

   
Ludziowate kilka dni temu obchodziły kolejny raz jakieś swoje wspólne święto, zwane przez nas  Dniem Kółka. Podsłuchałem, że to dzień, w którym włożyli sobie je na palce i stąd nasza nazwa. Hmm...dobrze, że nie na pazurki, a właściwie paznokcie, bo co to by było? Że niby od tamtej pory podążają nową drogą życia, ciekawe  tylko czy prowadzi ona do pełnej miski? :) Zaplanowali sobie jakieś atrakcje, ale oczywiście nas nie uwzględnili, tak więc harujemy na łóżku, ile się da! 



Chłopaki, a Wy nadal bez kółek na pazurkach! Ach, co poradzić....Babcia Keri.
:)




poniedziałek, 22 kwietnia 2013

543. Pół-pies Ursus

 Kociompromitacja! Pańcia zamówiła dla mnie psie szelki! Wszystko dlatego, że na moje Olbrzymowe gabaryty nie znalazła niczego mieszczącego się w kociej kategorii i musiała rozpocząć poszukiwania w psiej zakładce. Chyba producenci zapomnieli o maine coonach i innych należących do większych ras-mruczących futrzakach, bo przecież nie ma siły, abym zmieścił się w Mufasich szelkach. Cóż, czy to oznacza, że nie jestem w pełni Kocurro? Co gorsza, moi Ludzie przezywają mnie znowu Pieskiem, a czasem Pół-pieskiem, dlatego też na ostatnich ze spacerków na widok gołębi, kosów i sroczek, udowodniłem im, że gdybym chciał, to upolowałbym co nieco i to po KOCIEMU.  Gdyby mnie smycz nie blokowała naturalnie. (Swoją drogą też psia, choć dla mnie raczej za mała, w efekcie czego Niebieściuch ją dostanie, a dla mnie zostanie zamówiona inna).  
  Jeszcze przyjdzie taki dzień, kiedy zaprezentuję Pańci i Pańciowi moją lwią naturę, kiedy zastosuję syczing i warczing na Lunie i Mufasie. A wtedy znowu zaczną nazywać mnie Lewkiem!
luzak

piątek, 19 kwietnia 2013

542. Mufasa w Kociorvette ;-)

   Pogoda poprawiła się, choć dziś znowu jest chłodniej. Mimo to już częściej wychodzę na zewnątrz, czasem nawet Pańcia wyciąga mnie z kociego tunelu, abym- jak ona to nazywa- rozruszał kości, grzbiecik i łapki. Co mi zależy? Ulegam jej, choć przecież to ona służy mnie;) Ursus z kolei zajmuje się czynną regulacją owadów latających, nawet już ogłosił po udanym skoku na motyla, że sezon na łowy został oficjlanie rozpoczęty, tyle że dostał zakaz od naszej Właścicielki na polowanko na bąki, pszczoły i osy. Na razie słucha się jej i nie protestuje. Ja dobrze wiem, że z tymi akurat bzyczącymi cwaniaczkami nie ma co zadzierać.
A w ogródku z szopa-caru wyjechałem naszą kociorvettą, zaparkowałem pod płotem i na razie sobie tak siedzę...Można by pomruczeć: chwilo trwaj...



;-)

wtorek, 16 kwietnia 2013

541. Uchwyceni w telefonie ;)

A ja tam toleruję tę Czarnulkę- w przeciwieństwie do Mufasy nie przeszkadza mi obecność innych Kotów, tudzież Kotek. Może nie pałam do Luny wielką miłością, ale od czasu do czasu można się z nią poganiać albo poleżeć na podłodze.....

Kociompromitacja! 

;-)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

540. Mufasa o leczeniu Pańci :)

 Tu Mufi-Mufasa.
Zniknęliśmy na chwilę, bo wiele się działo- głównie w życiu naszych Ludzi. Wśród różnych spraw, dopadło Pańcię choróbsko. No cóż, jako znawca kociomedycyny futrzaście-niekonwencjonalnej, tamtego dnia wiedziałem już, że nasza Właścicielka zachoruje, podczas gdy ona wcale. Ułożyłem się natychmiast w pozycji aureoli wokół jej głowy, co standardowo w takich sytuacjach wykonuję. Ból głowy na tyle się nasilił, że nie pozostało mi nic innego, jak spanie na głowie Pańci!!! Ale to musiało wyglądać! Jakby spała w czapce. Nasza Właścicielka ma to do siebie, że śpi bardzo spokojnie, czasem wręcz w jednej pozycji, to też bez problemu mogłem ogrzewać jej głowę i koić ból moim futrem przez całą noc! A to zdecydowanie jej pomogło. Niestety nie na długo, bo o ile ból głowy się zmniejszył, to w jego miejsce przyszły inne dolegliwości. Na szczęście Pańcia korzystała też z tzw. człowieczych metod leczenia, w postaci lekarstw i po kilku dniach wyzdrowiała. Ja zaś mogłem powrócić do harówki w kocim tunelu i na fotel.

   Teraz kiedy układam się przed snem przy Pańci na poduszce, ona zawsze zadaje te same pytanie:
-Mufasiu, nie mrucz, że znowu coś mnie będzie bolało albo że będę chora. Ja nie chcę!
No cóż, nie mogę niczego obiecać- odpowiada moje spojrzenie. Po czym często dodaje:
-Za Twój wkład w kociomedycynę powinieneś dostać kocionoris causa albo coś takiego, bo Twoje metody leczenia mnie, to coś nietuzinkowego...
Po czym zaczyna się podśmiechiwać 
Z kolei nasz Pańcio zastanawia się, dlaczego moja kocioosoba nie wyczuwa jego nadchodzących bólów, czy przeziębień, bo też by tak chciał :) Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale któregoś dnia podsłuchałem, jak nasza Właścicielka mu przypomniała słowa Pani Hodowczyni, od której moi Ludzi mnie zakupili, że jej Kocurki lgną bardziej do kobiet, a Kotki do mężczyzn. Po czym wspominali białą Filemoncię, dawno temu ich odwiedzającą, która spała na nim jak i kiedy chciała. Hmm, to chyba prawda, ale wolałbym nie mieć żadnych Kotek w domu, wystarczy, że Luna przychodzi codziennie....